"Jestem dumny". Jego mama poszła przed Pałac Prezydencki, gdy usłyszała słowa Dudy

Aneta Olender
Elżbieta Janczewska to jedna z tych matek, która stanęła w poniedziałek przed Pałacem Prezydenckim, aby zamanifestować swój sprzeciw wobec słów Andrzeja Dudy dotyczących środowisk LGBT. – Te wszystkie matki nie mogły już znieść tej nagonki na ich dzieci. Moja mama, kiedy dowiedziała się, że taki protest będzie, od razu do mnie zadzwoniła i powiedziała: Patryk ja chcę tam być, muszę tam być – przyznaje w rozmowie z naTemat syn kobiety Patryk Janczewski.
Mama Patryka Janczewskiego także zabrała głos podczas konferencji, w której udział wzięły matki osób ze środowiska LGBT. Fot. archiwum prywatne
Jest pan dumny z mamy?

Jestem bardzo dumny z mamy, dlatego że wiem, ile odwagi musiała znaleźć w sobie, żeby stanąć tam wczoraj z innymi mamami i wyrazić swój sprzeciw wobec słów pana prezydenta, który jej syna nie uznaje za człowieka, który dehumanizuje jej dziecko.

Moja mama pochodzi z niewielkiej miejscowości, gdzie środowisko jest dosyć konserwatywne, gdzie właściwie można spotkać każdego, ale nie otwartego geja. To naprawdę jest z jej strony akt odwagi – przy tej nagonce, która wylewa się na nas w mediach publicznych – wyjść i stanąć z innymi odważnymi matkami i zademonstrować sprzeciw wobec słów prezydenta.
Czy pana mamę spotkała kiedyś nieprzyjemność z powodu pańskiej orientacji?


Specyfika Podlasia jest taka, że jeśli ktoś chce kogoś bardzo dotknąć, kogoś obrazić, to używa właśnie homofobicznych określeń: "Ty pedale", "Ty cioto". W takim środowisku dorastałem, wielokrotnie byłem wyzywany, szarpany, bity. Gdy moja mama znajdowała się w miejscach publicznych, także wielokrotnie słyszała obraźliwe komentarze.

Bardzo mocno ją to dotykało, ale zawsze reagowała. Moja mama jest moją wielką sojuszniczką. Kiedy się wyoutowałem wspierała mnie od początku. Moje środowisko na co dzień spotyka się z aktami słownej agresji, mimo tego, że nikt z nas nie ma napisane na czole, że jest np. gejem, ale w małej społeczności ludzie wiedzą.

Mama nie rozumie, skąd w ludziach tyle hejtu, czym spowodowana jest nagonka na nas. Tym bardziej że duża część ludzi, którzy posługują się homofobicznym językiem, ma dzieci, dlaczego więc ci rodzice nie znajdują w sobie takiej refleksji, że mogą krzywdzić własne dzieci, które nie są wyoutowane. Przecież wiemy, że orientacji się nie wybiera.

Zawsze, kiedy pan cierpiał, mama była?

Jestem w miarę silny, więc moja mama nie wie o wszystkich przypadkach, gdy spotykałem się z takimi nienawistnymi reakcjami. Jednak wtedy, kiedy byliśmy razem, kiedy zdarzało się, że ktoś mnie wyzywał, w jej obecności, to bardzo mocno się to na niej odbijało. Chociaż jest introwertyczką, jest bardzo spokojna i powściągliwa w swoich reakcjach, to wstępowała w nią taka lwica. To jest matka, która poświęciłaby życie za swoje dziecko.

Te wszystkie matki, które wczoraj stanęły przed Pałacem Prezydenckim, nie mogły już znieść tej nagonki na ich dzieci. Moja mama, kiedy dowiedziała się, że taki protest będzie, od razu do mnie zadzwoniła i powiedziała: Patryk ja chcę tam być, muszę tam być. Nie byłem w stanie powiedzieć: mamo nie. Byłem i jestem bardzo dumny z mamy, że zdobyła się na taki krok.

Mama bardzo się martwi, gdy słyszy takie homofobiczne wypowiedzi w mediach?

Kiedy są wzmożone ataki na moje środowisko, wtedy moja mama wpada w stan lęku o moje bezpieczeństwo, że musi wiedzieć – sprawdza to, co chwilę – czy wszystko ze mną jest dobrze, czy jestem bezpieczny. Dostaję SMS-y: "Co dziecko u Ciebie?", "Czy wszystko w porządku?". Ze względu na to, że bardzo mocno to przeżywa, to staram się ją uspokajać.

Mama mówi, że szlag ją trafia, kiedy słyszy, jak ktoś twierdzi, że prawa osób LGBT+ to jest temat zastępczy, że możemy poczekać, bo to przecież nic aż takiego ważnego. Proszę się jednak zastanowić jak bezpieczeństwo dzieci, w rozumieniu ochrony prawnej, może być nieważne dla ich rodziców?

Jesteśmy wykluczeni ze względu na swoją orientację, ale gdyby to dotyczyło czegokolwiek innego np. ubóstwa, to nikt z opinii publicznej nie odważyłby się powiedzieć, że jest to temat zastępczy. Mówimy przecież o podstawowych prawach człowieka, mówimy o możliwosci bycia zwykłymi uczestnikami życia społecznego, z takimi samymi prawami, korzystającymi z takiej samej ochrony instytucjonalnej ze strony państwa.

Zdaniem mojej mamy niezwykle wymowne jest w tym momencie milczenie części polityków. Spodziewała się zajęcia przez nich jasnego stanowiska i jest zawiedziona taką postawą. Zwłaszcza, że są to osoby, na które wcześniej wielokrotnie głosowała. Nie rozumie, jak można robić politykę na krzywdzie dzieci.
Fot. archiwum prywatne
Dziś jest tak, że role się trochę odwróciły w tym sensie, że to pan bardzo martwi się o mamę?

To prawda. Mam 28 lat, i czuję się silny. Doświadczam homofobii od lat, jestem więc wyćwiczony w tym, jak to znosić, mam grubą skórę. Jednak za każdym razem, gdy mama włączy telewizor i usłyszy coś tak obrzydliwego, coś, co mówią przedstawiciele prawicy, mówi, że to jest jak posypywanie rany solą.

Faktycznie boję się o nią. Jest to dla niej bardzo ciężkie, więc przekonuję ją, żeby nie słuchała tego, że przecież doskonale wie, że sobie poradzę. Ona odpowiada: dziecko ty sobie poradzisz, ale są też inni, są inne dzieci, inne matki...

Mam to szczęście, że moi rodzice są otwarci i tolerancyjni. Mam z ich strony niesamowite wsparcie. Zazwyczaj to rodzice są dumni z dziecka, a przyszedł taki czas, że ja jestem na maksa dumny ze swoich rodziców. Mój tata też wczoraj był w Warszawie, przywiózł mamę i ją wspierał.

Mama stanęła przed Pałacem Prezydenckim także po to, żeby pokazać, że rodziny nie mogą być poddawane takiej tresurze. Uważa że powinniśmy pokazywać siebie, że istniejemy, że jesteśmy polskimi rodzinami potrzebującymi takiego samego wsparcia ze strony państwa. Nikt nie powinien mówić, że nie są to pełnoprawne rodziny. Mamy polskie obywatelstwo i powinniśmy być przez państwo szanowani i równo traktowani.

Spotykamy się z homofobią ze strony ludzi, którzy także mają dzieci. Część z tych dzieci to są geje i lesbijki. Jak taki młody gej albo młoda lesbijka, ktoś, kto odkrywa swoją tożsamość, ma w tym momencie się wyoutować? Ze strony państwa na pewno nie otrzyma wsparcia, ale bardzo często nie może też liczyć na wsparcie ze strony rodziny.

Jest taka nagonka na nasze środowisko, jest taki ogrom niewiedzy, a przecież boimy się tego, kogo nie znamy. Mama chciała pokazać, że można i trzeba wspierać swoje dzieci, kochać je, bo te dzieci są dobre.

Prawicowe środowiska, politycy PiS, wszyscy ci, którzy tak wielki nacisk kładą na istotę rodziny, skutecznie potrafią te rodziny niszczyć? Część ludzi ze środowisk LGBT wyjeżdża z kraju, bo nie są w stanie tu żyć, część rodzin się rozpada, bo brakuje w nich akceptacji. Wszystko to wzmacniane jest przez powszechny konserwatyzm, przez homofobię.

Jak dzieje się zło, to trzeba reagować na to zło. Wszyscy – bo to nie jest tylko PiS – którzy w tym momencie nie opowiadają się po dobrej stronie, doprowadzają do rozkładu i rozpadu polskich rodzin.

Opcje w takich rodzinach są trzy albo ktoś zostanie zaakceptowany, albo wszyscy będą żyli w udawanej niewiedzy, albo tej akceptacji nie będzie. Tak naprawdę każde dziecko, które chce dokonać coming out'u, rozważa każdy z tych scenariuszy, jest sparaliżowane i boi się.

Jeśli znajdzie się na tyle rozsądny rodzic, który zna dobrze swoje dziecko, który bardzo mocno je kocha, to jest w stanie wyciągnąć koło ratunkowe i je rzucić. Jest w stanie powiedzieć: bez znaczenia kim jesteś i kogo będziesz kochać, będę zawsze z tobą.

Wiele osób wyjeżdża za granicę, żeby spróbować tam ułożyć sobie życie, dlatego że ich rodziny ich nie akceptują. Proszę zwrócić uwagę na badania, które dotyczą innych państw. W momencie, kiedy są wprowadzane różnego rodzaju instytucje, które chronią takie relacje jak związki partnerskie czy małżeństwa jednopłciowe, to wówczas lawinowo zwiększa się akceptacja.

Wtedy za każdym razem, gdy idzie się do szpitala, nie trzeba tłumaczyć, że jest się w związku z osobą tej samej płci. Słyszę od niektórych przedstawicieli prawicy, że można to uregulować u notariusza. Tak, ale wtedy i tak zawsze trzeba mieć ze sobą odpowiednie dokumenty, wyjaśniać i liczyć na to, że trafi się na wyrozumiały personel medyczny. Przecież nie wiemy, jakie ci ludzie mogą mieć poglądy. Zanim uzyskamy odpowiedź dotyczącą zdrowia partnera, musimy odpowiedzieć na niesamowitą liczbę pytań i mieć nadzieję, że ktoś nas zrozumie.

Często zdarza się tak, że lekarz mówi, że ten dokument nie ma dla niego znaczenia, bo on nie uznaje tego, że osoby w związku jednopłciowym są rodziną. Jeśli więc jest ze strony państwa ochrona instytucjonalna, to wtedy nie ma już takiej dyskusji. Wszyscy jesteśmy obywatelami tego państwa, więc powinniśmy móc liczyć na taką samą ochronę.

Jak mam czuła się wczoraj po wystąpieniu?

W trakcie bardzo mocno powstrzymywała się, żeby się nie rozpłakać, bo słyszała słowa innych odważnych matek. Mama mówiła o córce pana prezydenta, bo jest ona trochę młodszą moją koleżanką z tego samego wydziału. Zastanawiała się, dlaczego prezydent, który widać, że kocha swoją córkę, który ma tak podobne dziecko do jej dziecka, nagle dehumanizuje jej syna. Nie jest w stanie tego zrozumieć.

Zastanawiała się też, skąd bierze się to zło. Uważa, że przecież prezydent nie jest głupim człowiekiem, ma doktorat, więc nie może wierzyć w to, co mówi. Jej zdaniem jest to cyniczne wykorzystanie tej kwestii do politycznej gry, do osiągnięcia politycznego zysku zbudowanego na tragedii ludzi. Ten konflikt ma na celu tylko podziały i skłócenie społeczeństwa. Nic więcej.

Powiem jeszcze jedno, mojej mamie marzy się taki kraj, w którym nie będzie musiała martwić się o bezpieczeństwo swoich dzieci i gdzie szacunek do drugiego człowieka będzie obowiązującą doktryną. I tylko tyle...

Czytaj także: Katoliczka LGBT. Jeśli myślisz, że w Kościele nie ma gejów i lesbijek, przeczytaj tę historię

Czytaj także: "Holecka poparła małżeństwa jednopłciowe?". Biedroń nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał