"Afera taśmowa jak Watergate". Politycy PO oskarżają PiS o zlecenie nagrań

Łukasz Grzegorczyk
Afera taśmowa wraca jak bumerang za sprawą Marka Falenty i jego listu do Andrzeja Dudy. Politycy PO porównali sprawę nagrań do afery Watergate. – W obecnej sytuacji powinno dojść do impeachmentu całej PiS-owskiej władzy – stwierdził poseł Krzysztof Brejza.
– W obecnej sytuacji powinno dojść do impeachmentu całej PiS-owskiej władzy – stwierdził poseł Krzysztof Brejza. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Oczekujemy od szefa rządu jasnej reakcji i jasnego działania. To z jego środowiska politycznego w ostatnich 3 latach wypływały nagrania, które nie były znane prokuraturze – stwierdził podczas briefingu w Sejmie Tomasz Siemoniak z PO.

Polityk zaapelował też do Mateusza Morawieckiego, by wyjaśnił opinii publicznej, jaki jest jego związek z tą sprawą. – Co pan wie na temat faktycznych zleceniodawców? I w jakich okolicznościach i o jakich sprawach mówiąc, został pan nagrany w różnych restauracjach? – dopytywał. Jego zdaniem w tym momencie jest to "klasyczna sprawa dla komisji śledczej".



Afera taśmowa jak Watergate
Jeszcze bardziej zdecydowanie na temat taśm wypowiadał się Krzysztof Brejza. Poseł PO nawiązał do słynnej afery Watergate, która doprowadziła do impeachmentu prezydenta Richarda Nixona. – Powinno dojść do impeachmentu całej PiS-owskiej władzy, która mogła stać za zorganizowaniem tego procederu. Fakty, na które wskazuje pan Falenta, są druzgocące – ocenił poseł.

Falenta pisze do prezydenta
Marek Falenta oczekuje wsparcia od tych, którzy mieli go "inspirować" do nagrywania polityków.
Marek Falenta w liście do Andrzeja Dudy zapowiedział, że może ujawnić, kto zlecił mu nagrywanie.Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Z listu, wniosku o ułaskawienie, jaki w kwietniu napisał do prezydenta Andrzeja Dudy z więzienia w Walencji – a o którego treści poinformowała "Rzeczpospolita" – wynika, że jego mocodawcami byli ludzie związani ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości. Biznesmen skazany prawomocnym wyrokiem zagroził, że ujawni, kto zlecił mu nagrywanie.

Z kolei "Gazeta Wyborcza" podała, że Falenta jeszcze przed ucieczką z kraju w tym roku informował o nagraniu z 2014 r. Jest to zapis rozmów z centrali PiS, na których Jarosław Kaczyński odnosi się do treści rozmów podsłuchanych w warszawskiej restauracji. Tych, które biznesmen mu dostarczył.