Duda apeluje do bogatych, by nie brali 500+. Nie takiej odpowiedzi rodziców się spodziewał

Daria Różańska
– Prezydent sam się pozbawił honoru, nie ma żadnego kręgosłupa moralnego, zaczyna pouczać innych, jak mają się zachowywać. Dlatego nie może oczekiwać, że naród wykaże się teraz obywatelską postawą i zareaguje na jego wezwanie. Niestety swoją postawą zapracował jedynie na to, by w tej sytuacji usłyszeć od ludzi: "spadaj" – tak na apel prezydenta, by zamożni przynajmniej przez jakiś czas, nie pobierali 500+, reaguje Marek, ojciec dwóch córek.
W poniedziałek rano prezydent Andrzej Duda podpisał publiczną deklarację, w której zobowiązał się, że nie zlikwiduje 500+ i nie podniesie wieku emerytalnego. Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta

Radzisz sobie, nie bierz 500+


Widać przyspieszenie w kampanii Andrzeja Dudy. W poniedziałek rano prezydent w towarzystwie Beaty Szydło podpisał publiczną deklarację, w której zobowiązał się, że nie zlikwiduje 500+ i nie podniesie wieku emerytalnego.

Podczas konferencji prasowej zapewniał, że nawet w czasach kryzysu spowodowanego przez pandemię koronawirusa, "obroni Polskę plus".
Prezydent postawił tylko jeden warunek: – Jeśli nadal będę piastował ten urząd, z całą pewnością nie dojdzie do likwidacji 500 plus i z całą pewnością nie dojdzie do podwyższenia wieku emerytalnego, ponieważ ja takich ustaw nie podpiszę.
W poniedziałek rano prezydent w towarzystwie Beaty Szydło, podpisał publiczną deklarację, w której zobowiązał się, że nie zlikwiduje 500+ i nie podniesie wieku emerytalnego.Fot. Jędrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Wieczorem tego samego dnia Bogdan Rymanowski na antenie telewizji Polsat zapytał Andrzeja Dudę o to, czy dopuszcza możliwość, żeby najbogatsi nie otrzymywali 500+. – Panie redaktorze, będę w takim razie apelował, aby nie pobierali – odparł prezydent.


I kontynuował: – Jeżeli komuś wystarcza na normalne funkcjonowanie, będę apelował, aby przynajmniej przez jakiś czas nie pobierał 500+, jeżeli będzie taka sytuacja. Będę apelował, nie zabierał. Uważam, że państwo polskie nie może zabierać nikomu świadczeń. Nie wolno tego zrobić – mówił wyraźnie poruszony prezydent.


Dlaczego przykład nie idzie z góry?


Tym stwierdzeniem prezydent jednych uspokoił, u innych wywołał irytację. Rozległy się głosy tych, którzy dotychczas nie pobierali 500+, ale poniedziałkowa wypowiedź Andrzeja Dudy ich do tego zachęciła. "Uważałem za niemoralne pobieranie 500 plus na moje dzieci. Teraz, po apelu Dudy, chyba zmienię zdanie. Mam nadzieję, że moi synowie przeznaczą te pieniądze na jakiś słuszny cel, np na walkę z koronawirusem albo z uzurpatorską władzą" – napisał na Twitterze Ryszard Wojtkowski, członek zespołu gospodarczego doradzającego Szymonowi Hołowni.

Wojtkowski pobierał 500+, kiedy obowiązywało na drugiego dziecka. Latem tamtego roku, gdy wprowadzono takie świadczenie również na pierwsze dziecko, nie złożył wniosku.

– Przypomniałem sobie, że te pieniądze nam przysługują. Teraz wiele instytucji potrzebuje wsparcia, dlatego można lepiej wykorzystać te środki, niż na ratowanie węgla kamiennego czy budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego – mówi nam. I dodaje: – Jeżeli na początku prezydent daje gwarancje, że będą pieniądze na 500+, a potem prosi, żeby z tych środków nie korzystać, to znaczy, że najlepiej wie, iż jest jakiś problem.

Niektórzy internauci wprost pisali, że sytuacja życiowa nie zmusza ich, by sięgać po 500 złotych, ale kiedy przypomną sobie o ostatnich decyzjach rządu, nie mają skrupułów.

Większość podawała przykład dwóch miliardów złotych, które przekazano na pomoc mediom rządowym. I to już w czasie, kiedy wiadomo było, że koronawirus wkrótce zawita i do Polski.

Prezydent na początku marca podpisał ustawę, na mocy której media publiczne będą otrzymywać rekompensatę z tytułu utraconych wpływów abonamentowych (w kwocie nie niższej niż 1,95 mld zł, corocznie do 2024 roku). Inni pytali wprost, dlaczego przykład nie idzie z góry i wytykali, że rząd pieniędzmi podatników szasta na prawo i lewo.

A np. Ministerstwo Cyfryzacji lekką ręką wydaje 370 tys. zł na organizację turnieju komputerowego, który Andrzej Duda promował na Tik Toku – to informacje, do których dotarli dziennikarze TVN24.


Nie zrobią z tymi pieniędzmi nic sensownego


W tej grupie jest Magda, która z mężem i córkami mieszka w Warszawie. Poradziliby sobie bez 500 złotych na dzieci. – Ale tu chodzi o zasadę. I nie wierzę, że PiS zrobi z tymi pieniędzmi coś sensownego – odpowiada kobieta.

Kiedy z mężem usłyszeli słowa prezydenta, wkurzyli się. Dalej zresztą trudno im powściągnąć emocje.

– Człowiek, który nie ma za grosz honoru i ambicji... Sam się tego honoru pozbawił, nie ma żadnego kręgosłupa moralnego, zaczyna pouczać innych, jak mają się zachowywać? Dlatego nie może oczekiwać, że naród wykaże się teraz obywatelską postawą i zareaguje na jego wezwanie. Niestety swoją postawą zapracował jedynie na to, by w tej sytuacji usłyszeć od ludzi: "spadaj" – kwituje mąż Magdy.

Ona podpisuje się pod tymi słowami. I uważa, że to rząd powinien dać Polakom przykład, jak pomagać. – W wielu krajach politycy, rząd, posłowie, ministrowie rezygnują ze swoich pensji, przekazują je na walkę z koronawirusem. U nas nic takiego nie słyszałam z ust żadnego polityka – podkreśla Magda.

W pamięci kobieta ma za to pieniądze, które rząd przekazał na wsparcie TVP. Magda nie może też zapomnieć o błaganiach matek dzieci z niepełnoprawnością, które tygodniami koczowały w Sejmie. I krzyku nauczycieli. Przed oczami stają jej obrazy sprzed Pałacu Prezydenckiego, kiedy tłumy ludzi apelowały do Andrzeja Dudy, by nie podpisywał ustaw sądowych.
Magda

Olewali wszystkich. Teraz też sami korzystają z testów na koronawirusa, a w Sejmie głosują przeciwko ich dostępności dla lekarzy. Nie dają żadnego przykładu, a oczekują tego od obywateli.

Kobieta nie chce, żeby rząd zaglądał jej do portfela i po raz kolejny dzielił Polaków. Magda nie zamierza zrezygnować z pobierania 500+.

– W sytuacji zagrożenia, jaką przecież teraz mamy, te pieniądze jeszcze bardziej mogą się przydać rodzinom – zaznacza. Jutro idzie z córką prywatną wizytę do dermatologa, co będzie ją kosztować 150 zł. Boi się udać do przychodni NFZ.

– W razie czego państwo nie zapewnia testów...Ale są dostępne płatne, za ponad 500 zł. Odpukać. Gdyby coś, wolałabym zrobić taki test, niż jechać do tych szpitala, który może być "wylęgarnią" koronawirusa – kwituje.

500 zł na zakupy spożywcze


Anna jest mamą dwójki dzieci: nastolatki i kilkulatka, którym się opiekuje. Pracuje tylko mąż. Starczyłoby im na życie bez 500+. – Ale byłoby to bardzo skromne życie – mówi.

– Nie widziałam na żywo apelu prezydenta, byśmy nie pobierali 500+, ale zobaczyłam tę wiadomość na pasku i aż się zagotowałam – przyznaje .
Anna

Prezydent jest oderwany od rzeczywistości. On chyba nie wie, co się w kraju dzieje. Za kilkaset złotych, całe miesięczne 500+, można w tej chwili zrobić zakupy. Mąż wydał ostatnio 400 zł, zapasy miały nam wystarczyć na dwa tygodnie. Po kilku dniach otworzył lodówkę i skwitował: "będę musiał iść szybciej".

Anna podkreśla, że przez pandemię jej mąż ma mniej pracy, co wiąże się z mniejszą wypłatą. – Dlatego pieniądze z 500+ tym bardziej w tym trudnym czasie się przydają, również tym, których rząd uważa za "zamożnych" – zaznacza.

Irytuje ją jeszcze jedno: – Co to znaczy, że ktoś jest bogatszy? Jakie jest kryterium? Przecież dzieci są równe. Dlaczego jedno ma dostawać, inne nie? Tym bardziej, że nasz rząd nie oszczędza. Dał 2 mld zł na TVP. Olali pacjentów onkologicznych. Proszę spojrzeć, że politycy w całej Europie zmniejszyli sobie pensje, a u nas cisza. Tylko niektórzy radni kupują ze swoich pensji np. maseczki dla mieszkańców. A rząd sam nic nie daje, to dlaczego od nas oczekuje się heroizmu? – pyta.

Imiona bohaterek zostały zmienione.