Dziennikarz Onetu pisał o pieniądzach na PFN. Teraz ujawnił, jakie smsy wysyłał mu Gliński
Dziennikarz Andrzej Stankiewicz na łamach portalu Onet.pl wielokrotnie opisywał Polską Fundację Narodową i jej finansowanie z budżetu państwa. Nie spodziewał się jednak, że po swoich publikacjach będzie dostawał smsy od samego wicepremiera Piotra Glińskiego. Dziennikarz opowiedział, co w nich było, w rozmowie z "Kulturą Liberalną".
W ten sposób Stankiewicz zwrócił na siebie nie tylko Fundacji, ale właśnie samego Glińskiego, który postanowił do dziennikarza napisać. O całej sytuacji Stankiewicz opowiedział w rozmowie z "Kulturą Liberalną".
Minister smsy pisze...
– Miałem parę dni temu zabawną sytuację. Żona wyjechała, opiekowałem się pięcioletnim synem. Pędziliśmy na trening piłkarski, a tu… zaczyna do mnie pisać smsy wicepremier Gliński. (...) pisze, że chciałby ode mnie uczciwości, dziennikarskiej rzetelności i żebym nie uczestniczył stronniczo w kampanii – rozpoczął opowieść Andrzej Stankiewicz.
– Pisał, że artykuły są prymitywne, sensacyjne, mają nieprawdziwe tezy, są pełne przekłamań, manipulacji, są nieuczciwe, nierzetelne i tak dalej. Kiedy przygotowywałem teksty o Polskiej Fundacji Narodowej, pisałem do niego, by zapytać, czy zareaguje na tę sprawę. Wtedy się nie odzywał – stwierdził dziennikarz.
W odpowiedzi Stankiewicz napisał Glińskiemu, że "oczekiwałby rozliczenia się przez PFN z wydatkowania publicznych pieniędzy, nepotycznych układów, a stanowisko polskiego wicepremiera zobowiązuje do czegoś więcej poza rzucaniem epitetami i narodowościową segregacją dziennikarzy". Wtedy ich dyskusja jeszcze bardziej rozgorzała.
– Gliński odpisał, że wszystkie jego opinie mają pokrycie w faktach, a mówienie o nepotyzmie w PFN jest nieuprawnione. (...) Generalnie napisałem mu, że nie życzę sobie, żeby robił ze mnie Niemca. A Gliński dalej: "Nie uważam, że pan dostaje instrukcje, ale obaj nie jesteśmy dziećmi". I zarzucił mi, że nic nie wiem na temat Polskiej Fundacji Narodowej i że… szkodzę Polsce – relacjonował gazecie Stankiewicz i dodał, że ostatecznie minister go przeprosił i stwierdził, że nie chodziło mu o to, żeby nazwać dziennikarza Niemcem.
źródło: "Kultura Liberalna"