"Ten rocznik został skazany przez PiS na straty". Porażający bilans reformy Zalewskiej [DANE]

Daria Różańska-Danisz
Tegoroczna rekrutacja podwójnego rocznika przejdzie do historii. Anna Zalewska zaserwowała absolwentom gimnazjów i podstawówek ogromny stres. Ostatecznie i tak wielu z nich nie dostało się do żadnej ze szkół średnich. Mimo że niektórzy z nich mogli pochwalić się świadectwami z czerwonym paskiem. Tylko w Krakowie ponad 2,5 tys. uczniów zostało na lodzie, w Gdańsku – ponad 1,2 tys. W innych miastach jest podobnie.
Anna Zalewska jest europosłanką, a polskie szkoły muszą sobie radzić ze skutkami jej "deformy edukacji". Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta N
Anna Zalewska na dobre zadomawia się w Brukseli. Ale na próżno szukać jej nazwiska w komisji edukacji w Parlamencie Europejskim. Była minister zapisała się do innych: Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności. Mogła wybrać jeszcze czwartą, ale nie zrobiła tego.

Zalewska miała przed czym uciekać do Brukseli. Bowiem we wrześniu w szkołach średnich spotkają się absolwenci gimnazjów i szkół podstawowych. Szacuje się, że będzie to około 700 tys. osób, a w poprzednim roku ta liczba wyniosła 474 tys.



Już teraz – na etapie rekrutacji – widać, że lekko nie będzie, i to nie tylko w Warszawie. Stołeczny ratusz już dawno alarmował, że po pierwszym naborze nawet dla 7 tys. może zabraknąć miejsca.

Podobny problem mają i inne miasta. Już teraz wiadomo, że w Krakowie do żadnej szkoły nie dostało się 2,5 tys. uczniów, w Gdańsku – ponad 1,2 tys., Elblągu – 200, Szczecinie – 871, Olsztynie 819, Lublinie – 603.

Gdańsk: 1 215 uczniów

W Gdańsku samorząd przygotował 10,5 tys miejsc w szkołach średnich dla absolwentów podstawówek i gimnazjów.

– Dokładnie 1 215 uczniów w Gdańsku nie dostało się do żadnej ze szkół. Docierają do nas sygnały, że wielu z nich miało świadectwa z czerwonym paskiem – mówi nam Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. edukacji i usług społecznych. I dodaje, że do urzędu zgłaszają się młodzi ludzie i ich rodzice z prośbą o pomoc.
– Czują się oszukani. Uczyli się, żeby dostać się do wymarzonych szkół, a już wiadomo, że im się to nie uda – zaznacza Kowalczuk. Zapewnia też, że włodarze miasta zrobią wszystko, żeby jak najwięcej uczniów znalazło miejsca w szkołach. Ale standard nie będzie taki jak w poprzednich latach.
Piotr Kowalczuk
zastępca prezydent Gdańska ds. edukacji i usług społecznych

Przez najbliższe trzy lata te dzieci i nauczyciele będą zmagać się z problemami organizacyjnymi. Jeden rocznik zostaje na trzy lata, drugi na cztery. Poza tym, dobry nauczyciel nie może przyjąć więcej godzin niż zakłada 1,5 etatu. Ten rocznik został skazany przez PiS na straty – mówiąc dosłownie. Tutaj też jest wielu uczniów, którzy jako sześciolatki przechodziły pierwszą swoją reformę. I myśmy jako Związek Miast Polskich i Unia Metropolii Polskich powtarzali minister Zalewskiej, że to jest najgorszy rocznik, w którym można przeprowadzić tę tzw. reformę. Nie słuchała, śmiała się prosto w twarz.

W piątek rozpoczyna się drugi etap rekrutacji. – Mamy wiele miejsc, które czekają na uczniów. Natomiast nie są to szkoły w topowych liceach. Mimo że poprosiliśmy dyrektorów, żeby w każdej ze szkół zwiększyli liczbę miejsc co najmniej o dwa. Poza tym, dwa licea, w których jest to fizycznie możliwe, stworzą dodatkowe klasy. Niczego więcej nie możemy zrobić – rozkłada ręce zastępca prezydent Gdańska.

Lublin: 603 uczniów

Przez kumulację roczników do szkół średnich w Lublinie nie dostało się aż 603 uczniów, z czego ponad stu miało świadectwa z czerwonym paskiem. – Są dzieci, które w poprzednich latach normalnie dostałyby się do naszego liceum, ale przez kumulacje dwóch roczników nie miały szans. Krzywdząca jest dla nich decyzja rządu i pani minister Zalewskiej – mówił nam dyrektor I LO w Lublinie, Stanisław Stoń.

Olga Mazurek-Podleśna z biura prasowego UM w Lublinie, podkreśla, że w lubelskich szkołach przygotowano 5 403 miejsca, na które zakwalifikowało się 4 625 kandydatów. – Szkoły ponadpodstawowe dysponują jeszcze 778 wolnymi miejscami – zaznacza pracowniczka biura prasowego.

– Uczniowie znajdą miejsca w tych typach szkół, o przyjęcie do których się ubiegali. Natomiast już teraz widać, że nie trafią do tej wymarzonej – mówiła nam Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor wydziały oświaty i wychowania Urzędu Miasta w Lublinie.

Choć Mariusz Banach, wiceprezydent Lublina ds. oświaty i wychowania, przyznaje, że już teraz niektórzy uczniowie zamiast do liceum trafili do technikum.

Szczecin: 871 uczniów

Marta Kufel ze szczecińskiego urzędu zapewnia, że włodarze tego miasta przez ostatnie lata przygotowywali się na przyjęcie podwójnego rocznika.

– Na potrzeby tegorocznej rekrutacji dla kandydatów po szkole podstawowej przygotowano łącznie 4 936 miejsc, a dla kandydatów po gimnazjum – 4 547. W obu przypadkach była to większa liczba niż liczba absolwentów, którzy wzięli udział w naborze – podkreśla Kufel.

Do szkół ponadpodstawowych przyjęto łącznie 4 447 kandydatów, a do ponadgimnazjalnych – 4 077. To oznacza, że podczas pierwszego naboru do żadnej z placówek nie zakwalifikowano łącznie 871 kandydatów.

– Z czego 487 ukończyło ośmioletnie szkoły podstawowe, a 384 jest absolwentami gimnazjów. Zdecydowana większość uczniów, którzy nie zostali zakwalifikowani (621 osób), ubiegała się o przyjęcie do liceum ogólnokształcącego – dodaje Marta Kufel.

Elbląg: 200 uczniów

– Ofertę edukacyjną mieliśmy przygotowaną dla wszystkich uczniów, którzy mieli rozpocząć naukę – zapewnia Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miasta w Elblągu.

W rekrutacji uczestniczyło łącznie 3 046 uczniów – dwukrotnie więcej niż w latach poprzednich (około 2 tys. uczniów z Elbląga i 1 tys. spoza miasta). – Po pierwszym etapie rekrutacji (drugi etap trwa do dziś) mieliśmy jeszcze około 400 wolnych miejsc, natomiast 200 uczniów (110 ze szkół podstawowych i 90 z gimnazjów) nie dostało się do żadnej szkoły – informuje nas Mierzejewski.

– Główny powód – brak spełnienia przez ucznia kryteriów punktowych przyjętych w danej szkole. Uczniowie mogli też starać się o przyjęcie do kilku szkół, bądź do tej samej szkoły – do kilku typów klas. Oni będą mieli zabezpieczone miejsce w szkołach, ale nie będzie tak, że pozostaną bez żadnej szkoły – dodaje.

Kraków: ponad 2,5 tys. uczniów

Dla absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów w Krakowie przygotowano 18 949 miejsc (9 275 dla absolwentów gimnazjum i 9 674 dla absolwentów szkół podstawowych). Ale aż 2,5 tys. osób nie dostało się do żadnej z placówek.

"Wielu z nich złożyło wniosek tylko do jednej placówki, przez co znacznie ograniczyli swoje szanse na pozytywny wynik rekrutacji. W konsekwencji, po ogłoszeniu list kandydatów zakwalifikowanych i niezakwalifikowanych, liczba wolnych miejsc w szkołach wynosiła 2 324"– czytamy na stronie internetowej krakowskiego urzędu.
Anna Korfel- Jasińska
zastępca prezydenta Krakowa ds. edukacji sportu i turystyki

Liczba kandydatów, którzy spełnili warunki niezbędne do udziału w rekrutacji wyniosła 17 440. Do przyjęcia do szkół zakwalifikowanych zostało w tej chwili 14 871 kandydatów. Jeśli chodzi o uczniów rozczarowanych wynikiem rekrutacji to będą oni musieli poczekać do 10 lipca, kiedy ogłoszone zostaną miejsca w szkołach dostępne w ramach rekrutacji uzupełniającej. Czytaj więcej

Korfel-Jasińska zaznacza, że wśród nieprzyjętych uczniów blisko 500 złożyło wniosek tylko do jednej placówek. – A wielu uczniów źle oszacowało swoje szanse na dostanie się do wymarzonej szkoły – podkreśla.

Olsztyn: 819 uczniów

W Olsztynie dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych przygotowano w sumie 5 310 miejsc.

– Na ten moment do żadnej placówki nie zakwalifikowało się: 430 osób po gimnazjum
389 osób po podstawówce – informuje nas Marta Bartosiewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna. I dodaje, że na ten moment w żadnej ze szkół nie ma wolnych miejsc.

– Ale część uczniów aplikowała do placówek prowadzonych przez inne podmioty niż Miasto Olsztyn i do naszych szkół jednocześnie. Gdy wybiorą inną szkołę, to będziemy wiedzieli iloma miejscami jeszcze dysponujemy – zaznaczyła Bartosiewicz. Zapowiedziała także że w czwartek pracownicy urzędu zaktualizują dane na temat wolnych miejsc w szkołach w Olsztynie.

Warszawa: 7 tys. uczniów

W stolicy dla tzw. podwójnego rocznika w szkołach średnich przygotowano ponad 43 tys. miejsc. Dla porównania w ubiegłym roku do warszawskich placówek przyjętych zostało 19,5 tys. uczniów.

Mimo że rekrutacja do szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych wciąż trwa (do 16 lipca), to już wiadomo, że np. liczba kandydatów do liceów przekracza liczbę miejsc (35 158 chętnych na 28 062 miejsca). A włodarze miasta od dawna alarmują, że może zabraknąć nawet siedmiu tysięcy miejsc.

– Robimy wszystko, by przyjętych było jak najwięcej, choć sytuacja jest bardzo trudna. O przyjęcie stara się podwójny rocznik, czyli młodzież po gimnazjum i po ósmej klasie podstawówki. Ilu z nich dostanie się do wymarzonej szkoły, okaże się w przyszłym tygodniu – podkreśla Ewa Rogala, zastępczyni rzecznika prasowego Urzędu m.st. Warszawy.

W tej chwili urzędnicy spotykają się z przedstawicielami warszawskich dzielnic – sprawdzają sytuację w poszczególnych szkołach.

– Sprawdzamy, gdzie można zwiększyć liczbę uczniów, gdzie da się dostawić dodatkowe ławki albo przerobić pomieszczenia na sale lekcyjne – mówi Rogala. Dodaje, że nie było możliwości, by w tych najbardziej obleganych szkołach podwoić liczbę miejsc. – Tam po prostu nie ma takich możliwości lokalowych. Szkoły nie są z gumy.

Pewne jest, że szkoły będą przepełnione, a klasy – dużo liczniejsze.
Ewa Rogala
zastępczyni rzecznika prasowego Urzędu m.st. Warszawy

W klasach będzie nawet do 38 osób, lekcje będą się kończyć zapewne około 17:30. Jeśli szkoła będzie chciała zorganizować zajęcia dodatkowe, to będzie pracowała do godzin wieczornych. Ogromnym problemem będzie przepełnienie szkół. Tego też nie da się uniknąć. Bardzo nas to martwi, bo tłok na szkolnych korytarzach oznacza obawy o bezpieczeństwo uczniów.

Problemem jest też brak nauczycieli, o czym warszawski magistrat informuje od dawna. – Mamy informacje, że w nowym roku szkolnym może zabraknąć ponad trzech tysięcy nauczycieli, w szkołach i przedszkolach. Szukamy ich cały czas, zachęcamy do podejmowania pracy w Warszawie, prowadzimy kampanię "Praca szuka nauczyciela". Robimy wszystko, co możemy, ale nie mamy czarodziejskiej różdżki – stwierdza rzeczniczka.