Te dziewczyny wiedzą, jak obchodzić się z biustem. Ich rady mogą być na wagę złota

Aneta Olender
Rozmiar B, a może C, czy jednak miseczka G? Nie tak łatwo odnaleźć się w świecie biustonoszy, nawet jeśli teoretycznie znamy swój biust. – Nic się nie wylewa, obwód nie podjeżdża, ale tu mnie boli, tu uwiera, tu obtarło. Bardzo dużo kobiet uważa, że ból jest nieodłączną część użytkowania biustonosza – mówi Agata, jedna z współautorek bloga "MiskiDwie". Razem z Kasią i z Lolą podpowiadają nie tylko jak dobrać bieliznę, ale też jak dbać o piersi i pokochać swoje ciało.
Aga, Kasia i Lola, podpowiadają nie tylko, jak dobrać biustonosz, ale też, jak dbać o biust. Fot. Facebook / MiskiDwie
"Pewnego pięknego dnia na drodze mało jeszcze wtedy biustnej Madź stanęła płaska jak deska Agusława. Kiedy biusty obu dziewczyn odkryły, że istnieją miseczki poza literką D, zaczęła się podróż w świat fiszbin, koronek, kuszących kompletów i staników do spania. Ta wyprawa trwa do dziś, w lekko zmienionym składzie: Agu, Kasi, i Loli" – taką informację można znaleźć na Facebooku autorek bloga Miski Dwie.

To jednak duży skrót i uproszczenie, bo wyprawa ta zaczęła się dużo wcześniej. Wcale nie wtedy, kiedy spotkały się dziewczyny. Zaczęła się mniej więcej wtedy, kiedy zaczyna się podobna wyprawa każdej kobiety.


– Od dziecka miałam duży problem z kręgosłupem, w zasadzie nie odczuwałam żadnych dolegliwości do momentu, kiedy nie zaczął mi rosnąć biust. Kiedy to się zaczęło, upychałam go w jakieś push-up'y 85B i wyglądało to jak przecięta na pół piłka z pianki. Miałam wrażenie, że nie mam biustu, ale z drugiej strony nagle zaczęły boleć mnie plecy, więc nie rozumiałam co się dzieje. Za którąś wizytą u ortopedy ktoś w końcu mi powiedział: a może powinna pani dobrać sobie dobry stanik? – wspomina Agata.

Nasza rozmówczyni pamięta, że gdy usłyszała tę radę pomyślała, że to "głupota". Uważała, że nie ma na co dobierać stanika. – Z przodu plecy, z tyłu plecy... – mówi. Mimo wszystko wybrała się do brafitterki, u której usłyszała o takim rozmiarze jak 75DD.

– Kupiłam sobie pierwszy dobrze dobrany stanik. Wtedy okazało się, że biust jest, ale wcześniej wpychałam go sobie pod pachy i na plecy. Po brafittingu nagle zaczął też rosnąć, bo wszystko, co było na plecach zaczęło wracać na swoje miejsce. Zastanawiałam się, dlaczego nikt nigdy mi o tym nie powiedział. Ktoś wytłumaczył mi, jak się korzysta z tamponów, ktoś wytłumaczył, dlaczego chodzi się do lekarza, ale nikt nie wytłumaczył mi, jak działa stanik – że ma takie zadanie, a nie inne i nie służy tylko jako ozdobna nakładka na cycki – podkreśla.

Między innymi to doświadczenie sprawiło, że nasza rozmówczyni chciała stworzyć przestrzeń, w której można dowiedzieć się czegoś więcej i o biuście, i o bieliźnie. Zdała sobie sprawę, że z podobne problemy może mieć więcej kobiet.

I tak powstał blog Miski Dwie. Blog, którego autorki odpowiadają na pytania, jak dobrać biustonosz, jak kupić go taniej, jak wydać sensownie pieniądze. Można też zwyczajnie z nimi porozmawiać. – Jakoś naturalnie ewoluował w tę stronę, że możemy pogadać i o okresie, i o cellulicie, i o seksizmie i innych problemach kobiecej rzeczywistości. Razem z Kasią i z Lolą robimy małą rewolucję w tym naszym kawałku internetu – stwierdza Agata. Przestrzeń bardzo potrzebna
Wielu takich internetowych miejsc nie ma. Dziewczyny mówią właściwie tylko o jednej "konkurencji". Nie lubią tego określenia, bo blogi adresują swoją treść do zupełnie innych osób.

– Przede wszystkim ta nisza jest tak mała, że trudno tutaj mówić o konkurencji. Polskie blogi brafitterskie, gdzie pojawiają się wpisy częściej niż raz na miesiąc, można policzyć na palcach jednej ręki, a właściwie wystarczą dwa. Nasze recenzje można nazwać metodą prób i błędów. Dokumentujemy na bieżąco wrażenia. Sprawdzamy co działa, a co nie – wyjaśnia Kasia.

– Takie przygody w świecie bielizny – dodaje Lola. Nie chcą mówić z pozycji ekspertek, chcą pokazać, że mają swoje wątpliwości, jak my wszystkie. – Jesteśmy jak trójgłowa koleżanka, do której można napisać: "Jezus Maria, jestem na zakupach i nie wiem, co zrobić" – żartuje Agata.

Okazuje się, że czytelniczki rzeczywiście piszą i pytają. Co ciekawe, najczęściej właśnie o to, jak dobrać stanik. Pojawiają się też prośby o pomoc: "Jestem zrozpaczona, urodziłam czwarte dziecko, biust wylewa mi się każdą stroną i nie wiem, co mam robić". Aga, Kasia i Lola zawsze starają się znaleźć dobre rozwiązanie.
Agata
współautorka bloga DwieMiski

Znakomita większość pisze: teoretycznie nic się nie wylewa, obwód nie podjeżdża, ale tu mnie boli, tu uwiera, tu obtarło. Bardzo dużo kobiet uważa, że to nieodłączna część użytkowania biustonosza, że musi boleć. To jest nieprawda.

Piszą też panowie. – W zeszłym roku jeden napisał do mnie zrozpaczony 23. grudnia, że chciałby kupić biustonosz w prezencie, ale nie wie jaki. Krojąc sałatkę jarzynową odpisywałam na messengerze. Pytałam, czy jest wysoka, czy może niska, jaki ma biust? Zaczęło się pogotowie prezentowe – słyszę od Agi.
Agata.Fot. archiwum prywatne
Walka z kompleksami
Dziewczyny zajmują się nie tylko doborem odpowiedniego rozmiaru, koronki czy materiału. Chcą też walczyć z kompleksami, problemem powszechnym wśród kobiet. Nie bez przyczyny na ich stronie można znaleźć takie hasła jak: Bielizna, Ciałopozytywność, Siostrzeństwo. Zdecydowanie pomocny jest także fakt, że każda z autorek bloga ma zupełnie inną figurę, inny rozmiar biustu.

– Jesteśmy różnorodne. I to jest coś, czego nie popełnił jak dotąd żaden blog ciałopozytywny w Polsce. Mieścimy w sobie wszystkie zakresy rozmiarowe, ale nie wartościujemy się ze względu na liczby na metkach ubrań i bielizny. Chciałybyśmy takie podejście przenieść na nasze czytelniczki i świat wokół. Ale chyba kobietom... Nam, trudno jest zaakceptować siebie – przyznaje Agata.

Moje rozmówczynie wrzucają swoje zdjęcia w bieliźnie do sieci. Nie chodzi jednak o przekonywanie innych kobiet, aby robiły tak samo. Dziewczynom tworzącym bloga Miski Dwie zależy, aby czytelniczki zobaczyły w sieci kogoś, kto wygląda tak, jak one, co sprawi, że znikną myśli: "Jestem poza normą". Żeby dały sobie prawo do poczucia się dobrze w swoich ciałach.

– Kiedy dorastałam, nigdy nie widziałam osób które wyglądają tak jak ja - jedyne nagie kobiety, jakie widziałam, to były posągi z podręczników historii, albo pornografia oglądana przez kolegów na szkolnym komputerze. Byłam bardzo szczupła i bardzo wysoka. Miałam wrażenie, że jestem jakąś potworną anomalią. Myślałam, że coś jest ze mną nie tak. Nagle okazało się, że po prostu nie miałam możliwości zobaczyć w przestrzeni publicznej kogoś, kto tak wygląda, a podobne doświadczenie pomogłoby mi uniknąć kompleksów, przeryczanych nocy, porównywania siebie do szparaga, albo patykonoga – wspomina Agata.

Nie lubimy siebie w bieliźnie, czasami wstydzimy się rozebrać, bo nie chcemy na siebie patrzeć. Mamy się akceptować, ale nie za bardzo. Jeśli ktoś usłyszy, że któraś z nas mówi: "Jestem piękna", to najpewniej stwierdzi, że to oznaka próżności.

W mediach zadaje się pytania typu: duży biust, atut czy przekleństwo? Takie postawienie sprawy bardzo denerwuje moje rozmówczynie. – Rozpatrywanie jakiejkolwiek części ciała w kontekście, czy jest ona atutem, czy przekleństwem to absurd. Wystarczy w miejsce biustu w tym pytaniu wstawić dowolną inną część ciała. Płuco, stopy, atut czy przekleństwo? – ironizuje Kasia.

– Mam czym oddychać, to dobrze czy źle? Zaprośmy panów ekspertów do dyskusji. Wszystko powyżej literki D kwalifikuje się do kategorii monstrum. Masz duży biust? Z automatu lądujesz w szufladce “rozwiązła” i kwalifikujesz się do porno. Czy istnieje jakaś kobieta, której nie da się wytknąć, że ma coś za wielkie, za małe, za szerokie? Każdej się da. Pytanie brzmi tylko: czy ja mam się usprawiedliwiać, że taka jestem, czy decydujemy się na wspólny gest Kozakiewiczai ignorujemy opinie? Osobiście wybieram wyjście numer dwa, bo żal mi czasu – włącza się do dyskusji Agata.

– Sama wybieram opcję numer trzy. Konfrontowanie ludzi z ich własnymi ograniczeniami poprzez zadawanie pytań. Moje pytanie do osób autorytatywnie komentujących cudzy wygląd brzmi: Czy czujesz się w prawie decydować, czy rozmiar stopy wpływa na losy świata? Kto decyduje, że coś jest za duże lub za małe? – dodaje Kasia.

– O to chodzi w ciałopozytywności. Jest ok mieć ciało. Każde ciało jest dobre i nie ma złego sposobu na posiadanie ciała– mówi Lola. – Jest taki wszechobecny trend, kobieta jest cały czas przez kogoś oceniania, cały czas jest na świeczniku. Bez przerwy jesteśmy rozliczane z tego, jak wyglądamy, co robimy ze swoim ciałem, czego nie robimy, a co powinnyśmy.
Agata
współautorka bloga "MiskiDwie"

Jeśli nie widzę kobiet astronautek, to nawet przez myśl mi nie przejdzie, żeby zostać astronautką.Jeśli nie widzę kobiet w rozmiarze większym niż 40, które czują się dobrze ze sobą, to nie będę się z sobą dobrze czuła, jeśli noszę np. 42.

Mam mało cierpliwości do tego typu komentarzy, bo przywołują do mnie wspomnienie siebie w wieku 16 lat. Słysząc różne komentarze dodawałam kolejne pozycje do listy rzeczy, których nie mogę robić ze względu na wygląd. upały chodziłam regularnie w rajstopach 60 den, bo miałam ogromny kompleks na punkcie skóry nóg, pozacinanej po goleniu i suchej. Myślałam, że nikt tak nie ma, a okazuje się, że nie byłam osamotniona.

Dlatego też robimy, co robimy – żeby 15, 16-letnie dziewczyny były w stanie dorosnąć z poczuciem, że mogą patrzeć na siebie inaczej, nie ograniczać się ani nie męczyć w imię zadowolenia wszystkich naokoło.

Agata mówi w rozmowie z naTemat, że między dziewczynami jest duch siostrzeństwa, który chcą "wstrzyknąć w internet". Mają bowiem wrażenie, że kobiety – ze względu na kulturę, w jakiej żyjemy – nigdy się tego nie nauczyły. – Jesteśmy jedna dla drugiej najlepszym policjantem wizerunkowym. Kiedy kobieta wchodzi do pokoju,to automatycznie ocenia i wie, która z pozostałych jest nieuczesana, ma tłuste włosy, której koszula wystaje ze spodni. Co to nas kosztuje, żebyśmy były dla siebie miłe i wspierające? – zadaję retoryczne pytanie.

– Uśmiechnięcie się i powiedzenie czegoś miłego naprawdę zabiera mniej energii, niż wynajdowanie powodu, dla którego ktoś nie wygląda tak, jakbyśmy chciały – słyszę od Kasi. Ogromne tabu
Ze zdjęciami w bieliźnie też nie jest łatwo. Nie wszystkim się to podoba. Są tacy, którzy uważają, że dziewczyny pokazują swoje ciała, bo mają inne intencje niż zaprezentowanie się w recenzowanym staniku.

Aga, Kasia i Lola chcą, aby ich blog udowadniał, że kobieta w bieliźnie w internecie nie musi budzić skojarzeń wyłącznie erotycznych. – Wizerunek kobiety w bieliźnie nie musi być tylko ozdobą, dodatkiem np. do szpachli, bo takie reklamy widać na każdej bardziej uczęszczanej trasie samochodowej. Roznegliżowana pani wygina się na torbie szpachli – co ma jedno do drugiego? podaje przykład Agata.
Lola
współautorka bloga "DwieMiski"

Jeżeli widzi się w mediach kobietę w bieliźnie, to zazwyczaj jej obecność coś sprzedaje, więc ma wymiary typowej modelki. Jednak każda z nas jest inna, a większość nie ma rozmiaru modelki. Dlatego pokazujemy na sobie: tak się wygląda w bieliźnie, jeśli ma się inny rozmiar i nagminne porównywanie się z ciałami w reklamach do niczego dobrego nie prowadzi.

Lola.fot. archiwum prywatne
Najczęstsze błędy
Wracając jednak do bielizny. Kiedy pytam dziewczyny, jakie błędy najczęściej popełniamy wybierając się do sklepu po tę część garderoby, słyszę, że chodzi o rozmiarówkę. Większość z nas nie ma świadomości, że istnieje coś poza A-D.

– Bardziej skupiłabym się na obwodzie. Koncepcja tego, że wielkość miseczki zależy bardziej od obwodu niż od wielkości biustu, słabo mieści się ludziom w głowie. Dlatego najpopularniejszym rozmiarem jest 75B, które w większości przypadków zasadzie nie robi nic. Ani nie trzyma, ani nie uwiera. Tego stanika mogłoby nie być, ale działa na zasadzie prywatnej dekoracji pod ubraniem widocznym dla wszystkich – tłumaczy Kasia.

Kasia przyznaje także, że bardzo dużo problemów siedzi w głowie, w postrzeganiu własnego ciała. Nasza rozmówczyni odnosi wrażenie, że dużo kobiet nie troszczy się o to, jak wygląda w bieliźnie i jaką bieliznę kupuje, bo uważa, że ich ciało nie jest wystarczająco idealne.

– Mam wrażenie, że mój właściwy rozmiar biustonosza, a noszę 70 D, zadziwia wiele osób, kiedy akurat zdarzy mi się rozmowa na takie tematy. Ludzie niezorientowani patrzą na mnie i nie wierzą: "Jezu, ty masz D?". Jestem postrzegana co najwyżej przez D jak deska. Swoją obecnością na blogu chciałam małobiuściastym koleżankom i czytelniczkom, pokazać, że o piersi w każdym rozmiarze trzeba dbać, a każdy rozmiar zasługuje, żeby odziać go w coś wygodnego i jednocześnie ładnego, w coś, co służy naszemu zdrowiu. Stanik służy nie tylko tuszowaniu kompleksów, zwłaszcza taki zrobiony z dwucentymetrowej pianki i kilku pasków – nazwałabym je raczej protezą piersi raczej protezą – dodaje.
Kasia.Fot. archiwum prywatne
Szkoda pieniędzy
Tak, to też prawda. Wielu kobietom szkoda jest pieniędzy na lepszą bieliznę, niektórych na to nie stać. Autorki bloga Miski Dwie zapewniają jednak, że dobry biustonosz trzeba traktować jak inwestycję w zdrowie.

– Mogłabym na temat cen staników napisać doktorat. Jeśli ktoś mówi: "Żal mi pieniędzy, żeby wydać 160 zł na stanik", rozumiem to, bo pamiętam moją pierwszą wizytę u brafitterki. Poprosiłam o najtańszą beżową rzecz, pani wyjęła stanik i powiedziała: 160 zł... Usiadłam. Nie mogłam zrozumieć, jak można tyle zapłacić za stanik, kiedy na wyprzedażach w sieciówkach można kupić coś za 20 zł – stwierdza Agata.

Po czasie Agata przekonała się jednak, że płacimy nie tylko za przedmiot, jakim jest biustonosz, ale i za komfort. Dobrze dobrane staniki potrafią służyć naprawdę długo, kilka lat. Dziś nie wie, ile pieniędzy ktoś musiałby jej zaproponować, żeby wróciła do tańszej wersji.

– Mam teraz na sobie zwykły biustonosz, ale mogę bez większego problemu w nim biec, zejść po schodach, mogę dźwigać, nie muszę zakładać rąk na krzyż, bo mi biust lata samopas. Kiedy nosiłam pierwsze, nie dobrane biustonosze, biegnąc na autobus trzymałam się za biust, bo w innym przypadku mogłabym wybić sobie nim oko. To wszystko boli, grawitacja działa, czuć silny dyskomfort. Miałam też duże problemy z mięśniami naramiennymi. Jeśli obwód nie trzyma, to ciężar piersi przechodzi na ramiączka. Aby lepiej zobrazować efekt, wyobraźmy sobie dwie półtorakilogramowe torby cukru doczepione do ramiączek – mówi.

– Jeżeli ktoś mi mówi, że 150 zł za stanik to za dużo – mogę zapytać w tym momencie: "Jak myślisz, ile zapłacisz za późniejszą rehabilitację albo fizjoterapię, jeśli zaniedbasz brafitting teraz?" – wtóruje Kasia.
Agata
współautorka bloga "DwieMiski"

Piersi bez odpowiedniego podparcia stwarzają realne problemy medyczne. Jeśli stanik nie jest dobrze dobrany, to fiszbina cały dzień ociera się o żebra. Efekt? Do tej pory mam bliznowce. Na szczęście już wyblakły, bo stosowałam całą masę środków, ale kiedyś miałam brązowe półkola pod biustem. Dobrze dobrany biustonosz, który spełnia swoje zadanie, to nie jest wydatek luksusowy. To jest element dbałości o ciało.

Pułapki na zakupach
W ogromie propozycji na rynku bieliźniarskim można się jednak zagubić. Dlatego poza serią poradników, podstawowym elementem bloga są recenzje bielizny. Aga, Lola i Kasia zgodnie twierdzą, że najważniejsze to nie uprzedzać się do polskich producentów.

– Francuska bielizna wcale nie jest lepsza od polskiej. Mówię to z pełną świadomością. Cały świat importuje nasze produkty, bo nigdzie na świecie nie szyje się tak wielkich biustonoszy jak w Polsce. U nas powstał biustonosz 70P. Mamy największą rozmiarówkę – słyszę od Agata.

– Biusty mają różne kształty i należy szukać stanika dla swojego kształtu biustu. Dla mnie było to odkrycie, które poczyniłam relatywnie niedawno. Pierwszy raz zrobiłam dużo większy research, jeśli chodzi o marki. Poszłam do sklepu i zaczęłam przymierzać rzeczy, które były w moim rozmiarze, ale kompletnie na mnie nie leżały. Były na zupełnie inaczej ułożony biust, na inny jego kształt. Trzeba sprawdzać różne fasony – radzi Lola.

Lola, która zajmuje się burleską, planuje przybliżyć na blogu także temat ciała na scenie. Oczywiście istotne jest dla niej opisywanie swoich doświadczeń jako osoby z dużym biustem. – Tak naprawdę im większy biust, tym większa loteria, jaki właściwie będę miała rozmiar w przypadku tej marki. Jaki mam wybrać obwód? Czy to będzie miseczka J czy L?Takie rozpiętości mi się zdarzają – wyjaśnia.

Biust pod kontrolą
– Dla mnie poza aspektem ciałopozytywnym i byciem świadomą konsumentką, ważny jest kolejny aspekt zdrowotny. Jestem córką amazonki, która już nie żyje i wnuczką amazonki, więc dla mnie temat biustu to, oprócz kwestii estetycznych, także świadomość, że jest on bombą zegarową, którą muszę ściśle kontrolować – argumentuje Agata.

Co roku w październiku zamieszcza w swoich mediach społecznościowych relację na żywo. Bierze telefon do ręki i zachęca kobiety do wspólnego badania piersi na Facebooku. Wie, że takich akcji jest bardzo dużo, ale uważa, że skoro zetknęła się z taką historią, uwiarygadnia to, o czym mówi.

– Rak nas dotyczy, zwłaszcza w świecie, który jest coraz bardziej zanieczyszczony, w którym pojawia się coraz więcej przypadków chorób cywilizacyjnych Mówię czytelniczkom: możecie się ze sobą dobrze czuć, ale zadbajcie o siebie na poważnie. Skoro codziennie się myjecie, to przy okazji zbadajcie piersi, sprawdźcie, co się z nimi dzieje. Trzy minuty macania miesięcznie mogą was uratować przed terapią onkologiczną. Staram się moją osobistą historię pokazać jako trójkąt ostrzegawczy – podsumowuje.