Jaki jest "plan B" Morawieckiego w sprawie Banasia? Onet: Chodzi o zmianę konstytucji
Prezes NIK póki co najwyraźniej nie zamierza składać dymisji. CBA i prokuratura już biorą Mariana Banasia na celownik, a tymczasem pojawiają się plotki na temat tego, czym ma być zapowiadany przez premiera Morawieckiego plan B. Chodzi o zmianę konstytucyjnych przepisów dotyczących odwołania szefa NIK.
Czy gdyby Banaś złożył rezygnację, doniesienie do prokuratury gdzieś by zaginęło po drodze? O tym można już tylko spekulować. Tymczasem jak donosi portal Onet, planem B nie jest uderzenie w Banasia paragrafami wskazanymi przez CBA i prokuraturę. PiS ma się podobno szykować do zmiany konstytucji.
Dziś w świetle prawa Sejm może odwołać prezesa NIK bezwzględną większością głosów tylko w kilku przypadkach: jeśli ten sam zrzeknie się stanowiska, jeśli z powodu choroby jest niezdolny do pełnienia obowiązków, jeśli został skazany prawomocnym wyrokiem sądu lub złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne. Ostatnim powodem do odwołania Banasia mogłoby by być orzeczenie Trybunału Stanu o zakazie zajmowania kierowniczych stanowisk. W przypadku Mariana Banasia żaden z warunków nie został spełniony.
"Mariana Banasia można usunąć z urzędu, bo pierwszy etap jego wyboru jest wadliwy prawnie z jego winy. Wprowadził bowiem wszystkich w błąd. Zataił m.in. informacje mające znaczenie dla powołania go na stanowisko" – informował na swoich łamach dziennik "Rzeczpospolita". To jednak trzeba będzie wcześniej udowodnić, a taka sprawa może się toczyć latami i nie skończyć przed upływem kadencji szefa NIK.
Onet wskazuje, że plan B, zapowiadany przez premiera, zakłada możliwość odwołania szefa NIK większością kwalifikowaną. Za odwołaniem prezesa NIK musiałoby zagłosować dwie trzecie lub trzy piąte posłów. o ile oczywiście wcześniej uda się zmienić konstytucję, a do tego potrzeba głosów posłów opozycji.
źródło: Onet