Górniak ma haka na Donatana. "Gdybym to opublikowała, byłby spalony"

Bartosz Świderski
Napięcie między Edytą Górniak a Donatanem wciąż nie opadło. Rok temu gwiazdy pokłóciły się. W awanturze poszło o seksistowskie zachowanie producenta. Piosenkarka wyznała teraz, że posiada asa w rękawie, dzięki któremu mogłaby bez problemu zniszczyć karierę 34-latka.
Do spięcia między artystami doszło rok temu. Fot. Instagram/edytagorniak; Jagoda Gorol / Agencja Gazeta
Przypomnijmy, że podczas zeszłorocznego festiwalu w Opolu muzyk złapał piosenkarkę przy fotoreporterach za pośladki, a artystka w odpowiedzi go spoliczkowała. Donatan tłumaczył swój wybryk w dość kuriozalny sposób. – Celowo pobudziłem ludzi do bardziej ciekawej - słusznej - dyskusji. (…) Zwracając uwagę na ważny i aktualny temat: "Są granice, których nie możemy przekraczać" – wyjaśniał wówczas.

Po roku od wybuchu afery Górniak udzieliła wywiadu "Faktowi", w którym opowiedziały, jak wyglądały kulisy jej pracy z muzykiem. "Donatan jest bardzo bezpośredni w komplementowaniu kobiet. Ja natomiast nie jestem przyzwyczajona, że ktoś, z kim nie mam osobistych relacji, jest tak otwarty. Kilka razy chciałam wyjść ze studia" – mówiła.


"Bardzo źle przyjął fakt, że nie chciałam mu dać swojego numeru telefonu. Był wręcz obrażony. Pisał do mnie na Instagramie takie wiadomości, że gdybym je opublikowała, byłby po prostu spalony" – wyznała.

Artystka dodała również, że nie ma zamiaru wykonywać na koncertach piosenki "Andromeda", którą współtworzyła razem z Donatanem.

źródło: "Fakt"