Ta historia jest wstrząsająca. Kobieta do dziś leczy się z traumy po poniżającym przesłuchaniu

Aneta Olender
Zuza była świadkinią pobicia, wezwała policję, nie mogła przypuszczać, że ta decyzja sprawi, że będzie to jedna z najgorszych nocy w jej życiu. Została zatrzymana i przeszła poniżające przesłuchanie. Do dziś leczy się z traumy. Tę autentyczną historię pokazali twórcy filmu "Tamtej nocy". Choć powstał dwa lata temu, to dziś wydaje się bardzo aktualny. – Z przerażeniem obserwuję to, co dzieje się dookoła. Czuję, że było z mojej strony pewnego rodzaju naiwnością myśleć, że robię film o zjawisku bardzo ważnym, ale marginalnym. Bardzo się myliłem – mówi reżyser filmu Pat Howl.
Film "Tamtej nocy" jest złagodzoną wersją wydarzeń. To, co spotkało niesłusznie zatrzymaną kobietę, było jeszcze gorsze. Fot. kadr z filmu "Tamtej nocy"
Gdyby nie informacja, że ta historia jest prawdziwa, trudno byłoby uwierzyć, że coś takiego mogło się zdarzyć. Jak na nią trafiliście?

Pat Howl: Przeczytałem kiedyś w mediach o podobnej historii zatrzymania niewinnej osoby, która bardzo mnie poruszyła. Pomyślałem, że to może być dobry temat na film – XXI wiek, Unia Europejska, a działania policji przypominają te, z czasów komuny.

Rozmawiałem na temat tego pomysłu ze znajomą psychoterapeutką, a ona następnego dnia – po uzyskaniu zgody od bohaterki – opowiedziała mi o historii, która spotkała jej klientkę i stała się podstawą "Tamtej nocy".
Główne role w filmie zagrali Hanna Konarowska i Piotr Stramowski.Fot. kadr z filmu "Tamtej nocy"
Co najbardziej uderzyło cię w tej opowieści?


W tej historii wyjątkowe było dla mnie to, że bohaterka – filmowa Zuza – sama wezwała patrol policji, stając w obronie nieznajomej ofiary przemocy. Uderzyło mnie to, że jej zaufanie do systemu, do organów władzy, zostało tak koszmarnie nadużyte i wykorzystane przeciwko niej. No i oczywiście niewyobrażalne było to, jak niewiele w praktyce znaczą prawa człowieka, które wydawało mi się, że w demokratycznym kraju są czymś oczywistym.

Za co Zuza właściwie została zatrzymana tamtej nocy?

Zuza do dzisiaj nie wie, za co tak naprawdę została zatrzymana – na komisariacie te wersje cały czas się zmieniały, a w samym momencie zatrzymania była tak zestresowana, że nie pamięta. Kiedy kończyło się przesłuchanie była w stanie podpisać wszystko, żeby móc stamtąd wyjść.

Jak wyglądało to poniżające przesłuchanie?

To, co się wydarzyło, trudno w ogóle nazwać przesłuchaniem. To była mieszanka różnych form przemocy – werbalnej, fizycznej, psychicznej i seksualnej. Krzyki, szarpanie, wykręcanie ręki, dociskanie głową do stołu, czy uderzanie tuż przed twarzą w stojącą obok szafkę okazały się być najprostsze do zniesienia.

Wielogodzinne przesłuchanie, nie raz rozpoczynane od początku, w którym tak naprawdę nie wiadomo o co chodziło, ani dokąd miało zmierzać, było dużo gorsze. Generalnie "czynności wyjaśniające" miały na celu upokorzenie i psychiczne zdeptanie bohaterki. Przez wiele godzin nie pozwolono jej nawet pójść do toalety, aż oddała mocz pod siebie.

Przerażające było molestowanie seksualne, bo jak inaczej nazwać kilkukrotne, bardzo szczegółowe przeszukiwanie kobiety ubranej w cienką, letnią sukienkę? Ale także przejeżdżane paralizatorem po częściach intymnych, sugerowanie, że jest dziwką. Zuza czuła się, jak zabawka w rękach psychopaty. W pewnym momencie uświadomiła sobie, że tak naprawdę mogą z nią zrobić wszystko – pobić, zgwałcić, a nawet zabić - a i tak nikt by się nie dowiedział.

Zuza bardzo szybko przekonała się, jak iluzoryczne są prawa przysługujące zatrzymanemu. Kiedy po wielu prośbach, pozwolono jej zadzwonić do kogoś, okazało się, że telefon nie działa. Nawet jeśli kontrolę osobistą kobiety zgodnie z przepisami – oraz z dużą nadgorliwością –wykonywały funkcjonariuszki, to podczas gdy Zuza wykonywała przed nimi nago przysiady, one flirtowały ze stojącymi w drzwiach funkcjonariuszami. Z perspektywy czasu, chyba to właśnie zostawiło największy odcisk na psychice Zuzy – absolutny brak reakcji czy pomocy ze strony kobiet.

"W każdej dziwce po zatrzymaniu budzi się dobra matka" – te słowa padły naprawdę? 

Tak, bohaterka to faktycznie usłyszała. Warto zaznaczyć, że w filmie pokazaliśmy złagodzoną wersję wydarzeń, w rzeczywistości były one jeszcze bardziej brutalne i dehumanizujące. Na początku prac scenariuszowych próbowałem opowiedzieć dokładanie to, co się wydarzyło, ale okazało się, że w filmie byłoby to kompletnie niewiarygodne.
Fot. Kadr z filmu "Tamtej nocy"
Z filmu wynika, że "pół komisariatu" słyszało, a część na pewno widziała, co się dzieje. Nikt nie reagował? 

Niestety. Na etapie pisania scenariusza konsultowałem tekst z byłymi funkcjonariuszami policji, którzy wcale nie byli nim zaskoczeni. Dowiedziałem się, że od kiedy władzę w kraju przejęli obecni rządzący, w policji zaczęły być promowane osoby pozbawione kręgosłupa moralnego, które posłusznie wykonują polecenia.

Wielu funkcjonariuszy nie zgadzało się z taką polityką, niektórzy reagowali, inni po prostu się od tego odcinali. Policjanci, z którymi rozmawiałem, cieszyli się, że taki film powstaje, mówili, że jest on potrzebny.

Zuza została oczyszczona z zarzutów, ale czy złożyła zażalenie, próbowała coś z tym zrobić?

Zatrzymanie odcisnęło trwałe piętno na psychice Zuzy, przez kilka lat chodziła na terapię, aby poradzić sobie z traumą. Nie podjęła żadnych kroków prawnych, aby pociągnąć kogoś do odpowiedzialności, ponieważ było jej z tym doświadczeniem tak trudno, że nie odważyła się przyznać do niego nawet najbliższym osobom.
Film "Tamtej nocy" opowiada o brutalności policji.Fot. Kadr z filmu "Tamtej nocy"
Temat filmu "Tamtej nocy" wydaje się niestety nadal bardzo aktualny, weźmy choćby pod uwagę ostatnie wydarzenia w Polsce – zatrzymywanie wielu osób po proteście w obronie aktywistki LGBT Margot – i na świecie – śmierć George’a Floyda.

Z przerażeniem obserwuje to, co dzieje się dookoła. Czuję, że było z mojej strony pewnego rodzaju naiwnością myśleć, że robię film o zjawisku bardzo ważnym, ale marginalnym. Bardzo się myliłem.

Dzięki wsparciu aktualnej władzy demony przeszłości, które wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej miały odejść do niechlubnej historii, ożywają. Prezydent wzywa członków Unii Europejskiej do radykalnych działań w sprawie Białorusi, jednocześnie urządzając w Polsce Białoruś osobom LGBT. Niestety dzisiaj "Tamtej nocy" wydaje mi się być jeszcze bardziej aktualny.

To nie jest film o tym, że Policja jest zła. Jest wielu policjantów, który wybrali ten zawód, aby pomagać ludziom i narażają swoje życie w ich obronie. Historia, którą przedstawiliśmy w filmie "Tamtej nocy" wydarzyła się w 2010 roku, kiedy w Polsce nie było na to przyzwolenia. Dlatego przerażające jest to, do czego dochodzi teraz, kiedy obecna władza wykorzystuje policję do represjonowania poszczególnych grup społecznych, np. osób czy działaczy LGBT, oraz wspierania przemarszy faszystów. Chciałbym, aby ci policjanci, którzy stoją po stronie demokracji i praw człowieka mieli siłę i odwagę w takich sytuacjach powiedzieć nie, jak zrobili to niektórzy na Białorusi.

Czytaj także:

Przysiady nago to nie wszystko. Policjanci mieli siłą wkładać ręce w majtki zatrzymanej

Porażający fragment raportu RPO. Większość zatrzymanych musiała wykonać poniżającą czynność

"Daliśmy się kupić". Wyjaśniło się, dlaczego policja tak chętnie wykonuje polityczne akcje

"Ciocia szukała mnie do 4 nad ranem". Został zatrzymany, chociaż nie brał udziału w proteście