Tak źle nie było od II wojny światowej. Coraz więcej Polaków umiera, a powody są przygnębiające
Jemy mniej mięsa, jesteśmy bardziej aktywni (przynajmniej się staramy), a i tak przeciętna Polka i przeciętny Polak będą żyli krócej. Czy jesteśmy sami sobie winni? Owszem, styl życia ma znaczenie, ale to nie on ma największy wpływ na zmiany w naszym kraju. Chodzi o... kolejki do lekarzy.
Zacznijmy jednak od początku. Mniej więcej przez ostatnich 25 lat długość życia Polaków systematycznie się wydłużała. Oczywiście zdarzały się pojedyncze roczniki, które wskazywały na coś zupełnie innego, ale sytuacja, z którą mamy teraz do czynienia, powtarza się już dwa lata z rzędu.
Jeśli porównać dane z początku lat 90. z długością życia dziś, to okazuje się, że statystyczny mieszkaniec naszego kraju rzeczywiście żyje dłużej o nawet jakieś 7 lat. Nasze życie wydłużało się do 2017 roku.
Z badań przeprowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że od dwóch lat robimy w tym temacie krok w tył. GUS swoje dane sporządza na podstawie zeszłorocznych zgonów. I tak z najnowszego opracowania wynika, że długość życia 60-letniego Polaka, czy 60-letniej Polki skróciła się o 1,5 miesiąca (przeżyje jeszcze średnio około 260,7 miesiąca).
Specjaliści podkreślają, że nie można tych danych nie wiązać ze wzrostem umieralności. Bowiem rok 2018 był rekordowy. Umarło wtedy prawie 414 tysięcy osób. Z taką sytuacją mieliśmy pierwszy raz do czynienia od II wojny światowej.
Alkohol, niezdrowe jedzenie, a to wszystko na nieświeżym powietrzu i najprawdopodobniej w biegu. Styl życia ma w tym przypadku ogromne znaczenie. Mówił o tym już w latach 70. kanadyjski lekarz Marc Lalonde (późniejszy minister zdrowia Kanady).
Efekty jego pracy w prosty sposób obrazują, co wpływa na nasze życie. W 53 proc. determinuje je właśnie styl życia. W 21 proc. czynniki środowiskowe (fizyczne i społeczne), a w 16 proc. geny.
– Zanieczyszczone powietrze zwiększa ryzyko występowania chorób. Wpływ na to ma też niezdrowa dieta. Dzisiaj spożywamy więcej rzeczy przetworzonych. Kiedyś jadło się bardziej organiczną żywność, taką, którą raczej zbierało się na własnym polu. To było dużo zdrowsze niż to, co dziś znajdujemy w marketach – podkreśla w rozmowie z naTemat lekarz Bartosz Fiałek.
Na wzrost otyłości wśród Polaków zwraca uwagę dr Agnieszka Fihel z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Ona także przyglądała się ostatnim statystykom dotyczącym długości życia i, jak stwierdza, "bardzo trudno wyłapać przyczynę".
– To, co zrobiłam, to po prostu patrzyłam na umieralność na podstawie przyczyn zgonu. Trudno wyłapać przyczynę analizując współczynniki zgonu według wieku i płci, ponieważ te zmiany są bardzo małe. To, co ja znalazłam, to wzrost umieralności z powodu chorób układu krążenia. Minimalny, ale jednak wzrost. Bardziej widoczny był także wzrost zgonów, których przyczyną były choroby układu oddechowego, ale w skali wszystkich zgonów i tak jest ich bardzo mało – zaznacza dr Fihel.
Zgodny spowodowane chorobami układy oddechowego nasza rozmówczyni zaczęła łączyć ze smogiem, ale jej zdaniem nie można do końca opierać się na tym założeniu, ponieważ ze smogiem nie mamy do czynienia od dwóch czy trzech lat.
– Mam taką teorię, że trwanie życia w Polsce do tej pory się poprawiało głównie dzięki temu, że zmieniliśmy styl życia i zmieniliśmy leczenie chorób układu krążenia. Tu dokonał się ogromny postęp, zaczęliśmy śledzić nadciśnienie, przestaliśmy tak dużo palić, zaczęliśmy się ruszać, inaczej jeść. Ale być może potencjał tego już się wyczerpał i jest potrzeba dalszych działań w dziedzinie nowoczesnej opieki zdrowotnej – podsumowuje dr Agnieszka Fihel.
Najczęstszą przyczyną śmierci Polaków są choroby układu sercowo-naczyniowego, na drugim miejscu znajdują się nowotwory. I to właśnie jest ten moment, kiedy trzeba wrócić do wspomnianego już Lalonde'a. W jego diagramie jest jeszcze jedno pole. Na nasze zdrowie w 10 proc. wpływ ma system opieki zdrowotnej i to on zdaje się najbardziej wpływać na ostatnie zmiany dotyczące długości życia Polaków.
– Nie można mówić o jakiejś jednej wielkiej przyczynie, która sprawia, że oczekiwana długość trwania życia może się obniżyć, czyli że przeciętne żyje się krócej. Generalnie trendy długości trwania życia na świecie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat są pozytywne. Z niewielkimi wahaniami, ale przeciętne trwanie życia się wydłuża. Dzieje się tak dzięki postępowi medycyny i lepszym lekom, ale chyba największe znacznie ma powszechny dostęp do opieki medycznej wykorzystującej te nowoczesne technologie – mówi dr Paweł Strzelecki z Instytutu Statystyki i Demografii SGH.
Aby zobrazować tę zależność dr Strzelecki, zwraca uwagę na Stany Zjednoczone. Tam bowiem mamy do czynienia z medycyną na najwyższym poziomie, ale mimo tego przeciętna długość trwania życia spada. W jego opinii problemem jest tam właśnie utrudniony, poprzez ceny usług, dostęp do świadczeń zdrowotnych, czy zaniedbywanie profilaktyki, np. w walce z otyłością.
– Natomiast jeśli chodzi o Polskę nie wydaje mi się, żeby to było trwałe zjawisko. Co by nie mówić o polskiej służbie zdrowia, przynajmniej deklaratywnie państwo bierze na siebie zapewnienie jej na jednakowym poziomie wszystkim. Nie ma więc możliwości, że szpital nie przyjmuje chorego pacjenta tylko dlatego, że nie stać go na opłacenie zabiegu. Niestety, często problemem jest to, że kolejka do zabiegu jest długa – podkreśla rozmówca naTemat.
Tak źle jeszcze nie było
Kiedy pytam o przyczynę krótszego życia Polaków lekarza Bartosza Fiałka, nie słyszę wątpliwości w jego głosie, gdy odpowiada, że zdecydowanie chodzi o dostęp do ochrony zdrowia.
– Przeprowadzono badanie w 17 europejskich krajach w ciągu 30 lat, w latach 1980-2010. Wskazano jednoznacznie, że umieralność pacjentów zależy wprost od wysokości nakładów na ochronę zdrowia. Im wyższe nakłady na ochronę zdrowia, tym niższa umieralność, niezależnie od płci i poziomu wykształcenia – wyjaśnia.
Lekarz wskazuje także na niezależne rankingi, z których wynika, że im większe limity, a te limity są coraz większe na przestrzeni ostatnich lat, tym częściej pacjenci, którzy nie musieliby umrzeć, umierają.
– Długość życia, która w ostatnich latach faktycznie się skraca, poniekąd, bo to nie jest jedyny powód, jest wynikiem tego, że dostępność do systemu opieki zdrowotnej w tym kraju jest coraz gorsza. Kolejki są coraz dłuższe. W latach 2013-2019 kolejki do lekarzy specjalistów wydłużyły się niemal dwukrotnie, z 2 miesięcy do 3,8 miesiąca, czyli z 60 dni do blisko 120 dni. Jednoznacznie oceniam, że kolejki do lekarzy, limitowanie systemowe negatywnie wpływa na jakość i długość życia Polek i Polaków – dodaje Fiałek.
– Z powodu braku dobrego dostępu do systemu opieki zdrowotnej życie jest krótsze niż np. było w ostatnich latach, gdzie ten dostęp był fatalny, ale nie w takim stopniu jak teraz. Obecnie mamy wprawdzie większą liczbę lekarzy, ale i demografia powoduje, że więcej pacjentów wymaga porady medycznej – zaznacza nasz rozmówca.
O konsekwencjach limitowania świadczeń mówili już w 2017 roku kardiolodzy. Wtedy to Ministerstwo Zdrowia, z ministrem Konstantym Radziwiłłem na czele, zmniejszyło finansowanie na kardiologię interwencyjną.
Prof. Paweł Buszman, kardiolog oraz współzałożyciel Polsko-Amerykańskich Klinik Serca, w rozmowie z Anną Kaczmarek mówił wprost, że takie działania doprowadzą do tragedii, czyli większej umieralności Polaków z powodu zawału serca.
Włoszki żyją najdłużej
Jeśli mówimy o długości życia, warto także zwrócić wzrok na zachód Europy. Najlepiej w tym zestawieniu wypadają Włosi i Włoszki. Żyją ponad 80 lat. W ich przypadku duże znaczenie ma właśnie genetyka.
– To jest długowieczna społeczność. Oni żyją w innym klimacie i mają przede wszystkim inną dietę. Dieta śródziemnomorska, którą zawsze zalecamy naszym pacjentom, zdecydowanie zmniejsza ryzyko występowania chorób układu sercowo naczyniowego, czyli tych wszystkich, które doprowadzają do największej liczby zgonów. Natomiast jeśli chodzi o dostępność do świadczeń zdrowotnych, to Włosi oraz Włoszki i tak mają ją dużo lepszą niż Polacy – kwituje Bartosz Fiałek.
– Badania wskazują, że o długości życia decydują różne czynniki, nie tylko medycyna. Indywidualne predyspozycje, dieta, styl życia, profilaktyka. Są miejsca we Włoszech, gdzie spokojnie żyją całe wioski stulatków i naukowcy zachodzą w głowę jak to jest możliwe. Może to kwestia oliwy, wina i słońca... – podkreśla dr Paweł Strzelecki i dodaje, że nie bez znaczenia jest także systemowe podejście do opieki nad chorymi i niepełnosprawnymi.
– Czasami to są też trywialne kwestie, czyli pilnowanie starszych ludzi, aby odpowiednio brali leki. W Polsce jakoś nie zauważyłem, żeby lekarze przykładali dużą wagę do tego, jak osoby w podeszłym wieku radzą sobie z przyjmowaniem leków, które przepisali oni i ich koledzy. Tymczasem w takich krajach jak Japonia jest to jeden system, od badania i wypisania recepty do porcjowania tabletek w aptece. Zmniejsza się w ten sposób prawdopodobieństwo, że pacjent przedawkuje leki lub nie weźmie ich o odpowiedniej porze. To tylko jeden z przykładów systemowego podejścia wymagającego uporządkowania pewnych kwestii a chyba raczej niekoniecznie wielkich nakładów – podsumowuje.