8 błędów, których musisz unikać, jeśli chcesz stworzyć związek z kimś z pracy

Aneta Olender
Miłość podobno nie wybiera, więc jeśli już spadnie na nas jak ten grom z jasnego nieba, to nie będzie miało znaczenia czy ma to miejsce w kinie, na spacerze w parku, czy... przy służbowej drukarce. Ta ostatnia opcja do najłatwiejszych nie należy, ale jeśli ktoś wbrew temu, co podpowiada rozum, zdecyduje się na związek z kimś, z kim pracuje, lepiej niech unika tych błędów. Inaczej może ucierpieć na tym i serce, i kariera.
Związek z osobą, z która jednocześnie pracujemy, jest wyzwaniem zarówno ze względu na emocje i na karierę. Fot. kadr z filmu "Dwa tygodnie na miłość"
Zdania są podzielone. Choć spora część osób do związków w pracy podchodzi z rezerwą, to są i tacy, którzy uważają, że istnieje duża szansa na to, że biurowy romans zmieni się w długotrwały związek. Podobno aż 31 proc. osób, które wchodzą w romantyczną relację z kimś z pracy, decyduje się później na ślub z tym kimś!

Ponieważ w pracy spędzamy coraz więcej czasu, to czymś naturalnym staje się to, że jesteśmy bardziej zainteresowani współpracownikiem, z którym wyjątkowo dobrze rozmawia nam się w firmowej kuchni (podczas tych rozmów czujemy też TO napięcie).


Jeśli już zdecydujecie, że chcecie być razem, to na początku może być rzeczywiście ekscytująco. Jesteście zakochani, dzięki czemu kreatywni, macie więcej energii do działania i pozytywne nastawienie do pracy. Z takiego obrotu sprawy pracodawca może się tylko cieszyć.

Dla was z kolei podniecająca może być ta tajemnica (oczywiście jeśli wybieracie opcję: "nikomu o nas nie mówimy"). Gesty, słowa, szybkie spojrzenia, muśnięcia dłonią, przypadkowe spotkania, wszystko to zrozumiałe tylko dla dwóch najbardziej zainteresowanych osób.

Związek w pracy można jednak określić jako wchodzenie na grząski grunt... Bardzo łatwo na tej płaszczyźnie o porażkę.

CAŁY CZAS RAZEM

Wszystko, tylko nie to! Przecież nawet jedząc ukochaną potrawę non stop można po jakimś czasie odczuwać mdłości i krzywić się, gdy ktoś podsunie nam talerz z takim daniem pod nos. Razem w pracy, razem po pracy, wspólne weekendy, wakacje... To nie jest dobry pomysł.

Nie możecie być do siebie przyklejeni. Korzystniejsze dla związku i dla was samych będzie znikanie sobie z oczy raz na jakiś czas. Mówiąc wprost, warto aby każdy miał swoją pasję i umawiał się ze swoimi przyjaciółmi na wspólne wypady (co nie oznacza, że nie macie nigdy zabierać partnera na takie spotkania). Zwyczajnie chodzi o własną przestrzeń, o to, żeby ta druga osoba czasami zatęskniła i żeby z zaciekawieniem słuchała opowieści z "naszego świata".

CZUŁOŚĆ ZOSTAWCIE W DOMU

Jeśli w brzuchu wciąż latają motyle, jeśli w myślach wciąć wizualizujesz sobie, jak spożytkujecie wieczór we dwoje... Uwierz, lepiej będzie, jeśli jedno zostanie w tym brzuchu, a drugie w głowie. To zrozumiałe, że może być ci trudno się powstrzymać przed okazywaniem emocji, ale naprawdę opanuj się.

Zwracanie się do partnera "kotku", "misiu", rysowanie serduszek w powietrzu, przesyłanie buziaczków czy dawanie ich jest błędem. Raz, że nie skupiasz się na pracy, a w pracy przecież jesteś, dwa, że nie wszystkim takie czułości mogą się podobać.

Poza tym, gdy wyżej opisane zachowania dotyczą tylko połowy związku, podczas gdy druga połowa jest nimi ciągle zaskakiwana, a więc pewne i lekko zawstydzona lub zażenowana, nie wróży to dobrze relacji. Każdy będzie czuł się niezrozumiany. Ta bardziej wylewna osoba może czuć, że tej drugiej nie zależy, albo że się jej wstydzi.

Jest tylko jedno dobre rozwiązanie w takim przypadku: ustalcie zasady wcześniej. Pamiętajcie jednak, że te zasady dotyczą PRACY. Ok, nie musicie udawać, że nic was nie łączy, ale nie trzymajcie się za ręce podczas zebrań z szefem.

ROMANS NA AFISZU

Jeśli zdecydujecie się jednak nie na chłodny profesjonalizm, musicie liczyć się z tym, że, czy tego chcecie, czy nie, częściowo zapraszacie innych do swojego życia. Owszem, nie powinno was obchodzić, co inni myślą na wasz temat, to przecież wasza sprawa, że jesteście razem.

Nie zdziwicie się jednak, że inni będą plotkować, komentować, a może i wtrącać się w wasz związek. Przecież to wielce prawdopodobne, że w biurze jest ktoś, kto tylko czeka na dramy i ploteczki. Lepiej takich osobników nie dokarmiać. Konsekwencje mogą być bolesne, ale zwłaszcza dla was.

Ktoś może w końcu nie wytrzymać tego, że ciągle jest na językach. Tym bardziej, że to, co na językach, ma to do siebie, że potrafi "ewoluować". Ktoś coś doda, ktoś coś odejmie, a finał będzie nieprzyjemny. Po co marnować na to czas i energię? Energię tak potrzebną do budowania fajnej relacji. I nie ukrywajmy: JEST TO ZWYCZAJNIE DZIECINNE.

BEZ SKARŻENIA I MARUDZENIA

Pokłóciliście się w drodze do pracy, a ty zamiast zaczekać do wieczora, żeby wyjaśnić sporną kwestię, musisz koniecznie podzielić się z kimś swoimi bolączkami? Lepiej napisz SMS-a do przyjaciółki/przyjaciela zamiast urządzać sąd nad twoją drugą połówką przy automacie z kawą.

Po pierwsze, powtarzasz błąd z poprzedniego punktu, po drugie, nie jesteś uczciwy. To wasza sprawa i wasze problemy. Intymna kwestia. Partner może czuć się oszukany, kiedy dowie się, że wypłakujesz się w ramiona znajomych z pracy i to w pracy.

Postaw się na jego miejscu, jak byś się czuła bądź czuł, gdyby to ta druga osoba robiłaby coś takiego za twoimi plecami? Nie napuszczaj ludzi na tę drugą osobę. Wy pewnie za jakąś chwilę się pogodzicie, a pewnego rodzaju niesmak, albo nawet i podziały, pozostaną. W takiej atmosferze zdecydowanie nie jest się efektywnym, a czyż nie o to chodzi w pracy? Kilkoma zdaniami możesz więc zrujnować i związek i sytuację zawodową.

NIE ODGRYWAJ SIĘ

Nie mówisz koleżankom co się stało, ale ostentacyjne wyrażasz swoją dezaprobatę wobec jego postawy. Krytykujesz, jesteś uszczypliwa (bądź uszczypliwy), chcesz utrzeć nosa swojej drugiej połówce, żeby poczuła, że cię zraniła.

To jedno z gorszych rozwiązań. Ta osoba może czuć się poniżona, może też uważać, że niszczysz jej wizerunek, to, na co ciężko pracowała. I znowu ten sam rezultat: nie tylko z dobrej relacji nici, ale i w pracy bez sukcesów, bo skupiasz się tylko na swojej złości.

PRACĘ ZOSTAW W PRACY

Jeśli nauczyliście się w pracy skupiać na pracy, a nie na partnerze, chwała wam za to. Żeby jednak wszystko szło w dobrym kierunku trzeba pilnować tej równowagi i dbać o to, aby kwestie zawodowe nie zaglądały do sypialni.

Przynoszenie frustracji ze wspólnej pracy do domu jest ogromnym błędem. Pozbawiacie się wtedy tak potrzebnego oddechu, możliwości nabrania dystansu. Może być przecież i tak, że pracując razem macie inne spojrzenie na różne kwestie. Wtedy frustracja będzie narastała, bo nie będziesz czuć zrozumienia. W takiej sytuacji tylko krok dzieli was od awantury.

Nauczcie się oddzielać życie prywatne od zawodowego. To szalenie trudne w takim układzie, ale jeśli wasze rozmowy będą dotyczyły tylko pracy, za chwilę może okazać się, że nie potraficie dyskutować o niczym innym. Związek oparty tylko na czymś takim raczej nie ma szans.

NIE RYWALIZUJ

Owszem, to może nakręcać do działania. Niestety łatwo o przekroczenie cienkiej granicy. Rywalizacja, która przynosi wspaniałe efekty, może zmienić się w destrukcyjną wojenkę. Pomijając fakt, że pozbawiasz się kogoś, kto ci kibicuje i wspiera cię z twoim rozwoju.

I KTO TU RZĄDZI?

Kwestia hierarchii... Gdy ktoś jest szefem, a ktoś podwładnym sprawy się komplikują i to bardzo. W takim przypadku kwestia oddzielenia pracy od życia prywatnego wchodzi na wyższy poziom zaawansowania, a raczej trudności. Warto przemyśleć taki układ dziesięć razy, nim zdecyduje się w niego wejść.

Jeśli już jednak w nim jesteś, to musisz mieć świadomość, że ktoś może zarzucić ci, że stworzyłaś/stworzyłeś ten związek dla zysku, dla awansu, dla przywilejów... Ludzie w biurze mogą mówić, że masz lepiej, że jesteś faworyzowana/faworyzowany.

Pewność co do swoich możliwości i umiejętności może być ratunkiem dla waszej relacji, bo nie będziesz sobie nic robić z takiego gadania. W innym przypadku lęk przed oceną i niepokój będziesz przenosić na to, co dzieje się między wami. Będziecie ciągle o tym rozmawiać, tracąc szansę na miłe spędzenie czasu.

Być może będziesz odrzucać propozycje związane z rozwojem, na które ewidentnie zasłużyłaś/zasłużyłeś, bo będziesz bać się, że ktoś zarzuci ci, że to dzięki "łóżkowym spotkaniom". W pewnym momencie możesz się ocknąć, że stoisz w miejscu. Czy warto płacić taką cenę?

Jest jeszcze druga strona medalu. Szef (w tym wypadku twój partner) zwraca ci uwagę w pracy – oczywiście chodzi tylko i wyłącznie o twoje zawodowe obowiązki – a ty wyrzucasz mu to zachowanie w prywatnej sytuacji, obrażasz się i czujesz żal. To jest niedozwolone. Nie prowadzi do niczego dobrego.