Tak PiS sam się przerobił w sprawie Banasia. Nowe fakty ws. dymisji szefa NIK

Tomasz Ławnicki
"Dziennik Gazeta Prawna" podkreśla, że jest w posiadaniu kopii dokumentów – zarówno pisma Mariana Banasia, jak i odpowiedzi Elżbiety Witek. Nie ma zatem wątpliwości, że prezes NIK dymisję złożył, a marszałek Sejmu jej nie przyjęła. Centrum Informacyjne Sejmu twierdzi, że takie pismo do marszałek nie wpłynęło. Gazeta podaje, że owszem, wpłynęło, ale drogą nieformalną.
"DGP" ujawnia: Marian Banaś złożył dymisję, ale nie została ona przyjęta. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Politycy PiS przyznają, że sprawa Mariana Banasia kompletnie wymknęła się im spod kontroli. – Na razie temat rezygnacji jest zamknięty – mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" informator z PiS. Wszystko dlatego, że prezes NIK "utwardził się" i po raz drugi dymisji składać nie zamierza.

Bo przecież w piątek Marian Banaś przekazał marszałek Sejmu pismo z rezygnacją. Ważna kwestia – uczynił to nieformalnym kanałem, za pośrednictwem zaufanego kierowcy. Witek Banasiowi odesłała oryginał pisma wraz z projektem nowej rezygnacji – opisują dziennikarze "DGP" Grzegorz Osiecki i Bartek Godusławski.
Informator gazety wskazuje, że gdyby pismo od Banasia przeszło przez Kancelarię Sejmu, dokument musiałby zostać zarejestrowany i rezygnacja stałaby się faktem. A tak teraz CIS zaprzecza, jakoby jakaś rezygnacja dotarła.


– Szkoda, że marszałek nie pokazała pisma dziennikarzom od razu. Mogła powiedzieć, że dymisja została przyjęta, ale prezes NIK musi jednak ją uzupełnić o wskazanie osoby pełniącej jego obowiązki – mówi anonimowo polityk PiS.

Z informacji gazety wynika, że Marian Banaś usztywnił swoje stanowisko – tym bardziej po tym, jak zwolniony został z banku Pekao jego syn, a prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie jego majątku.

Widać wyraźnie, że PiS-owi zupełnie wymknęła się spod kontroli sprawa dymisji prezesa NIK, o którym od dawna było wiadomo, że jego oświadczenia majątkowe budzą poważne wątpliwości. Posłanka PO Izabela Leszczyna już rok temu pytała o sprawę Banasia. PiS to zbagatelizował, a obecny bohater afery awansował na coraz wyższe stanowiska. Aż w końcu trafił na takie, z którego nie bardzo jest jak go odwołać.

źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"