"O pani Holeckiej nie rozmawiamy". Opozycja ujawnia, co zrobi z TVP po przejęciu władzy

Tomasz Ławnicki
W miejsce TVP, Polskiego Radia oraz regionalnych rozgłośni publicznych – jeden holding medialny. Do tego zniesienie abonamentu rtv, finansowanie z budżetu państwa, skrócenie kadencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, likwidacja Rady Mediów Narodowych. Od paru miesięcy w PO trwają prace nad tym, co zrobić z mediami publicznymi, gdy w wyborach uda się odsunąć PiS od władzy.
PO przygotowuje plan dotyczący mediów publicznych po odsunięciu PiS od władzy. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Gazeta Wyborcza" podała, że nad planem ws. TVP i Polskiego Radia od pół roku pracuje grupa polityków PO wraz z ekspertami, którzy mają doświadczenie zarządzania mediami publicznymi. W tym gronie są m.in. posłowie Tomasz Siemoniak, Małgorzata Kidawa-Błońska czy Iwona Śledzińska-Katarasińska oraz byli prezesi TVP Jan Dworak i Juliusz Braun.

Politycy PO mówią, że to byłaby "opcja zero". Nie ma jak zreformować mediów publicznych, bo za "dobrej zmiany" zostały one wystarczająco zdeformowane. Stąd konieczność zbudowania ich od nowa.

Pomysł na wybór prezesa owego holdingu wygląda dość skomplikowanie. Nowa KRRiT we wszystkich 16 regionach wybierałaby 15-osobowe rady medialne. W nich zasiadaliby samorządowcy z sejmików, ale i przedstawiciele lokalnych organizacji artystycznych czy społecznych. Te rady wyłaniałyby zarządy regionalne spółek radiowo-telewizyjnych. Z kolei władze całego holdingu wyłaniałaby 30-osobowa rada centralna złożona z przedstawicieli rad regionalnych oraz osób wybranych przez KRRiT z organizacji artystycznych, wyższych uczelni i NGO-sów.
Juliusz Braun, członek Rady Mediów Narodowych, były prezes TVP.Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

– Im bardziej skomplikowany system wyboru prezesa, tym lepiej. Bo tym trudniej manipulować tym procesem – tłumaczy w rozmowie z naTemat członek tego zespołu Juliusz Braun.



Potwierdza Pan, faktycznie PO ma plan na to, co zrobić z mediami publicznymi, gdy uda się jej przejąć władzę?


Dobre słowo – "plan", bo jeszcze nie projekt. Ale koncepcja jest, potwierdzam. Pracują nad tym planem głównie eksperci, ale oczywiście decyzje nad ostatecznym kształtem będą podejmować politycy.


Gdy przeczytałem parę nieoficjalnych założeń tej koncepcji, przyszło mi na myśl skojarzenie: Radiokomitet (instytucja kontrolująca Telewizję Polską i Polskie Radio w PRL, zlikwidowana w 1993 r. – przyp. red.).


Nie, to nie jest właściwie skojarzenie. Radiokomitet to było ministerstwo, a to ma być podmiot mediów publicznych. Nasza koncepcja jest bliska temu, jak funkcjonuje w Wielkiej Brytanii BBC czy we Włoszech RAI. Tam też radio i telewizja funkcjonują jako jeden holding.

Czyli "opcja zero" – Telewizja Polska i Polskie Radio pewnego dnia przestają istnieć...

Te spółki musiałyby formalnie na mocy ustawy postawione w stan likwidacji.

Likwidacja zakładu pracy oznacza też likwidację miejsc pracy?

Sprawy pracownicze będą pozostawione decyzji Sejmu. Gdy likwidowano w 1992 r. Radiokomitet, umowy pracownicze zostały utrzymane, czym skądinąd utrudnił reformę mediów. Projekt ustawy przewidywał wygaszenie tych umów, ale w ostatniej chwili pod naciskiem i OPZZ, i "Solidarności" z jednej strony SLD, z drugiej ZChN przeforsowały poprawkę, że zatrudnienie pozostaje w mocy.

To historia - a ja pytam, jak to wygląda w koncepcji PO: czy umowy z pracownikami mają być wygaszone, czy pozostają w mocy?


W ogóle nie było na ten temat dyskusji.

Trochę nie chce mi się wierzyć, że między sobą Państwo nie rozmawiali: "co zrobimy z Danutą Holecką?".

Dla mnie jest oczywiste, że pani Danuta Holecka nie powinna być już na ekranie, choć pracowała w TVP także wtedy, kiedy byłem prezesem. Ale to jest moja prywatna opinia. W ramach tego zespołu, proszę mi wierzyć, o pani Holeckiej nie rozmawiamy.

Rozmawiacie o nowej TVP bez rozmowy o tym, kim tę nową telewizję robić?

Jasne jest, że osoby, które wykazały się niekompetencją, kompromitującą tendencyjnością nie powinny dalej tego robić. Jednak nasza dyskusja dotyczyła modelu mediów publicznych, a nie personaliów.

Ważne jest określenie, że media publiczne są potrzebne, że nie znikną. Proszę zauważyć, że we wszystkich krajach Unii Europejskiej media publiczne funkcjonują. Więc - zanim ktoś podniesie rękę na te media, niech dwa razy się zastanowi.

Czy będzie jeden prezes całej ogromnej instytucji?

Moim zdaniem musi być jeden prezes, skoro to ma być jednolita struktura. Ale ważne zastrzeżenie - to nie powinien być prezes, będący jednocześnie redaktorem naczelnym.

Redaktorzy naczelni mieliby więc odpowiadać za poszczególne anteny?


W tej chwili w TVP jest pod tym względem ogromny bałagan. Wcześniej zarząd odpowiedzialny być za całą firmę, a za Jedynkę, Dwójkę itp. odpowiedzialni byli redaktorzy naczelni anten. Teraz np. TVP ABC ma swojego redaktora naczelnego, ale w TVP1, TVP2 i TVP3 de facto redaktorem naczelnym jest dyrektor biura programowego.

W sprawie KRRiT PO zamierza postąpić tak, jak to zrobił PiS – skrócić kadencję.


Tak, ale jak wynika z wcześniejszych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, jest to możliwe, pod warunkiem, że buduje się nową strukturę. PiS się tym nie przejmował i skrócił kadencję i tak, ale w tym przypadku nie ma wątpliwości, że będzie budowany zupełnie nowy porządek w mediach publicznych.

Wraz z likwidacją Rady Mediów Narodowych, w której Pan zasiada.


Radę Mediów Narodowych trzeba zlikwidować, bo ona nikomu do niczego nie jest potrzebna. To jest tylko taka proteza do wyznaczania osób na stanowiska – czysto polityczna, jak się okazało. Likwidacja RMN jest prosta, wystarczy krótka ustawa.
Z kolei w kwestii Krajowej Rady – to byłby powrót do pewnej koncepcji wzmocnienia jej o kompetencje nie tylko personalne, ale też część kompetencji Urzędu Komunikacji Elektronicznej. W tej chwili jest tak, że oba organy wzajemnie sobie wchodzą w drogę.

Kto więc wyznaczy prezesa owego nowego holdingu – właśnie KRRiT?


Nie do końca – tym by się zajmowały nowe rady, które zastąpiłby rady programowe w poszczególnych mediach. Zgodnie z wyrokiem TK, Krajowa Rada musi uczestniczyć w tym wyborze. Nie musi wyznaczać samodzielnie prezesa, ale nie może - tak jak jest teraz - być odcięta od tego wyboru.

Cała koncepcja polega na tym, aby politycy mieli jak najmniejszy wpływ na ten wybór. Im bardziej skomplikowany system wyboru prezesa, tym lepiej. Bo tym trudniej manipulować tym procesem.

Za rządów PiS wyglądało to prosto. Jacka Kurskiego w TVP i Barbarę Stanisławczyk-Żyłę w Polskim Radiu wyznaczył minister skarbu.


I to właśnie było tak, jak za czasów PRL-owskiego Radiokomitetu. Wtedy prezesa Radiokomitetu wyznaczał premier, czyli de facto Komitet Centralny. Skoro teraz szefów telewizji i radia wyznaczał minister, czyli tak naprawdę znów Komitet Centralny.

Zgodnie z Państwa koncepcją te nowe rady byłyby zupełnie apolityczne?

Zupełnie apolitycznie to się nie da. Ale cały ten proces byłby zorganizowany tak, aby był możliwie mocno odcięty od wpływów partyjnych. I to się da zrobić.
Media publiczne w Polsce niczym BBC lub RAI – taką koncepcję przedstawia Juliusz Braun.Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta


W dyskusji o koncepcji nowych mediów publicznych bardzo pilnowałem, aby nie mówić "przywrócimy", tylko "stworzymy nowe". Chcemy tworzyć nowe, bo mamy doświadczenia i dobre, i złe z tego, co było wcześniej. Ja też mam złe doświadczenia co do modelu, który funkcjonował wcześniej.

I wielu pracowników TVP też ma złe doświadczenia z okresu, gdy był Pan prezesem – chodzi mi o przeniesienie 400 pracowników telewizji do firmy zewnętrznej.

To był zabieg formalny. Wszyscy, którzy prowadzili audycje, nadal je prowadzili, tylko w innej formule zatrudnienia. Gdyby wtedy telewizja miała miliard złotych więcej, to ta operacja nie byłaby potrzebna.

Wraca więc odwieczny problem - finansowania mediów publicznych. Dziś TVP funkcjonuje dzięki miliardowym dotacjom z budżetu.

Nie chciałbym rzucać żadnymi kwotami. Wolałbym wierzyć, że możliwe jest u nas to, co stało się w Finlandii. Tam ponadpartyjnie i długoterminowo ustalono kwotę, która ma być przekazywana dla mediów publicznych.

Wiadomo, że fikcja z abonamentem ma ulec likwidacji. A co z tymi, którzy go nie płacili. Będą kary?


Jak ukarać ponad 20 mln Polaków? Czy jest to realne? Nie sądzę.

Juliusz Braun – opozycjonista w czasach PRL, w latach 1989-97 poseł Komitetu Obywatelskiego, Unii Demokratycznej i Unii Wolności; w latach 1999–2003 przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, w latach 2011–2015 prezes zarządu Telewizji Polskiej, od 2016 członek Rady Mediów Narodowych.