Dla nich 90 procent facetów to "kurduple". Bycie wysoką dziewczyną to przekleństwo

Ola Gersz
Podobno mężczyzna zaczyna się od 180 cm. A kobieta? Na tym metrze osiemdziesiąt często... się kończy. Oczywiście tylko w oczach społeczeństwa, które wciąż ma problem z niskimi facetami i wysokimi kobietami. Czy bycie "wielką dziewczyną" faktycznie aż tak utrudnia życie, a mężczyźni uciekają z krzykiem?
Wysoki wzrost kobiet jest często problematyczny. Szczególnie dla mężczyzn Fot. Kadr z "Wysokiej dziewczyny" / Netflix
W ubiegłym roku portal randkowy Badoo przeprowadził ankietę: 20 tysięcy użytkowników zostało zapytanych o to, jaki wzrost płci przeciwnej jest dla nich pociągający.

Rezultat? Okazało się, że mężczyźni byli atrakcyjni dla kobiet nawet poniżej 180 cm, czyli wzrostu przeciętnego Polaka. Podobali się i tacy, którzy mieli 183, 178, 175, 173 cm, a nawet 168 centymetrów. Czyli stereotypy stereotypami, ale nie samym metrem osiemdziesiąt człowiek żyje. Chociaż oczywiście facet musi być wyższy od kobiety, tak przecież powtarzały jeszcze nasze babcie.

A jak same kobiety? Jak informował Newsweek.pl, przeciętny wzrost Polki w pierwszej dekadzie XXI wieku to 165 – 166 cm. Z kolei idealny wzrost kobiety według użytkowników Badoo to: 152, 157, 160, 165 i 170 cm. Jednak co jeśli dziewczyna osiąga (lub prawie osiąga) ten mityczny u płci męskiej metr osiemdziesiąt?


Wtedy zaczynają się kłopoty.

"Dlaczego nie jesteś modelką?"
– Kiedy jesteś wysoką dziewczyną, ludzie widzą tylko twój wzrost – mówi bohaterka filmu Netflixa "Wysoka dziewczyna", 16-letnia Jodi o wzroście 185,5 cm. Wzrost jest jej największym kompleksem: koledzy i koleżanki non stop jej dokuczają i Jodie zazdrości swojej siostrze, idealnej blondynce o idealnym wzroście. Sama czuje się jak dziwoląg.

Czy jest aż tak źle? Kiedy pytam kilka wysokich dziewczyn o ich doświadczenia, powtarza się skarga: kupowanie ubrań to masakra, bo nogawki i rękawy są zawsze za krótkie. Co jeszcze? Lepiej unikać szpilek, trzeba uważać, żeby za bardzo nie przytyć ("Jeśli wysoka dziewczyna, to musi być szczupła. Gdybym była gruba, to z moimi 181 centymetrami wyglądałabym jak Hagrid" – mówi mi Kasia) i ciągłe słyszy się od innych, żeby spróbować sił w sporcie i modelingu, bo tam wysokie dziewczyny są na wagę złota. – Moi znajomi często dziwią się, że nie jestem modelką. Podobno mam idealne warunki. Może i tak, ale nie wyobrażam siebie na wybiegu. Anją Rubik to ja nie jestem. Zupełnie mnie to nie kręci, więc odpowiadanie po raz tysięczny na pytanie, dlaczego nie jestem modelką, naprawdę mnie wkurza. A, i koszykówki też nie lubię – opowiada Basia.

Są też problemy... w pracy. – Wiesz jak głupio jest, jak twój szef jest o ponad głowę niższy od ciebie? – pyta mnie retorycznie Gosia, 178 centymetrów. I odpowiada, że w takich sytuacjach ma poczucie, że samą swoją obecnością dyskredytuje jego ego. – Możliwe że to nieprawda i sama sobie to wmawiam, ale to powoduje pewien dyskomfort i trochę utrudnia komunikację – tłumaczy. Dodaje, że sama zaakceptowała już swój wzrost, ale gdyby była kilka centymetrów wyższa, byłby dramat.

Plusy wysokiego wzrostu? Bezproblemowe sięganie na wysokie półki i wieszaki w sklepach oraz... poczucie bezpieczeństwa. – Mam 183 centymetry, więc nie boję się wracać sama nocą do domu. Może to irracjonalne, ale wysoka czuję się silniejsza i odważniejsza. Nie sądzę, żeby jakiś facet odważyłby się na mnie rzucić. No chyba, że byłby wyższy, ale to się nie zdarza często – opowiada Monika.

Jednak najwięcej problemów jest w kwestii damsko-męskiej.

Chłopak i olbrzymka
– Gadasz z kolesiem. Fajnie wam się rozmawia, przystojny i w ogóle, ale ty już wiesz, co się stanie jak wstaniecie z krzeseł – mówi Gosia. Spoiler alert: stanie się to, co na początku zwiastuna "Wysokiej dziewczyny". Kiedy Jodi wstaje od biurka, chłopak, który podrywał ją poderwać, momentalnie ucieka, bo jest od dziewczyny znacznie niższy.
. Nie tylko Jodi i Gosi to się przydarzyło. Marta, która ma 178 centymetry, raz została umówiona przez koleżankę na randkę w ciemno. Nie było fajnie.

– Koleżanka nie wzięła pod uwagę kwestii wzrostu i facet był ode mnie niższy – sięgał mi jakoś do ucha. Kiedy przyszłam do pubu, on popatrzył na mnie z góry do dołu i stwierdził, że z olbrzymką nie będzie się umawiał, po czym wyszedł. Nie ukrywam, że potem płakałam, bo czułam się jak dziwadło, ale teraz akceptuję mój wzrost – opowiada.

Wysokie dziewczyny z reguły same unikają umawiania się z niższymi mężczyznami. – Niby faceci zawsze mi mówią, że wzrost to nie problem, ale to nie jest prawda. Śmieszne jest to, jak faceci kłamią w kwestii wzrostu w portalach randkowych. Pisze taki, że ma 180 cm, a spotykamy się i okazuje się, że jestem wyższa od niego – śmieje się Gosia.

Coś w tym jest. Falę drwin wywołała chociażby okładka magazynu "Paris Match" z byłym prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym i jego żoną Carlą Bruni. Polityk, który ma 166 cm, był na zdjęciu o połowę głowę wyższy od swojej żony (175 cm), co musiało być fotograficznym wyczynem. Jak twierdzili niektórzy, iluzja miała pewnie połechtać ego prezydenta i wpisać się w "związkowe standardy". Czy mężczyźni boją się więc wyższych kobiet, bo czują się przy nich mało męscy? Zależy. – Nie chciałbym spotykać się z wyższą kobietą, bo czułbym się przy niej mało męski, jak kurdupel. Miałbym wrażenie, że jestem pośmiewiskiem – mówi mi Piotr.

Jednak nie wszyscy faceci mają podobne myśleniem. Zdaniem Michała to wszystko kwestia samooceny. – Jeśli jesteś pewny siebie i czujesz się męski, to wyższa laska nie będzie dla ciebie problemem. Ja lubię wysokie dziewczyny, spotykałem się z dwiema kobietami, który były ode mnie wyższe. Zauważyłem jednak, że im bardziej to przeszkadzało niż mi. Na przykład wstydziły się nosić przy mnie obcasów – stwierdza.

Podobnie mówi Jacek: – Nie podszedłbym do wyższej dziewczyny, bo po prostu jestem pewny, że nie byłaby mną zainteresowana.
Jak dziwoląg
Działa to również w drugą stronę. Niektóre kobiety mówią wprost, że nie chciałyby spotykać się z kimś niższym od siebie.

Gosia przyznaje, że nie potrafiłaby być z facetem niższym o głowę. – Nie potrafiłabym tego zaakceptować, bo kiedy facet jest znacznie niższy ode mnie, czuję się jak dziwoląg. Nie przeszkadza mi jednak, jeśli jest niższy tylko trochę: przy moich 178 cm mogę zaakceptować u faceta 172 cm. Ale oczywiście jeśli facet jest trochę niższy ode mnie, to nie znaczy, że jest niski – zaznacza.

Podobnie ma Beata, która ma 180 cm i czuję się niekomfortowo przy niższych facetach. – Odrzucam wszystkich niskich facetów jak leci. Po prostu czuję się dziwnie w ich obecności, a co dopiero się umawiać. Najgorsze jest dla mnie to, że ludzie patrzą, komentują, śmieją się – mówi.

I opowiada historię z życia wziętą. – Kiedyś, jeszcze w szkole, odprowadził mnie do domu niski kolega. Protestowałam, bo wiedziałam, jak to się skończy, ale on się uparł. Potem przez tydzień musiałam wysłuchiwać od rodziny, jak to Beata przyprowadziła Tomcia Palucha, który ma "metr pięćdziesiąt w kapeluszu". To było tylko kilka centymetrów różnicy, ale wychowałam się w rodzinie wysokich mężczyzn i nasłuchałam, że facet może być brzydki, ale musi być wysoki. Takich słów nie musiała wysłuchiwać tylko Beata. Społeczeństwo nie lubi odstępstw od normy, a wysoka dziewczyna i niski facet za takie odstępstwo są uważani. Idealną heteroseksualną parą są przecież niska, urocza kobieta i wysoki, silny jak tur mężczyzna.

Nicole Kidman, której dwóch mężów, były Tom Cruise i obecny Keith Urban, jest od niej niższych, nasłuchała się sporo żartów na ten temat w portalach plotkarskich. Niektórzy nie potrafią także pojąć, że gwiazda "Gry o tron" Peter Dinklage mierzący 135 cm "poderwał" swoją mierzącą 168 cm żonę Ericę Schmidt.

– W społeczeństwie to jest nieakceptowalne – zgadza się Gosia. – Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach lepiej się już umawiać z przestępcą, niż z niższym facetem, Mężczyzna musi być wyższy. Jeśli nie jest, to para jest uważana za dziwolągów. Zresztą i niscy faceci, i wysokie dziewczyny mają przerypane. Wiadomo, że te najbardziej ekstremalne przypadki rzucają się w oczy – stwierdza.

"Przestałam patrzeć na jego wzrost"
Oczywiście przekonania przekonaniami, a życiem życiem. Jak pokazują bowiem powyższe przykłady "mieszanych" par, zdarzyć może się wszystko.

– Mam 181 cm, mój mąż jest niższy o 5 centymetrów. Oboje nie mamy z tym problemu. Nie ma też wielkiego halo, gdy zakładam szpilki, Wydaje mi się, że bardziej przeszkadza to innym ludziom, niż nam – mówi Karolina. Basia (179 cm) mówi z kolei, że nigdy nawet nie spojrzała na niższych facetów, aż do momentu gdy poznała swojego obecnego narzeczonego. – Spotkaliśmy się na imprezie, podszedł do mnie i na początku nie chciałam z nim za bardzo rozmawiać, bo był o kilka centymetrów niższy. Jednak po kilku minutach czułam, że znam go całe życie i zupełnie przestałam patrzeć na jego wzrost – śmieje się.

Według Basi wzrost ma znaczenie tylko do momentu, kiedy się naprawdę zakochasz. – Głupio byłoby odrzucić miłość i fajnego faceta, tylko z powodu wzrostu. Ale myślę jednak, że jeśli komuś jest z tym niekomfortowo, bo czuje się mało męsko czy mało kobieco, to lepiej z tej relacji zrezygnować. W końcu w związku musimy czuć się dobrze – podkreśla.

Także nic na siłę, ale – jak udowadnia "Wysoka dziewczyna" na Netflixie – warto zaakceptować siebie, przestać słuchać innych i nie bać się czasem spojrzeć w dół. Albo w górę.