Już nie ma wątpliwości co do przyczyn tragedii w Szczyrku. Prokuratura przedstawia ustalenia

Paweł Kalisz
Do tej pory tylko spekulowano na temat ewentualnej przyczyny eksplozji, do której doszło kilka dni temu w Szczyrku. Prokuratura w poniedziałek potwierdziła wcześniejsze doniesienia. Trwa identyfikacja zwłok osób znalezionych pod gruzami.
Prokuratura potwierdziła związek między pracami prowadzonymi na ulicy Leszczynowej a wybuchem gazu w budynku mieszkalnym w Szczyrku. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
"Pomiędzy wybuchem w budynku a pracami prowadzonymi pod ulicą Leszczyńską w Szczyrku jest związek. To domniemanie, bo w istocie było to tylko domniemanie, stało się faktem. Nadal są prowadzone oględziny na miejscu zdarzenia" – poinformowała w poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bielsku Białej Agnieszka Michulec.

Przypomnijmy, że do wybuchu gazu doszło 4 grudnia w trzykondygnacyjnym domu w Szczyrku przy ul. Leszczynowej. Po wielogodzinnej akcji poszukiwawczej ratownicy wydobyli z gruzowiska ciała ośmiu osób, w tym czworga dzieci. Jak informowała w poniedziałek rzeczniczka prokuratury, wciąż trwa identyfikacja zwłok. Konieczne będzie porównanie materiału genetycznego. Jak wcześniej informowaliśmy, zanim doszło do eksplozji, mierniki gazu pokazały zmianę ciśnienia w sieci. Pogotowie z Polskiej Spółki Gazownictwa dojechało na miejsce w 22 minuty, ale było już za późno.


Nowy wątek w sprawie przedstawił "Fakt". Przed budynkiem wielopokoleniowej rodziny trwały prace budowlane. "Prowadziła je firma, która na zlecenie powstających nieopodal apartamentowców miała zasilić nową inwestycję w energię elektryczną" – czytamy.

– Firma miała zgodę na zajęcie pasa drogowego, ale nie mieli zgody naszego urzędu na wykonanie prac związanych z przewiertem pod asfaltem. To droga prywatna – mówił Antoni Byrdy, burmistrz Szczyrku. Dodał, że pomimo zakazu, firma dokonała przewiertu, bo w miejscu tragedii znaleziono wiertnicę.

20 minut przed eksplozją dwaj bracia (Józef, który zginął pod gruzami budynku i jego brat mieszkający nieopodal) poszli prosić robotników, by ci przerwali prace. Było już późno i chcieli chwili spokoju. Doszło do kłótni, ale prace były kontynuowane.

Niedługo później dom Józefa i jego rodziny w wyniku wybuchu ulatniającego się po przewiercie gazu został całkowicie zniszczony, a wszyscy domownicy zginęli pod gruzami. Śledztwo policji i prokuratury wciąż jest w toku. Zbierane są materiały dowodowe, a na wtorek zaplanowana jest sekcja zwłok rodziny.