Prawicowe media znalazły kolejnego "pacjenta" marszałka Grodzkiego. Tym razem nieanonimowego

Adam Nowiński
Trwa kampania w mediach wspieranych przez PiS sugerująca, że marszałek Senatu miał brać pieniądze od pacjentów. Tym razem jednak o przyjęcie łapówki Tomasza Grodzkiego oskarża człowiek wymieniony z imienia i nazwiska, bo do tej pory były to anonimowe donosy.
Mężczyzna twierdzi, że dał Tomaszowi Grodzkiemu pieniądze za badanie i rentgen płuc. Zrzut ekranu z YouTube.com / Gazeta Polska VD
W wyszukiwanie byłych pacjentów Tomasza Grodzkiego najbardziej zaangażowany jest szczeciński oddział TVP oraz Radio Szczecin. To właśnie lokalna rozgłośnia Polskiego Radia przed kilkoma dniami opisała historię Henryka Osiewalskiego, który miał wręczyć prof. Grodzkiemu łapówkę w zamian za pomoc w leczeniu choroby płuc. Teraz Osiewalski wystąpił przed kamerą, a nagranie udostępniają kolejne prawicowe media.

– Pojechałem do szpitala do Zdunowa, znalazłem doktora Grodzkiego osobiście, wręczyłem doktorowi karteczkę. Doktor Grodzki zaprosił mnie później na badanie, zostały wykonane zdjęcia rentgenowskie. Po wykonaniu zdjęć przyjął mnie w swoim gabinecie, pomieszczeniu, trudno to określić, i powiedział, że za wykonane badanie należy się 200 złotych. Wyjąłem pieniążki, zapłaciłem osobiście doktorowi Grodzkiemu. Doktor Grodzki włożył je do szuflady w biurku. To było wszystko. W zamian wydał mi zdjęcia rentgenowskie, które wykonał, plus opis – opowiada na nagraniu mężczyzna.
YouTube.com / Gazeta Polska VD
Osiewalski z wielką precyzją opisuje swoje zarobki i kwotę. Nie można było mu przecież pozwolić na kolejną wpadkę, jak poprzednio, kiedy do mediów narodowych zgłosił się człowiek, który w 1994 roku miał wręczyć Grodzkiemu 4000 zł, co na wtedy było równowartością 4 groszy.


– To był 1996 rok, zaraz po denominacji. Z tego co sobie przypominam, zarabiałem w granicach 900 złotych. Było to ok. 1/4 zarobków. Przy obecnych zarobkach, średniej krajowej, w granicach 5600 zł, stanowiłoby to ok. 1400 złotych. Jak za wykonanie zdjęć rentgenowskich z opisem, to uważam, że kwota była dość wysoka – mówi Osiewalski.

I chociaż jego opis bardziej przypomina prywatną wizytę lekarską, mężczyzna twierdzi, że mówi prawdę i będzie jej dowodził nawet przed sądem. – Ja nie wypowiadam się za innych, ale ja osobiście wręczyłem doktorowi Grodzkiemu pieniądze do ręki i tego dowiodę – zadeklarował Osiewalski.

źródło: "Gazeta Polska"