Niemal wszyscy w Sejmie bez masek. Tym razem to Kaczyński świeci przykładem

Bartosz Godziński
Czwarty dzień 11. posiedzenia Sejmu. Wciąż nie opanowaliśmy epidemii koronawirusa. Tymczasem nasi rządzący, jak gdyby nigdy nic, debatują ramię w ramię bez maseczek na zakrywających usta i nos oraz należytego odstępu. Są jednak pewne - niektóre dość zaskakujące - wyjątki.
Nie wszyscy politycy zapomnieli o maseczkach na twarzy Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Niecały miesiąc temu Jarosława Kaczyńskiego przygniotła fala krytyki jego zachowania na obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej. Paradował na niej bez maski i bez zachowania dystansu od innych. Wziął to sobie chyba jednak do serca i na trwającym posiedzeniu Sejmu był jednym z niewielu posłów, którzy zakrywali twarz. Brak zachowania obecnie podstawowych zasad bezpieczeństwa to norma w Sejmie. Teoretycznie w miejscu pracy nie ma bezwzględnego wymogu noszenia maseczek, ale przy takim skupisku tak ważnych dla kraju osób powinno to wyglądać inaczej. Chodzi też o dawanie przykładu. Nic dziwnego, że później zwykli ludzie nie wierzą w pandemię lub sami nie stosują się do restrykcji.


Czytaj też: Nietypowy widok w Sejmie. Kaczyński dostał koci prezent z okazji nowych obostrzeń

Obrazki z Sejmu rozjuszyły internautów. "Równi i równiejsi", "Pewnie robią im codziennie testy", "Jeszcze nie dotarło do wszystkich, że ten rząd jest ponad prawem?", "Rozsądek nas nie zwalnia z noszenia masek. I wystawia świadectwo parlamentarzystom", "Oni tak ciężko pracują dla Polski, że mieszkają razem, więc są zwolnieni zgodnie z przepisami" – czytamy w komentarzach. Obowiązek zakrywania nosa i ust w miejscach publicznych funkcjonuje od 16 kwietnia. Maseczek nie muszą nosić osoby, które mają problemy zdrowotne jak np. minister edukacji Dariusz Piontkowski.

Czytaj też: Nieduży wzrost liczby zakażonych w Polsce. Najwięcej nowych przypadków jest na Śląsku