Ratował ludzi, obiecano mu polskie obywatelstwo. Sprawa bohaterskiego Ukraińca utknęła w miejscu
Media okrzyknęły go bohaterem, podziękowania składali prezydenci i burmistrzowie, dostał nagrody, ale na tę najważniejszą wciąż musi czekać. Andrej Sirowatski usłyszał obietnicę, że w uznaniu jego zasług przy ratowaniu ofiar wypadku na trasie A6 pod Szczeciniem zostanie przyśpieszona procedura przyznania polskiego obywatelstwa jemu i jego rodzinie. Tak się jednak nie stało.
On sam otrzymał podziękowania i prezenty od marszałka województwa zachodniopomorskiego, prezydenta Szczecina, wojewody lubuskiego czy burmistrza Strzelec Krajeńskich. Usłyszał też obietnicę, że sprawa przyznania obywatelstwa zostanie załatwiona w przyśpieszonym trybie.
Do wypadku doszło 9 czerwca tego roku. Kilka aut stanęło w ogniu. Zginęło wówczas sześć osób. Zapewne - gdyby nie postawa Ukraińca - ofiar byłoby więcej. – Pan Andrej wyciągnął mnie przez szybę – relacjonowała później jedna z kobiet biorąca udział w kolizji. Później się okazało, że Ukrainiec wyciągnął jeszcze klika innych osób uwięzionych w samochodach.
"Zapewniano mnie i moją rodzinę o przyśpieszenie nadania obywatelstwa. Gdy się cały szum medialny zakończył się wszystko nagle ucichło" – napisał na Facebooku pan Andrej.
W kolejnym poście Ukrainiec zapewnia, że to nie jest skarga – niczego nie żąda wymaga i o nic nie prosi. Po prostu – odpowiada osobom, które zwracały się do niego z pytaniami o jego sytuację po czerwcowym karambolu.