Kolejna "wielka rola" Błaszczaka. Minister w produkcji filmowej chwali się zakupem F-35
Paweł Kalisz
"Mówiłem, że będą" – przypomina Mariusz Błaszczak na filmie reklamującym najnowszy zakup ministra obrony narodowej. Szef resortu chwali się podpisaniem umowy dotyczącej myśliwców F-35. Internauci pytają o offset i przypominają, jak w innych krajach Europy kupuje się sprzęt wojskowy wart miliardy złotych.
"Mówiłem, że będą. Już w ten piątek, w Dęblinie o godz. 15:00 podpiszę wartą 4,6 mld USD umowę na zakup 32 najnowocześniejszych myśliwców piątej generacji F-35" – napisał na Twitterze szef MON Mariusz Błaszczak.
Na dołączonym do postu filmie widać, jak minister przepytuje swoją współpracownicę o stan polskiego lotnictwa. W odpowiedzi słyszymy, że polscy żołnierze mają do dyspozycji śmigłowce, samoloty Casa i F-16. Uśmiechnięty Błaszczak dodaje, że F-35 "będą". Politycy opozycji na nagraniu suchej nitki. Przypominają, że śmigłowców nie mamy, odkąd rząd Beaty Szydło i minister Antoni Macierewicz zdecydowali się zerwać podpisany jeszcze przez rząd PO-PSL kontrakt na zakup śmigłowców Caracal. Myśliwców F-16 też mamy niewiele, z czego część stoi w hangarach i czeka na remont. "Zdarzają się przejściowe problemy przy obsłudze i naprawach F-16, ale średnia sprawność tych samolotów jest znacznie wyższa niż 20 proc., o których pisały media – informowało w sierpniu zeszłego roku Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. Tylko samoloty Casa są w większości sprawne. Co więcej, politycy PiS zwykli wykorzystywać je jako powietrzne taksówki. W tej sytuacji pytania opozycji wydają się jak najbardziej zasadne. Przede wszystkim zwracają uwagę na fakt, że rząd PiS nie rozpisał przetargu. Jak należy kupować samoloty za miliardy pokazali ostatnio Finowie, którzy zaprosili do składania ofert praktycznie wszystkich producentów gotowych do przedstawienia maszyny zgodne ze standardami NATO. Drugim problemem jest brak offsetu, czyli pakietu inwestycji czy technologii, które trafiłyby do Polski wraz z samolotami. Kupując samoloty za cenę wskazaną przez USA flota powietrzna niewątpliwie zostanie wzmocniona, ale technologicznie Polska nie ruszy z miejsca nawet o milimetr. Brak wymaganej infrastruktury czy choćby pilotów wyszkolonych do latania na F-35 także budzi obawy pośród komentujących.