Jażdżewski kpi z przesadnego podejścia do ciszy wyborczej. "Strach ma wielkie oczy"

Jakub Noch
Przedwyborcza sobota to w mediach jeden z najnudniejszych dni. Ze względu na ciszę wyborczą porzuca się bowiem nie tylko żywiołowe dyskusje na temat walki o władzę, ale często unika jakichkolwiek wzmianek politycznych. Takie podejście wykpił właśnie Leszek Jażdżewski, którzy przypomina, iż prawo aż takiej ciszy nie wymaga.
Szef "Liberté!" Leszek Jażdżewski skomentował przesadne podejście do ciszy wyborczej w Polsce. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Przypomnijmy, iż cisza wyborcza obowiązuje od godz. 0:00 w sobotę aż do chwili zakończenia niedzielnego głosowania. Kto ciszę tę łamie, ten naraża się na surowe konsekwencje.

Czyny, które można uznać za agitację wyborczą zagrożone są karą grzywny do 5 tys. zł. Znacznie ostrzej traktowani są jednak ci, którzy w czasie ciszy wyborczej dopuszczają się publikacji sondażu. W takim przypadku kara może sięgnąć od 500 tys. do 1 mln zł.

Profilaktycznie nie tylko media, ale i zwykli Polacy w trakcie wyborczego weekendu wolą więc całkowicie milczeć na temat polityki. Takie przesadne podejście do ciszy wyborczej na Twitterze skomentował Leszek Jażdżewski.


"To jest dość zabawne jak na dwa dni zamiera komentowanie polityki, choć ustawa zabrania tylko agitacji i publikowania sondaży. Strach ma wielkie oczy" – stwierdził redaktor naczelny pisma "Liberté!". W komentarzach do tego wpisu wiele osób tłumaczy, że w obecnych czasach tak skrajne podejście do przestrzegania ciszy wyborczej jest dla nich po prostu sposobem na uniknięcie kłopotów z organami ścigania. "Dyspozycyjna prokuratura będzie interpretować posty"; "Przy aktualnej sytuacji nikt nie może być pewien, czy nie będzie mieć miejsca zbyt daleko idąca nadinterpretacja prawa"; "Teraz za kaszlnięcie może wparować policja o 6:00" – czytamy. "Ten mechanizm widoczny jest również kiedy policja 'suszy' przy drodze. Ograniczenie prędkości do 70km/h, a wszyscy jada z prędkością 40km/h" – dodał jeden z komentujących wpis Jażdżewskiego.