Wyciekły zeznania matki 5-letniego Dawida. Wyjaśniła, dlaczego nie zareagowała na SMS od ojca
Gdy matka zaginionego Dawida Żukowskiego dostała SMS o tym, że już więcej nie zobaczy syna, była przekonana, że nie ma w tym realnego zagrożenia dla życia dziecka – wynika z zeznań, które złożyła w prokuraturze. Dlaczego? Wcześniej kilka razy zdarzyło się, że ojciec chłopca nie odwiózł go na czas do byłej partnerki.
Śledczych nurtuje to, dlaczego matka chłopca zgłosiła zaginięcie Dawidka dopiero 10 lipca przed północą, a nie około 19, kiedy dostała od męża SMS, że "już nigdy nie zobaczy syna". W czasie przesłuchania kobieta miała twierdzić, że to kolejna złośliwość ze stony męża. Podobne zachowania z jego strony miały nasilić się po tym, jak wraz z dzieckiem wyprowadziła się z Grodziska Mazowieckiego do Warszawy.
Matka zeznała, że w dniu, w którym zaginął Dawid, odczekała po SMS od męża jakiś czas i pojechała do Grodziska. Mieszkanie było zamknięte, a mąż miał wyłączony telefon. Po godz. 22 zadzwoniła pod nr 112. Operator powiedział jednak, że musi zgłosić zaginięcie syna osobiście w jednostce policji. Zrobiła to około 23.20. Ciało ojca chłopca znaleziono natomiast na torach w Grodzisku około 20.50.
Gdzie jest Dawid?
Poszukiwania pięcioletniego Dawida trwają już ponad osiem dni. Ojciec zabrał chłopca z Grodziska Mazowieckiego około godz. 17 w środę 10 lipca, a przed godz. 21 odebrał sobie życie, rzucając się pod pociąg. Ślad po dziecku zaginął.
Policja przeszukiwała ostatnio teren przy ogródkach działkowych "Miejski Paluch" na warszawskim Okęciu, przy trasie S2. Na miejscu zjawiło się kilka wozów policyjnych wraz z ekipą z psami tropiącymi oraz ciężarówka do przewożenia ciężkiego sprzętu. Służby korzystały w poszukiwaniach m. in. z podnośnika straży pożarnej.
źródło: TVP Info