Nowy wątek afery Banasia. Jeden szczegół pokazał, jak między sobą walczą polskie służby

Paweł Kalisz
Marian Banaś poczuł się pewny i niespodziewanie odmówił złożenia dymisji zaraz po wyborach. Zdaniem dziennika "Rzeczpospolita", sprawa odwołania szefa NIK wskazuje na poważny problem państwa – wygląda na to, że służby rozpoczęły walkę pomiędzy sobą.
Marian Banaś nic sobie nie robi z zaleceń płynących z Nowogrodzkiej i wrócił do pracy. A media rozpisują się o wojnie służb. Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Gazeta
Marian Banaś w odpowiedzi na żądania dymisji płynące z siedziby PiS przy Nowogrodzkiej niespodziewanie jak gdyby nigdy nic zakończył bezpłatny urlop i wrócił do pracy. Zapowiedział, że będzie się przeciwstawiał "wszelkim próbom ataku na jego osobę jako Prezesa Najwyższej Izby Kontroli". Zapewnił, że "zmanipulowane i kłamliwe doniesienia medialne" to zemsta środowisk, w które zdążył celnie uderzyć jako szef służb skarbowych i celnych.

Problem jednak nie w tym, ze Banaś wrócił do pracy, choć już sam ten fakt wskazuje na słabość państwa. CBA przedstawiła protokół pokontrolny z zastrzeżeniami co do jego majątku, jednak prezes NIK go... nie podpisał. Ma tydzień na wyjaśnienie pojawiających się w nim zastrzeżeń. Prawdziwy problem jest jednak większy – to walka służb, a sprawa Banasia jedynie dowodzi tego, że między ABW i CBA trwa walka o władzę.


Dziennik "Rzeczpospolita" przypomina sprawę Pawła Wojtunika, byłego szefa CBA, któremu z błahego powodu ABW cofnęła certyfikat dostępu, przez co ten musiał się podać do dymisji.

Tymczasem – jak zaznacza dziennik – tym razem nic takiego się nie stało, choć CBA przygotowało raport na temat Banasia i wskazało na liczne nieprawidłowości w jego majątku czy niejasne kontakty ze światkiem przestępczym. Co więcej, ABW nawet nie wszczęła własnej kontroli, całkowicie ignorując raport CBA.

Przypomnijmy: Marian Banaś wielokrotnie w ciągu przynajmniej 19 lat nie wpisał do oświadczenia majątkowego 400-metrowej kamienicy w atrakcyjnym rejonie Krakowa, w której na dodatek jego podnajemca prowadził seksbiznes (wynajmował pokoje na godziny), a sama kamienica od 2016 roku była zabezpieczeniem spłaty kredytu bankowego dla firmy, której współwłaścicielem jest syn Mariana Banasia, co również nie zostało odnotowane w oświadczeniu majątkowym.

400-metrowa kamienica Mariana Banasia jest położona na krakowskim Podgórzu przy ulicy Krasickiego 24. Banaś twierdził, że za wynajem kamienicy brał od 3 do 4 tys. zł miesięcznie. To niezwykle niska stawka biorąc pod uwagę położenie i metraż nieruchomości. Eksperci szacują, że rynkowa wartość wynajmu 400-metrowej kamienicy w tym rejonie Krakowa to 100-200 tys. zł miesięcznie.

Ciekawe jest też to, jak w ogóle wszedł w posiadanie kamienicy. Marian Banaś twierdzi, że dostał ją od żołnierza Armii Krajowej. W zamian miał opiekować się weteranem, a po jego śmierci zadbać o godziwy pochowek.

źródło "Rzeczpospolita"