Internauci ruszyli do komentowania urody Trzaskowskiej. To totalna żenada [FELIETON]
Mamy 2020 rok, króluje pop-feminizm, a ruch body positive nigdy nie działał tak prężnie. Jednak komentowanie czyjegoś wyglądu nadal ma się doskonale. Zwłaszcza jeśli jest to kobieta i osoba publiczna, dajmy na to żona kandydata na prezydenta Polski. Internauci oceniają urodę Małgorzaty Trzaskowskiej: wytykają jej "męskie rysy" i "za małą kobiecość". Trudno znaleźć na to słowo inne, niż żenada. Ale ofiarą komentarzy o wyglądzie pada również jej mąż.
Tak, jestem idealistką. Ale pomarzyć można. A może warto zacząć od małych kroczków? Krok pierwszy: koniec pisania hejterskich komentarzy u urodzie w internecie. Opinii, które nie tylko są chamskie, wredne i bezsensowne, ale oprócz tego po prostu nikogo nie interesują. A na pewno ludzi, którzy mają jakiekolwiek wyczucie.
W sieci pojawiają się teraz tego typu komentarze o wyglądzie Małgorzaty Trzaskowskiej, żonie kandydata na prezydenta, pretendentce do zostania pierwszą damą. I wcale nie piszą ich tylko gotowi na wszystko zwolennicy Andrzeja Dudy w ramach przedwyborczej walki.
Internet ocenia Małgorzatę Trzaskowską
Małgorzata Trzaskowska aktywnie zaangażowała się w kampanię Rafała Trzaskowskiego. Spotyka się z ludźmi, występuje na wiecach, zwraca się wprost do kobiet, między innymi w najnowszym spocie "Wspólnota kobiet". W ramach przedwyborczej obietnicy zaproponowała co najmniej 200 zł dodatku do emerytury dla Polek wychowujących dzieci. Nie da się ukryć, że w ciągu kilku tygodni zrobiła dla kobiet więcej, niż Agata Kornhauser-Duda w ciągu pięciu lat. Bo używa swojego głosu i nie chowa się w cieniu.
Publiczna aktywność sprzyja hejtowi, zwłaszcza w gorącym okresie przed wyborami. A co łatwiej skrytykować, niż wygląd? Dlatego niektórzy internauci zaatakowali Trzaskowską za jej urodę, która ich zdaniem jest... "zbyt mało kobieca"."Męskie rysy", "zero kobiecości" – to tylko niektóre komentarze, bo innych aż wstyd przytaczać. I piszą je nie tylko osoby, które wprost przyznają, że głosują na Andrzeja Dudę, ale również zwolennicy Trzaskowskiego, którym w wyglądzie jego żony coś nie gra.
Kiedy zaczyna się kobiecość?
Niesamowite jest to, że zdaniem niektórych kobiecość jest mierzalna. Że istnieje jakiś mityczny poziom kobiecości, który trzeba przekroczyć, aby być kobietą (zresztą podobnie jest w przypadku męskości, o czym za chwilę). Jeśli tego poziomu nie osiągasz, coś z tobą nie tak, jesteś "facetem".
Jest to kuriozum, na którego tłumaczenie naprawdę nie chce mi się marnować czasu. Błagam, mamy XXI wiek. Skomentuję to tylko tak, krótko i dosadnie: każda kobieta, każda osoba, która identyfikuje się jako kobieta, jest kobietą. Proste. Kobiecość nie ma punktowej skali.
O "niewystarczającej kobiecości" w kontekście komentarzy o Trzaskowskiej pisze zresztą na Facebooku blogerka feministyczna Feminiskra. "Najgorzej, jak masz męskie rysy! Bo nie wolno Ci mieć nie-delikatnych, nie trzpiotko-lolitko-'dziewczęcych' rys. Wtedy jesteś babochłop, albo zbyt męska, albo zachowujesz się zbyt po męsku, albo ch...wieco i nie ma co Cię słuchać. Straciłaś przywilej bycia szanowaną i wysłuchaną, bo nie spełniasz, niezagrażających standardów piękna" – zauważa w punkt.
Feminiskra apeluje "ludzie, ogarnijta się", a ja do tego apelu się dołączam. Bo jestem już zmęczona surrealistycznym "ocenianiem kobiecości" na podstawie przestarzałych kanonów urody, które dawno powinny odejść do lamusa i nigdy z niego nie wyjść. Dajcie spokój Małgorzacie Trzaskowskiej, polityczkom i żonom polityków, skupcie się na tym, co mówią, a nie na tym, jak wyglądają. Bo jest to już po prostu żałosne.
"Za ładny" Rafał Trzaskowski
Nie mogę nie wspomnieć tutaj również o mężczyznach. Męskość również jest "mierzona" przez społeczeństwo. "Zniewieściały", "wygląda jak baba", "kark", "drwal". Niespodzianka, męskość również nie ma skali. Ale w przypadku mężczyzn w świecie polityki uroda jest czynnikiem, któremu także poświęca się dużo czasu i energii. Mniej niż w przypadku kobiet, ale jednak.
Otóż nie daj Boże, by polityk płci męskiej był "ładny". Justin Trudeau był (jest) za ładny, Emmanuel Macron też. Ładność znowu kłóci się tutaj z polityką i powagą – osoba uważana za konwencjonalnie atrakcyjną musi się namęczyć, aby traktowano ją na serio. Co oczywiście bazuje jedynie na stereotypach, jest bezsensowne i śmieszne.
Powtórzę: mam marzenie. Dajmy w końcu spokój wyglądowi, skończmy z "mierzeniem" kobiecości i męskości. Bo to po prostu czysta abstrakcja. Czy nie byłby to piękniejszy świat?