To jeszcze gorsze niż samo "365 dni". Dziewczyny odgrywają sceny molestowania na TikToku
Świat oszalał na punkcie "365 dni". Dosłownie. Jeśli oglądaliście ten polski erotyk i uważacie go za największe zło, jakie w ostatnim czasie wypluła popkultura, to znaczy, że nie byliście na TikToku. Tag związany z filmem ma już miliard (!) wyświetleń i możemy na nim zaobserwować dość dziwny "challenge".
TikTokowe fantazje o przemocy seksualnej
Szał opanował również zdobywający coraz większą popularność serwis społecznościowy. Łącznie filmiki oznaczone tagiem #365dni mają grubo ponad miliard wyświetleń. Kiedy doniosły o tym portale, aż z ciekawości musiałem rzucić okiem na to, co tam się wyprawia.Filmiki wrzucane przez użytkowników w większości koncentrują się na podzieleniu się pozytywnymi lub negatywni wrażeniami lub reakcjami na najbardziej pikantne sceny z "365 dni". Wśród nich jest jednak sporo dość niepokojących nagrań, na których młode tiktokerki z zangażowaniem odgrywają przemocowe sceny molestowania.
Po ilości filmików, fankom "365 dni" najbardziej do gustu przypadł chyba fragment dziejący się na pokładzie samolotu (nie chodzi jednak o niesławną scenę ze stewardessą i oralem). Główna bohaterka jest przywiązana pasami do fotela i grozi swojemu oprawcy: "Jak mnie tylko rozwiążesz makaroniarzu jebany, to zrobię ci taką jazdę...". Co znajdziemy na TikToku? Dziewczyny puszczają w tle film i ruszając ustami, wcielają się w postać unieruchomionej przez Massimo - Laury.
Scena związania w samolocie przypadła do gustu niektórym internautkom•Screeny z TikToka
Dziewczyny w obu postach "marzą" o porwaniu przez przystojnego Włocha•Screeny z TikToka
Czy naśladowanie scen erotycznych z "365 dni" jest złe?
Nie chciałem, by to był artykuł w stylu mansplaining, więc o wytłumaczenie niezrozumiałego (przynajmniej dla mnie) zjawiska poprosiłem znaną seksuolożkę. Dr Alicja Długołęcka wyjaśnia, dlaczego kobiety naśladują kontrowersyjne sceny z "365 dni".Nie powinniśmy traktować tych kobiet z góry i lekceważąco. – Znając zachowania młodych, współczesnych ludzi, to może być po prostu zabawa konwencją. I pewnie mają z tego niezły ubaw. Nie przeceniałabym znaczenia psychologicznego tego zjawiska. Raczej wiązałabym je z prawami rynku i dziennikarską nadinterpretacją. Posługując się analogią, nadinterpretacją byłoby stwierdzenie, że wszyscy mężczyźni oglądający pornografię właśnie tak chcą uprawiać seks. Sugerowałabym odróżnianie zabawy konwencjami, dystansowania się, czystej rozrywki od realnej seksualności – mówi moja rozmówczyni.
– Zarówno "365 dni", jak i "50 twarzy Greya", zdobyły olbrzymią popularność wśród kobiet ("365 dni" można traktować jako pokłosie popularności "Greya") i w szerszej perspektywie mogą stanowić diagnozę silnego nurtu fantazji seksualnych współczesnych kobiet. To taka nowoczesna bajka dla dorosłych, która być może tylko u niektórych odzwierciedla realne pragnienia ze świata BDSM, a u części jest czystą fantazją kompletnie niepowiązaną z rzeczywistością – dodaje.
Najważniejsza konkluzja z tego wszystkiego jest taka, żeby mężczyźni nie traktowali tego typu produkcji i ich naśladownictw (np. filmików na TikToku) jako instruktażu. – Nie chodzi też o to, żeby całkowicie ignorować to zjawisko. Ponieważ można je potraktować jako świetny pretekst do otwartej rozmowy o fantazjach i potrzebach: zarówno na wesoło, jak i na poważnie – podsumowuje dr Długołęcka.Jednak rozmawialiśmy o ludziach dorosłych i świadomych. W przypadku młodzieży, u której seksualność dopiero się kształtuje oraz grupy ludzi bezkrytycznie i bezrefleksyjnie przyjmujących medialną papkę tego typu produkcje są bardzo niebezpieczne i szkodliwe. Utrwalają bowiem mizoginiczne stereotypy i uczą chłopców/mężczyzn zachowań przemocowych i przedmiotowego podejścia do kobiet, a dziewczyny/kobiety uczy uległości i instrumentalnego traktowania własnego ciała.
Czytaj też: Nie, kobiety nie marzą o gwałcie. Wyjaśniamy, skąd się bierze popularna fantazja erotyczna
Żarty z gwałtów na facetach to powszechny motyw w popkulturze. Jest tego tyle, że nikogo już nie oburza