Czekał do samego końca. Jest decyzja Dudy ws. 2 mld zł dla TVP, a nie na onkologię

Anna Dryjańska
6 marca był ostatnim dniem, w którym prezydent Duda mógł podjąć decyzję ws. 2 mld zł dla TVP, których przekazania chcieli posłowie PiS. Przypomnijmy: politycy opozycji apelowali, by te pieniądze przekazać na leczenie chorych na raka. Dziś Andrzej Duda – wspierany przez PiS o ponowny wybór w zbliżających się wyborach prezydenckich – ogłosił, co zrobi z ustawą. Okazało się, że ją podpisze, ale "na pewnych warunkach".
Andrzej Duda, kandydat PiS na prezydenta i obecnie urzędująca głowa państwa, podjął decyzję ws. 2 mld zł dla TVP. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
W wypowiedzi, która poprzedzała ogłoszenie decyzji, Andrzej Duda powiedział, że spotkał się z KRRiT, kierownictwem TVP i lokalnymi ośrodkami telewizji publicznej. Ci ostatni – według relacji prezydenta – powiedzieli mu, że nie mają środków na funkcjonowanie. Duda podkreślił, że to przede wszystkim ośrodki regionalne są beneficjentami środków płynących na media publiczne.

Przypomniał, że wielu Polaków nie płaci abonamentu na TVP, stąd powstał pomysł przekazania pieniędzy wprost z budżetu państwa. – Sprawa była ogromnie poważna, dyskusji było bardzo wiele – powiedział prezydent. Dodał, że miał wątpliwości w związku z brakiem informacji jak te pieniądze będą podzielone między centralną TVP a jej oddziały regionalne. Prezydent powiedział, że chce swoją decyzją dokonać przecięcia sporów wokół TVP, swoistego resetu.

Miliardy na onkologię "nieprzyzwoitym oszustwem"

Propozycję opozycji, by przekazać te 2 mld zł na leczenie chorych na raka, nazwał "politycznym oszustwem". Zdaniem Dudy, używanie takiego argumentu jest "nieprzyzwoite". – Potrzebna jest w tym wszystkim uczciwość i prawda – podkreśliła głowa państwa. Duda stwierdził również, że od pieniędzy zależy "byt pracowników TVP i ich rodzin". Kandydat ubiegający się o reelekcję z poparciem PiS zdecydował więc, że "podpisze ustawę na pewnych warunkach".


Następnie głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. Za kłopoty finansowe TVP obarczył rząd PO, który dawał społeczeństwu rabaty na abonament, a nie kompensował tego innymi wpływami. Szef rządu PiS zapewnił też, iż nie zabraknie pieniędzy na walkę z koronawirusem. Dodał, że rząd PiS miał przeznaczyć 11 mld zł na onkologię, co jest rekordową kwotą.

Morawiecki ujawnił też, że rozmawiał z Dudą o powołaniu specjalnego funduszu medycznego. Wtórował również prezydentowi w podkreślaniu roli lokalnych mediów publicznych. – Ośrodki regionalne pokazują życie Polaków w najważniejszych miejscach naszej ojczyzny – powiedział Morawiecki.

Media rządowe istotne w... walce z rakiem

Po czym głos znowu zabrał prezydent Duda. Powiedział, że TVP i inne media publiczne prowadzą edukację dotyczącą profilaktyki nowotworów, co jest rzekomo istotne w zmniejszaniu liczby zachorowań na raka. – Media publiczne powinny mieć też dobrą ofertę dla seniorów, pokazywać wzorce życia – kontynuował Duda. – Udział mediów w realizacji narodowej strategii onkologicznej ma fundamentalne znaczenie – skonkludował prezydent.

Następnie wypowiedział się Krzysztof Czabański, szef powołanej przez PiS w 2016 roku Rady Mediów Narodowych. Poinformował on, że w zarządzonym w piątek wieczorem głosowaniu korespondencyjnym Rady Mediów Narodowych nad odwołaniem prezesa TVP Jacka Kurskiego oddanych już zostało 4 z 5 głosów. Wszystkie oddane głosy są za dymisją prezesa TVP.

Palec Lichockiej

Przypomnijmy: przekazania 2 mld zł na TVP, czyli kontrolowaną przez PiS telewizję publiczną, domagali się posłowie tej partii. Przegłosowali w tym celu specjalną ustawę, a następnie przełamali opór opozycyjnego Senatu, który chciał przekazać tę kwotę na leczenie onkologiczne.

Podczas parlamentarnej debaty o finansowaniu mediów publicznych doszło do głośnego incydentu. Posłanka PiS Joanna Lichocka, była dziennikarka, pokazała w Sejmie środkowy palec. Gest Lichockiej szybko obiegł media społecznościowe – jednych wyborców oburzył, innych rozbawił. Część zwolenników PiS uznała to zachowanie za usprawiedliwione. Środkowy palec Lichockiej pozbawił jednak posłankę funkcji rzeczniczki prasowej kampanii Andrzeja Dudy, którą na dniach miała objąć. Została uznana za postać zbyt kontrowersyjną, by pokazywać się obok kandydata PiS na prezydenta.

Czytaj też: Hytrek–Prosiecka odpowiada na wulgarny gest Lichockiej. "Symboliczny wyraz arogancji"

Ultimatum Dudy

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że prezydent miał zażądać od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dymisji prezesa TVP Jacka Kurskiego. Po jego odwołaniu Duda miałby podpisać ustawę, która skierowałaby pieniądze do mediów publicznych. Kaczyński miał jednak odmówić.

Z kolei sama TVP przekonuje m.in. w "Wiadomościach", że 2 mld zł należą się państwowym mediom. Gazeta.pl napisała, że Andrzej Duda ma pretensje do TVP m.in. o to, że w pozytywnym świetle pokazała żonę jego rywala w wyścigu prezydenckim, Paulinę Kosiniak–Kamysz.

Kurski oddał się do dyspozycji prezydenta

W piątek wieczorem prezes TVP Jacek Kurski wrzucił na Twittera list, który wcześniej tego dnia złożył w kancelarii prezydenta. Wyraził w nim opinię, że telewizja publiczna jest silniejsza niż 4 lata temu (gdy decyzją PiS polityk dostał stanowisko szefa TVP – red.). Zapewnił też, że nie chce być przeszkodą w przekazaniu mediom publicznym 2 mld zł z budżetu państwa. Dlatego poinformował Andrzeja Dudę, że oddaje się do jego dyspozycji.