"Nie dopuszczę, by on wygrał w moim okręgu". Brejza zdradza, dlaczego walczy o Senat

Anna Dryjańska
– Kandyduję do Senatu, bo jestem patriotą lokalnym i nie chcę, by mój frontowy okręg dostał się w ręce PiS – mówi naTemat poseł Krzysztof Brejza (PO). Swojemu rywalowi o mandat, wojewodzie kujawsko-pomorskiemu Mikołajowi Bogdanowiczowi (PiS), zarzuca wykorzystywanie państwa do prowadzenia kampanii wyborczej.
Krzysztof Brejza zaskoczył wyborców i komentatorów tym, że zamiast do Sejmu, będzie startował do Senatu. Co stoi za decyzją polityka Koalicji Obywatelskiej? fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Anna Dryjańska: Połowa politycznego Twittera huczy o tym, że musiał pan bardzo podpaść Grzegorzowi Schetynie, skoro zamiast do Sejmu startuje pan do Senatu.

Krzysztof Brejza: To jakiś głuchy telefon. Między mną a przewodniczącym Platformy jest wszystko w porządku. To była moja decyzja, a nie żadne gierki. To ja zarekomendowałem, by dotychczasowy europoseł Tadeusz Zwiefka otwierał listę do Sejmu. Tak było, czy robi pan dobrą minę do złej gry?

Mówię prawdę. Tą zasadą kieruję się w całej mojej działalności publicznej. Dlatego jeśli mówię, że tak było, to znaczy, że tak było, a nie że tylko mówię.


Nie przeszkadza panu przeszłość Zwiefki w PZPR?

Cenię jego dorobek w Parlamencie Europejskim. Bardzo silnie wspieram do Sejmu Magdalenę Łośko, wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej Inowrocławia. Ważne jest nie tylko doświadczenie, ale też młodość i energia.

Skoro Zwiefka jest taki dobry, to dlaczego zastąpił go pan w kandydowaniu do Senatu?

Z całym szacunkiem i sympatią do pana Zwiefki, on nie jest mieszkańcem mojego miasta, Inowrocławia. Kandyduję, bo jestem patriotą lokalnym i nie chcę, by mój frontowy okręg dostał się w ręce PiS.

Frontowy?

Ten, na którym w województwie zatrzymało się poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości. Zrobię wszystko, by to się nie zmieniło. Nie mierzi pana obecność Pawła Poncyljusza, byłego polityka PiS, na szczycie listy Koalicji w Rzeszowie? Nie niepokoją pana przepływy między PO i PiS?

Platforma jest szerokim ugrupowaniem. Mnie bardzo dobrze współpracuje się z Barbarą Nowacką. Właśnie skończyliśmy spotkanie sztabu wyborczego, rozplanowaliśmy działania na najbliższe dni.

Komentatorzy są przekonani, że Senat będzie dla pana zsyłką.

Dlaczego mamy traktować Senat jak coś gorszego? To izba parlamentu równie ważna, co Sejm. Naszym celem jest, by w niej także mieć większość. Dlatego startuję.

W przypadku Sejmu cel opozycji jest podobny. Dlaczego wybrał pan Senat?

Dowiedziałem się, że w moim okręgu do Senatu startuje wojewoda Mikołaj Bogdanowicz, zausznik ojca Tadeusza Rydzyka. Reklamuje się nie tylko używając wsparcia PiS, ale i wykorzystując cały aparat urzędniczy, który ma do dyspozycji. To nieuczciwe. Nie dopuszczę do tego, by mój okręg wygrał wojewoda z PiS-u.

Może pan podać przykłady wykorzystywania państwa do kampanii wyborczej wojewody??

Kawalkada busów, które się rozjechały po wszystkich województwach. Zmasowane najazdy na gminy pod byle pretekstem, w których ogłaszane są pomysły czasami wręcz groteskowe.

W moim okręgu internauci żartowali, że przejazd kolumny państwowych limuzyn, które przywiozły notabli pod rozwalony most we wsi Kobylniki, był bardziej kosztowny, niż zapowiedziane przez ministrów i pana wojewodę wsparcie na budowę tegoż mostu.

Jaśniepaństwo dotarło gdzieś w krzaki nad Notecią i oznajmiło, iż zapewnią 100 tys. zł na dokumentację przebudowy mostu łącznie kosztującej 10 mln zł. Scena wprost do kabaretu, ale wydarzyła się naprawdę i to, niestety, na koszt podatników.

Teraz jest pan nazywany pistoletem Koalicji. Tymczasem Senat kojarzy się raczej z politycznym letargiem.

To krzywdzący obraz. Senat może powstrzymywać szkodliwe rozwiązania forsowane przez posłów PiS, dlatego ważne jest, by opozycja miała w nim większość. I jeśli będzie trzeba, ja ten wizerunek Senatu zmienię. Nie będzie już pan miał do dyspozycji mównicy sejmowej.

Za rządów PiS opozycja w ogóle ma mały dostęp do mównicy. Moim podstawowym narzędziem jest instrument, którym dysponuje każdy obywatel: wniosek o dostęp do informacji publicznej.

Kiedyś były nim interpelacje, ale za obecnej władzy ich funkcja kontrolna jest czystą fikcją. Rząd PiS albo nie odpowiada na interpelacje, albo robi to po wielu tygodniach, a i wtedy najczęściej nie odpowiada na pytania, tylko wkleja ileś akapitów zupełnie nie na temat.

Pozostaje więc dopytywanie w ramach wniosku o informację publiczną. Każdy obywatel może być "pistoletem".

Jedynka do Sejmu gwarantowałaby panu mandat. Czy bierze pan pod uwagę, że jeśli przegra wybory do Senatu, to znajdzie się poza parlamentem?

Lubię rozwiązania odważne, ryzykowne. To właśnie jedno z nich. Jestem politykiem, który lubi trudne wyzwania.