Antyszczepionkowcy zamilkli, ale przebudzili się foliarze. "To sieci 5G wywołały pandemię"

Bartosz Godziński
Na całym świecie trwa nierówna walka z pandemią. Nie wszyscy jednak myślą, że wywołał ją śmiercionośny koronawirus, ale "mafie" telekomunikacyjne. Foliarze (nazwa od czapeczek z folii aluminiowej zakładanych na głowę) twierdzą, że koronawirus to ściema, a ludzie umierają od promieniowania wywołanego uruchomianymi od niedawna sieciami 5G.
Sporo osób uważa, że pandemia koronawirusa ma związek z uruchomieniem sieci 5G Fot. stux / Pixabay
Można się było tego spodziewać, że w czasie kryzysu zlecą się fani teorii spiskowych. Problem w tym, że wynoszą się ze swoich zamkniętych grup i stron w internecie do prawdziwego świata. Sieją dodatkową panikę wśród ludzi, którzy nie wiedzą czym są fale elektromagnetyczne, są chorzy lub osłabieni psychicznie pesymistycznymi wiadomościami, a także zakazami wychodzenia z domu. Ten artykuł ma za zadanie rozwiać wszelkie wątpliwości. I zaznaczam, że nie jest sponsorowany przez telekomy i Big Pharmę, ale zdrowy rozsądek i naukę.
Takich i innych teorii jest cała masa w internecieScreen z grupy na Facebooku

Palą maszty 5G, piszą fake newsy i petycje

Internetowe działania foliarzy są szkodliwe społecznie i niebezpieczne, czego dowodem niech będą niedawne wydarzenia z Wielkiej Brytanii. Ruch anty-5G podpalił tam trzy maszty nowe telekomunikacyjne, które rzekomo rozsiewają koronawirusa (w Birmingham, Liverpoolu i Mellin). Ofiarą nękania padają też pracownicy UK Mobile. Fanatycy grożą też dalszym niszczeniem infrastruktury. Z powodu rozsiewanych wirusowo (!) fake newsów, YouTube ma ściągać filmiki z teoriami spiskowymi o koronawirusie i 5G. Ruch anty-5G ma się też dobrze w Polsce. Oprócz screenów, którymi udekorowałem artykuł, powoli dobiega końca internetowa petycja do premiera. Tysiące osób chce zablokowania nadajników 5G w naszym kraju, ponieważ "Istnieją podejrzenia że ta technologia jest szkodliwa".


5G chyba wpływa też na zdolność poprawnego konstruowania zdań. "Promieniowanie o takiej częstotliwości zaburza naturalne funkcje organizmu które oparte są o naturalne przekazywanie w ciele impulsów elektromagnetycznych. Praca serca, komunikacja międzykomórkowa a nawet myślenie, które jest przebiegiem impulsów elektrycznych między neuronami" – czytamy w opisie petycji.
Screen z secure.avaaz.org
Na portalach zajmujących się obnażaniem prawdy o świecie również znajdziemy mnóstwo rewelacji. "Fałszywa pandemia koronawirusa nie została wywołana bezcelowo. Naukowcy obserwujący narastający kryzys zdrowia publicznego po uruchomieniu komercyjnej sieci 5G, natychmiast znaleźli plan B, który mógłby zatuszować reakcję ludzi na nową technologię. Bioinżynieryjny koronawirus wywołuje, o dziwo, objawy podobne do zespołu dolegliwości u pacjentów z nadwrażliwością elektromagnetyczną" – czytamy w artykule na stronie odkrywamyzakryte.com.

Co może zrobić czytelnik, który uwierzy w te bzdury? Np. przestanie myć ręce lub zakładać maseczkę, bo wystarczy tylko unikać anten telekomunikacyjnych, by być zdrowym, prawda? Oczywiście, dobrą okazję do zarobku wywęszyli też internetowi szarlatani jak Jerzy Zięba, który zaleca dożylne wlewy z witaminy C. I oczywiście jest jednym z najbardziej popularnych piewców teorii o szkodliwości 5G. Na szczęście pseudo-doktor i jemu podobni są powoli cenzurowani w internecie (w tym na Allegro, podobno).
Screen z Facebooka

Nie ma korelacji między 5G a COVID-19


Pierwsze sieci technologii 5G zaczęły być uruchamiane w Chinach w listopadzie zeszłego roku, a epidemia koronawirusa zaczęła się w grudniu w Wuhan. Dla wielu osób to nie jest przypadek. Dlaczego? Tak po prostu działa nasz mózg.

– Teorie spiskowe w żadnej mierze nie narodziły się wraz z internetem. To efekt cech naszych umysłów, które zawsze szukają jakiejś przyczyny. To dobra cecha, bo odpowiednio sformalizowana nazywa się po prostu nauką – mówi naTemat Karolina Głowacka. Jest dziennikarką radia TOK FM, popularyzatorką nauki i prowadzącą program w TVN Style "Cała prawda". W pierwszym odcinku rozprawia się właśnie z m.in. teoriami o elektrosmogu.

W codziennym życiu ta cecha umysłu może nas jednak prowadzić na manowce. – Wydaje nam się, że różne straszne rzeczy nie mogą się dziać tak "po prostu". Wzrost zachorowań na nowotwory? "Widocznie testują na nas groźną broń biologiczną". Nowy groźny wirus? "Musiał powstać w laboratorium!” Albo: "to nie jest żaden wirus! Ktoś musi za tym stać” – dodaje.

– To czasem przybiera kuriozalne formy, ale - nomen omen - stoi za tym głęboka potrzeba rozumienia, nadawania światu sensu. Staram się nigdy nie śmiać z osób, które wierzą w niemądre rzeczy. Jeśli obśmiewać to tylko "teorie", a nie ludzi – mówi moja rozmówczyni.
Karolina Głowacka
Dziennikarka naukowa

Drugą sprawą jest to, że współczesna nauka i technologia jest tak zaawansowana, że dla większości z nas jest na granicy... magii. Kto rozumie, jak działa telefon komórkowy? A można go opisać tak: dwa niewielkie pudełka, które pozwalają rozmawiać ze sobą osobom będącym na innych półkulach. Dzięki niewidzialnej mocy!

Przez to, że nie rozumiemy, jak działa technologia, z której korzystamy na co dzień, możemy uwierzyć w niemal dowolną jej interpretację. – Skoro "magicznie działa na odległość to skąd możemy być pewni, że jest bezpieczna?- padnie pozornie zdroworozsądkowe pytanie. Dlatego tak ważne jest, żeby w edukacji nie mówić tylko co wiemy, ale przede wszystkim skąd to wiemy. Kiedy tego brakuje bardzo trudno jest nam odróżnić prawdę od ewidentnych bzdur, często zresztą ubranych w pozornie naukowe szatki – mówi. Karolina Głowacka uważa, że teoria o koronawirusie wywołanym przez 5G to pomieszanie z poplątaniem. – Tak działający spisek musiałby być zakrojony na naprawdę ogromną skalę, porównywalną ze "spiskiem", z którym walczą wyznawcy teorii płaskiej Ziemi. Jest to pomysł karkołomny, choć w zasadzie trzeba było się tego spodziewać. Różne teorie spiskowe są ze sobą łączone, a i osoby, które wierzą w jedną, łatwiej uwierzą w drugą. A mit o "śmiercionośnym" 5G ma się dobrze od jakiegoś czasu.
Karolina Głowacka
Dziennikarka naukowa

Widziałam, że propagatorzy tych teorii próbują szukać różnych korelacji między wprowadzaniem 5G a koronawirusem. Tylko uwaga, wkrada się tam klasyczny błąd. To, że coś wystąpiło w jednym czasie nie oznacza, że ma ze sobą związek. Jeśli, dajmy na to, dwa razy w ciągu roku przewróciłam się i skręciłam kostkę i akurat nosiłam wtedy czerwoną czapkę to nie jest wina czerwonej czapki! Związek przyczynowo skutkowy trzeba udowodnić.

Co ciekawe, anty-teorią o 5G jest ta mówiąca o celowej rosyjskiej propagandzie. Według m.in. analityków EUvsDisinfo wysiłki zmierzające do podważenia publicznego poparcia dla technologii 5G w krajach zachodnich wpisują się w szerszą strategię Rosji w zakresie dywersji, aby osłabić Zachód wszelkimi możliwymi środkami i tym samym wyrównać swoje szanse tworząc przewagę konkurencyjną.
Ruch anty-5G uważa, że nowe anteny będą zabijać ludziFot. Pixabay

Czy sieci 5G są szkodliwe dla człowieka?

Najbardziej szkodliwe w tym wszystkim jest zbyt długie siedzenie w internecie. Dlatego skupmy się na teoriach naukowych, a nie spiskowych i wyssanych z palca hipotezach.


1. "Elektrosmog" nie istnieje


– To jest pojęcie nienaukowe - wielu badaczy bardzo się na nie zżyma. Ma niby opisywać "zanieczyszczenie" promieniowaniem elektromagnetycznym w naszym otoczeniu – wyjaśnia Karolina Głowacka. – Sęk w tym, że promieniowania elektromagnetycznego człowiek nie wymyślił. Chociażby emituje je Słońce - światło widzialne to też jest promieniowanie elektromagnetyczne. Nawet nasze mózgi wytwarzają PEM. Nie ma wiarygodnych badań, które udowadniałyby, że promieniowanie wytwarzane przez routery wifi czy 5G jest szkodliwe. Szkodliwe jest promieniowanie jonizujące, np. rentgenowskie. Ale tego nikt nie ukrywa! Dlaczego akurat w przypadku 5G miałby to robić?

Dziennikarka w swoim programie razem z Dariuszem Aksamitem, fizykiem medycznym, mierzą specjalistycznym urządzeniem natężenie pól elektromagnetycznych w mieszkaniu w centrum Warszawy i porównują z obowiązującymi normami (10 W/m2). Liczby nawet do tych norm się nie zbliżają - natężenie jest dziesiątki tysięcy razy mniejsze od poziomu, który miałyby jakikolwiek wpływ na człowieka (0,002 W/m2). Nawet przy włączonej mikrofalówce.
Prowadząca i fizyk sprawdzili jakie jest natężenie pól elektromagnetycznych w mieście - nie ma najmniejszego wpływu na człowiekaKadr z TVN Style / Cała prawda
Na kolejne pytania odpowiada właśnie Dariusz Aksamit, fizyk medyczny i popularyzator nauki.


2. Czy fale elektromagnetyczne z telefonii komórkowej są szkodliwe dla człowieka?


Postawcie się w sytuacji operatora - chce mieć żywych klientów, żeby płacili mu za jego usługi. Do tego ma na głowie inspekcje pracy, środowiska i wszystkiego innego. Naprawdę nie tylko mądrzej, ale też taniej jest wybrać taką technologię do zarabiania pieniędzy, która nie będzie powodowała depopulacji - żeby wpływy od użytkowników sieci przewyższyły wartość pozwów o tortury elektronicznej (śmiech).

Innymi słowy: fascynuje mnie, że internetowi znawcy fizyki wiedzą więcej o falach elektromagnetycznych, niż inżynierowie po pięciu latach studiów fizyki, elektroniki i komunikacji. Bo przecież ci drudzy tak dobrali częstotliwość, żeby była szkodliwa? Hmm... Martwy klient nie zapłaci rachunku za telefon. Naprawdę operatorom zależy na żywych klientach. Na nasze szczęście.


3. Czy jeśli znajdziemy się blisko masztu telefonii, to coś nam się stanie?


Nie znajdziemy się naprawdę blisko masztu, bo tam dostęp mają tylko przeszkoleni pracownicy. A gdybyśmy złamali prawo i włamali się na dach z anteną, to wystarczy się rozejrzeć za kolorowymi znakami, jak poniżej:
Znaki umieszczane w miejscach i urządzenia wytwarzających
pole elektromagnetyczneFot. ciop.pl
To są znaki, które zgodnie z normą informują o tym, czy znajdujemy się w "strefie bezpiecznej" czy w "strefie zagrożenia". Nie ma możliwości, żeby osoby "z ogółu ludności" znalazły się w strefie zagrożenia - ktoś musiałby tak straszliwie spartolić robotę podczas obliczeń lub instalacji, że poszedłby siedzieć. Pomijając, że zarówno podczas kontroli wewnętrznej, jak i podczas końcowego odbioru by to zweryfikowano. Trochę więcej wiary w inżynierów i procedury!

4. Co z sieciami 5G? Są bardziej wydajne niż 4G i jest duża obawa w społeczeństwie, że takie fale będą nam smażyć mózgi...


Żeby być precyzyjnym, słowo "smażenie" według Słownika Języka Polskiego oznacza "przygotowanie produkt do spożycia przez poddanie go działaniu mocno rozgrzanego tłuszczu". 4G, 5G ani 6G mózgu zatem nie smaży (jak to się robi, pokazywał Antony Hopkins w "Milczeniu Owiec"). Chodzi więc może o gotowanie mózgu? Jeśli tak chcemy nazwać proces "podgrzewania mikrofalami", to skojarzenia już są bliższe.

Tylko dlaczego jedzenie podgrzewamy w mikrofalówce, a nie stawiając je przy routerze wi-fi lub nie robimy tego słuchaweczką Bluetooth? Przecież to też mikrofale! No tak, tylko MOC tych mikrofal w mikrofalówce to kilkaset (!) watów, a moc pozostałych urządzeń to ułamki wata. Dlatego większa wydajność sieci to dla nas zbawienie, jeśli obawiamy się PEM.

Więcej o tym, czym jest promieniowanie elektromagnetyczne, które częstotliwości szkodzą człowiekowi, a które są całkowicie bezpieczne, przeczytacie w artykule, w którym rozmawiałem z fizykiem kwantowym, Andrzejem Draganem. Obalamy w nim teorię o zabójczym działaniu sieci 5G.

Słyszą głosy i skarżą się na elektromagnetyczne tortury. Nawet Antoni Macierewicz nie był im w stanie pomóc[/b]