Zakazali udziału rodziny, zmienili procedury. Tak wyglądają pogrzeby w czasach koronawirusa
Jeszcze w sobotę organizowali pogrzeb z uroczystością w kościele. W środku była tylko najbliższa rodzina, inni czekali na zewnątrz. Dziś już nawet takie rozwiązanie nie jest możliwe. Zgodnie z dekretem włoskich władz, uroczystości pogrzebowe wstrzymano. – Od razu jedziemy do krematorium lub na cmentarz – opowiada naTemat Elisa Rampinini, współwłaścicielka firmy pogrzebowej z Lombardii.
Czytaj także: 16 mln Włochów zamkniętych w czerwonych strefach. Wiadomo, czego nie mogą robić
Dlatego, gdy w poniedziałek rodzina chciała pożegnać 15-letniego Ugo Russo, który 29 lutego został zabity przez karabiniera, do akcji wkroczyła policja.
"Pogrzeb został zaplanowany na dzisiejszy poranek w kościele Santa Maria in Ognibene dei Sette Dolori w Neapolu, ale został odwołany z powodu dekretu, który zawiesza ceremonie cywilne i religijne" – opisuje Neapoli Today. Rodzina i przyjaciele postanowili uczcić zmarłego procesją. Około godz. 7.00 rano wyszli z trumną z domu. Przeszli kilkaset metrów, ale pojawiła się policja. Procesja się rozeszła, trumnę zabrano karawanem.
Jak ocenia decyzję władz? – We Włoszech mamy sytuację wyjątkową, dlatego myślę, że to słuszna decyzja. Ale dla nas jest ona trudna. Mieszkańcy próbują rozmawiać z Kościołem o organizacji pogrzebów, kiedy tylko zakazy zostaną cofnięte – odpowiada.
Pogrzeby we Włoszech w czasach koronawirusa
Jej zakład znajduje się w Cadorago, w prowincji Como w Lombardii. W tzw. czerwonej strefie niedaleko Mediolanu, skąd nie można już wyjechać. – Tak, martwimy się. Dzieci są w domu, do 3 kwietnia, nie chodzą do szkoły. Do dziś są u nas dwa przypadki śmiertelne koronawirusa. Obawiamy się, że może być więcej – mówi. Zakład prowadzi z rodziną.
W poniedziałek mieli zaplanowane trzy pogrzeby zgodnie z nowymi zaleceniami.
Czytaj także: Północne Włochy odcięte od świata. Władze przez koronawirusa zamykają nie tylko szkoły
– Jedziemy prosto na cmentarz lub do krematorium. W przypadku krematorium będą mogły być obecne dwie osoby z rodziny. Na cmentarzu kilka osób wyłącznie z rodziny – opowiada. Ile dokładnie? 5? 15? – Chodzi o odległość między uczestnikami pogrzebu. Między nimi musi być zachowany dystans jednego metra. Musimy tego pilnować. Dlatego przy grobie może być tylko kilka osób – odpowiada.
Do tego dochodzi zakaz zgromadzeń.
W jej domu pogrzebowym ostatnie pożegnanie też wygląda dziś inaczej. – Musimy stosować się do zaleceń. W środku mogą być jedynie 2-3 osoby. Mogą tu przyjść i po raz ostatni zobaczyć zmarłą osobę. Ale tu też muszą zachować odległość jednego metra od siebie – opowiada nasza rozmówczyni.
Gdy pogrzeb jest odwołany
Nie wszędzie we Włoszech musi być tak samo. Ktoś np. pisze na Twitterze, że podczas kremacji nie ma nikogo. Ktoś inny żali się, że jego przyjaciel nie będzie mógł wziąć udziału w pogrzebie ojca.
W niedzielę powiadamiała o odwołaniu uroczystości. "Nowe prawo to narzuca i możemy je tylko zaakceptować. Każdy, kto chce dać mu buziaka lub kwiat z daleka, może to zrobić jutro rano przed kaplicą Sant 'Anna w Amalfi lub u podnóża Duomo, gdzie będzie zaparkowany karawan" – napisała.
W sobotę zakład Elisy Rampinini po raz ostatni brał udział w pogrzebie z kościelną uroczystością. W kościele była tylko najbliższa rodzina. – Było obecnych około 15-20 osób. Pozostali uczestnicy czekali na zewnątrz – opowiada współwłaścicielka.
W Hiszpanii zakazili się na pogrzebie
Mniej więcej w tym samym czasie okazało się, że w Hiszpanii podczas jednego pogrzebu aż ponad 60 osób mogło zarazić się koronawirusem. W sobotę Ministerstwo Zdrowia potwierdziło, że zachorowało co najmniej 39 osób, które dwa tygodnie wcześniej uczestniczyły w tym samym pogrzebie.
Albo zorganizowanie uroczystości w późniejszym terminie.
Pierwszy pogrzeb na Facebooku
Zakład Elisy Rampinini ma już za sobą pierwszą taką transmisję. Przeprowadzał ją właśnie podczas ostatniego kościelnego pogrzebu.
Zmarł znany w Lomazzo Giuliano Polli, który był zaangażowany w lokalną politykę. Być może dlatego rodzina wpadła na pomysł, by uroczystość transmitować na Facebooku.
Nikt dziś przecież nie wie, co będzie dalej. I jak długo zakaz będzie w mocy.