Pisał o "tęczowej zarazie", która "gwałci wszystko". Ten profesor stał się męczennikiem na prawicy

Paweł Kalisz
Profesor Aleksander Nalaskowski pozuje na męczennika prawicy. Wykładowca UMK został zawieszony za felieton, w którym określił środowisko LGBT jako "tęczowych gwałcicieli". Teraz tłumaczy, że padł ofiarą wojny LGBT z chrześcijaństwem.
Profesor Nalaskowski obraził środowisko LGBT i został zwieszony na UMK. Teraz pozuje na ofiarę wojny z chrześcijaństwem. Fot. Krzysztof Szatkowski / Agencja Gazeta
Tak to się już porobiło, że prawica w Polsce musi mieć wroga. Nie, nie przeciwnika politycznego, przeciwnika możne mieć każdy, prawica szuka godnego siebie adwersarza, którego można gnębić i wdeptać w ziemię. Od lat takim wrogiem jest LGBT. A spór o wartości i tolerancję sprowadza do jednego słowa: wojna.

"Dajmy upust swojej wściekłości. Dosyć negocjacji" – napisał profesor Aleksander Nalaskowski w felietonie opublikowanym na łamach tygodnika "Sieci". W swoim tekście przedstawia ludzi związanych ze środowiskiem z LGBT jako bandę sodomitów i gwałcicieli. Wykładowca Uniwersytetu Mikołaja Kopernika nie dostrzega tu żadnych odcieni szarości. Ci spod tęczowej flagi to jego zdaniem najgorsze zło.


Zniewieściałe gogusie
O tych, co opowiadają się za tolerancją i równością, mówi, że są obleśnymi, grubymi, wytatuowanymi babami jak z wyuzdanych filmów. Alternatywnie, w męskiej części są to sodomici, grzesznicy, tęczowe zło, tyfus, dżuma, ospa i zniewieściałe gogusie. Co ciekawe, Nalaskowski wyróżnia też tych, co do których płci nie można być pewnym. Wszyscy są gwałcicielami. Zdaniem profesora gwałcą najświętszą panienkę i uczucia tych, którym nie podoba się tęcza. Gwałcą wszystko co się rusza. "Jeden kochanek na jeden tydzień. Ta ideologia uwielbia niestałość. Dlatego gwałci wszystko, co napotka na drodze" – przekonuje Nalaskowski w swoim felietonie.

Te słowa wywołały spore poruszenie. Na Facebooku Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych można znaleźć takie zdanie: "Język żywcem zapożyczony z przedwojennego organu prasowego NSDAP 'Der Sturmer'. Tak, jak nazistowska propaganda, tak samo prof. Nalaskowski atakuje grupę społeczną, która jego zdaniem nie powinna mieć praw". W podobnym tonie wypowiadają się politycy opozycji i osoby przerażone faktem, że Nalaskowski jest wykładowcą pracującym z młodzieżą.

Zawieszony
Właściwie to był wykładowcą. Może jeszcze będzie. Póki co został zawieszony. Decyzja o tym zapadła na kolegium rektorskim w środę 11 września, zawieszony został na 3 miesiące. Jak poinformowały władze uczelni, właśnie wszczęto postępowanie w sprawie podejrzenia popełnienia przewinienia dyscyplinarnego przez prof. Nalaskowskiego.

"Nauczyciele akademiccy zatrudnieni na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu zobowiązali się okazywać szacunek wobec każdego człowieka i podkreślać, że na Uniwersytecie nie ma przyzwolenia dla kwestionowania praw człowieka przysługujących wszystkim ludziom niezależnie od orientacji seksualnej” – napisał w uzasadnieniu decyzji o zawieszeniu wykładowcy rektor uczelni prof. Andrzej Tretyn.

Decyzja w oczywisty sposób ucieszyła ludzi w jakiś sposób związanych ze środowiskiem LGBT, jednak po prawej stronie sceny politycznej wzbudziła bardzo negatywne emocje. "Skandaliczna decyzja rektora UMK w Toruniu jest przykładem terroru politycznej poprawności realizowanego przez rektorów wyższych uczelni wobec swoich pracowników" napisano w serwisie wPolityce. Serwis ma wiele wspólnego z tygodnikiem "Sieci", oba mają tego samego wydawcę. To spółka "Fratria", związana z prawicą bardziej niż kożuch z podszewką.

Aleksander Nalaskowski z miejsca stał się męczennikiem prawicy. Zewsząd podniosły się głosy o kneblowaniu przeciwników "zgnilizny LGBT". Powszechne oburzenie budzą nie słowa profesora, który w niewybrednych słowach obrażał zwolenników tolerancji, tylko to, że przez trzy miesiące nie będzie mógł kształcić i wychowywać studentów. "Chętnych do rzucenia kamieniem jest więcej, rośnie liczba podpisów pod listem żądającym surowego ukarania profesora. Śmierć cywilna, przekreślenie dorobku naukowego wydaje się niektórym adekwatną karą za zbrodnię, jaką stanowiło polemiczne zaatakowanie Marszów Równości i środowisk LGBT" – czytamy na stronie wPolityce.pl.

Ofiara wojny
Postów, które w mediach społecznościowych piszą sympatycy Nalaskowskiego w większości nie wypada cytować. Padają w nich słowa powszechnie uważane za obraźliwe. On sam pozuje na ofiarę systemu i mówi wprost o tym, że jest ofiartą toczącej się obecnie wojny. Kto z kim walczy? Zdaniem Nalaskowskiego agresorem są "tęczowi gwałciciele". W studio TVP Info profesor, będący gościem u Michała Rachonia wyjaśniał, że LGBT to doktryna o charakterze wojennym. – Nie mam już nic do stracenia, mogę teraz o tym mówić otwarcie – stwierdził gość TVP Info.

– Wojna toczy się przeciwko chrześcijaństwu. Ludzie stają się LGBT żeby walczyć z chrześcijaństwem, a nie dlatego walczą z chrześcijaństwem, bo są LGBT – wyjaśnił Nalaskowski. – Ludzie idą na tę stronę, żeby walczyć z chrześcijaństwem, bo chrześcijaństwo za dużo zabrania – dodał profesor przypominając, że Kościół nakazuje czcić matkę zamiast oddawać ją do hospicjum oraz zakazuje kłamstwa, kradzieży i cudzołóstwa. – Chcą to zniszczyć, żeby żyło się wygodniej, bez ograniczeń – przekonuje zawieszony wykładowca UMK.

"Już dawno zgwałcili Warszawę, Poznań, Wrocław i Gdańsk. Niedawno brutalnie zdeflorowali Białystok. Wzmacniani przez zaciężną armię policyjną pojawią się zapewne znów pod Jasną Górą. Przyjdą ponownie zgwałcić dziewicę, Gwałt to znakomita i uprawniona rozrywka. Jest gwałt, jest fun" – napisał w felietonie Nalaskowski. Dla niego fun się skończył z chwila zawieszenia na UMK. Profesorowi pozostała walka z "obcą kulturowo i historycznie tęczową zarazą, objazdową tyranią chronionych przez policję gwałcicieli".