Rosjanie kręcą swój własny "Czarnobyl". W ich wersji to Amerykanie spowodowali katastrofę
Wyprodukowany przez HBO miniserial "Czarnobył" stał się międzynarodowym przebojem i ponownie zainteresował wszystkich kulisami katastrofy elektrowni z 1986 roku. Swoją własną wersję wydarzeń chce przedstawić rosyjska telewizja. W ich serialu winne będzie CIA.
Teraz Rosjanie chcą pokazać wydarzenia sprzed 33 lat ze swojej perspektywy. W 2018 ruszyły zdjęcia do "pierwszego wieloodcinkowego filmu fabularnego przedstawiającego chronologię awarii i opowiadającego o bohaterskiej codzienności likwidatorów jej następstw" – czytamy na stronie NTV. To kontrolowana przez rząd telewizja, należąca do spółki Gazprom-media.
"Rosyjski propagandowy kanał NTV pokaże swoją "prawdę" o Czarnobylu. Serial nakręcono w 2018 roku na Białorusi. Fabuła: Ukraińskie KGB demaskuje agenta CIA Alberta Lenza, który zjawił się w Czarnobylu ze specjalną misją" – napisał na Twitterze dziennikarz z Białorusi Franciszak Wiaczorka.
"Ukraiński oddział KGB dowiaduje się, że amerykański wywiad jest zainteresowany Czarnobylską Elektrownią Jądrową. By wykryć zachodniego szpiega Albera Lenza (granego przez Dmitrija Uljanowa) do Prypeci przyjeżdża podpułkownik wywiadu wojskowego GRU Andriej Nikołajew (grany przez Igora Pietrenkę)" – podaje belsat.eu.
Serial był kręcony na Białorusi. Pokaże, co się stało tuż przed wybuchem, moment eksplozji i to co się działo kilka miesięcy później. – Ten wieloodcinkowy film telewizyjny opowie widzom o tym, co właściwie się wydarzyło – zapewnia reżyser Aleksiej Muradow. Wcześniej kręcił seriale o Stalinie, Żukowie i Tokariewie.
Dodajmy, że w Rosji powstaje jeszcze jeden – tym razem przygodowy – serial o tej tematyce: "Czarnobyl. Strefa wykluczenia". Jego reżyserem jest Dmitriy Kiselev, autor m.in. filmu "Czarna błyskawica" o superbohaterze jeżdżącym, a raczej latającym, czarną wołgą o napędzie rakietowym.
Źródło: belsat.eu