"To pokazanie swojej mocy". Były minister rządu Kaczyńskiego komentuje odsunięcie się Schetyny w cień
Rezygnacja Grzegorza Schetyny z ewentualnej walki o fotel premiera i usunięcie się w cień – wciąż budzą emocje. Radosław Sikorski przekonuje, że wystawienie na front walki z PiS Małgorzaty Kidawy-Błońskiej świadczy o mocy lidera, który potrafił cofnąć się o krok.
Były szef MSZ niewątpliwie ma rację. PiS ostrzył sobie zęby na lidera KO, a główny pojedynek w Warszawie rozegra się między Jarosławem Kaczyńskim a Małgorzatą Kidawą-Błońską.
Sikorski skomentował także przerwę w obradach Sejmu, którą zarządziła Elżbieta Witek. Posłowie wznowią obrady dopiero 15 października, czyli dwa dni po wyborach parlamentarnych.
– Muszą mieć jakieś wewnętrzne sondaże, które zwycięstwo stawiają pod znakiem zapytania. Należy zachować czujność. Nie jesteśmy niestety jedynym krajem, gdzie się naciąga prawo ws. działalności parlamentu – stwierdził Sikorski.
Podobno Grzegorz Schetyna zaskoczył Małgorzatę Kidawę-Błońską tym, że to ona miała zastąpić go na stanowisku potencjalnego szefa rządu – napisała Renata Grochal, dziennikarka tygodnika "Newsweek".
Wicemarszałek Sejmu od zawsze uznawana była za "osobę Tuska" w PO, a Schetyna od dawna marzył o fotelu premiera.
Jednak badania opinii publicznej, które według informacji dziennikarki, lider PO miał dostać na biurko wyraźnie pokazywały, że partia potrzebuje zmian i miała nią być kandydatura Kidawy-Błońskiej.
– My naprawdę chcemy te wybory wygrać. Mamy bardzo fajnych, walecznych ludzi, ale oni chcieli nowej energii, zmiany, i Schetyna to wyczuł – wyznała Kidawa-Błońska.
I dodała, że ambicje są bardzo ważne, ale przychodzi moment, że muszą zejść na dalszy plan. – Muszę oddać Schetynie, że on to robi naprawdę dlatego, że chce, byśmy zatrzymali PiS w dalszym demontażu demokracji – stwierdziła wicemarszałek Sejmu.
źródło: TVN24