Ślimak, którego boją się nie tylko psy i pisklęta. Może być też w Twoim ogrodzie

Joanna Stawczyk
Te mało urodziwe bezkręgowce są zmorą nie tylko dla ogrodników. Sprawiają sporo problemu roślinom, zwierzętom, a także człowiekowi. We wrześniu jest ich całkiem dużo. Mowa o śliniku luzytańskim [Arion lusitanicus]. Jak go rozpoznać i się z nim uporać?
Ślinik luzytański to bardzo groźny gatunek BUDUJESZ.info.pl
W Europie pojawiły się pół wieku temu za sprawą działalności człowieka, który nieświadomie przewoził je wraz z sadzonkami, ziemią czy plonami. Badania weryfikujące pochodzenie ślinika wskazały na rejony północnej Hiszpanii i zachodniej Francji. W Polsce zaś, pierwsze informacje o gatunku pojawiły się pod koniec lat 80. Do tej pory nie wiadomo, czy diagnoza osobnika była wtedy poprawna. Zasadniczym problemem jest bowiem, uderzające podobieństwo ślinika luzytańskiego do naszego rodzimego ślinika wielkiego [Arion rufus].

Obydwa gatunki przybierają zmienne ubarwienie i osiągają podobne rozmiary, sięgające do 12-15 cm. Śliniki bywają przeważnie pomarańczowe, ale także żółte, brązowawe i czarne.


Jak odróżnić ślinika luzytańskiego?

Okazuje się, że nie jest to takie proste. Nawet doświadczony ogrodnik nigdy nie może mieć stuprocentowej pewności, co do gatunku ślinika, który zawitał do jego ogrodu. Niestety jedyną rzetelną drogą do zidentyfikowania gatunku są badania narządów rozrodczych lub genetyczne.

W polskich warunkach śliniki luzytańskie umiłowały sobie życie blisko człowieka. Wybierają przeważnie wilgotne tereny, na których są w stanie znaleźć odpowiednią strawę. Szczególnie przypadły im do gustu komposty, wysypiska śmieci, zacienione skarpy oraz okolice ujść cieków wodnych. Rzadko pojawia się w lasach czy na łąkach w odróżnieniu do ślinika wielkiego.
W główne menu ślinika wchodzą grzyby i rośliny. Gdy natrafia więc na pole z warzywami, to nie odpuszcza i sprowadza potem całe grupy. Mało sympatycznym aspektem diety ślinika jest spożywanie odchodów i nieżyjących już kolegów. W skrajnych przypadkach bywa, że śliniki polują na większe osobniki.

Nie ma z nim żartów

W historii zdarzyły się przypadki osobników ślinika, które potrafiły atakować pisklęta drobnego ptactwa np. pokląskwy, skowronki, trznadle czy kapturki. Kilka lat temu badacze znaleźli gniazdo cierniówek, które według ich domniemań, spadło przez silny wiatr. Początkowo w gnieździe znaleziono 5 jaj. Parę dni potem z trzech z jaj wykluły się zupełnie zdrowe pisklęta. Dzień później okazało się, że dwa pisklęta są nieżywe, a po trzecim nie ma ani śladu. Martwe maluchy miały doszczętnie wyżarte kości i tkanki miękkie. Okazało się, że w gnieździe był też duży osobnik ślinika, który dopuścił się takiego ataku. Co więcej, znaleziono świeże odchody ślimaka, a także ślady śluzu.

W grupie zagrożenia znalazły się także inne zwierzęta. Badania wykazały, że śliniki są nosicielami rozmaitych pasożytów i patogenów. Jednym z nich jest francuski nicień sercowaty, atakujący mięsień sercowy i tętnice płucne u psów, wilków, lisów i innych zwierzaków.
Osobniki przybierają najczęściej barwę pomarańczową i brązowawąpixabay.com
Nie da się ukryć, że śliniki są bardzo żarłoczne. Okazuje się też, że są niebezpieczne dla ekosystemu. Gatunek wyjada rośliny, które dla ludzi są często zwykłymi chwastami, ale dla innych zwierząt stanowią źródło pożywienia.

Znikaj śliniku!

Skoro śliniki luzytańskie są tak groźne i nieznośne, to jak się ich pozbyć? Okazuje się, że starcie z tym szkodnikiem nie należy do najprostszych zdań. Oto kilka wskazówek:

- zbierz wszystkie osobniki i zneutralizuj je
- zniszcz jaja w glebie (motyczenie, podorywka, bronowanie, ugniatanie gleby)
- kup granulki chemiczne (WAŻNE: rozsyp je wieczorem przed wilgotną nocą, bo wtedy śliniki są najbardziej aktywne)
- użyj wapna niegaszonego (UWAGA: tylko w suche i słoneczne dni)

Jeżeli nie chcesz używać środków chemicznych, to możesz zainwestować w specjalne preparaty, które zawierają swoistą broń biologiczną na śliniki. To specjalne pasożyty, które wnikną przez skórę ślimaków, co w efekcie prowadzi do śmierci osobników. Zastosowanie środka nie jest trudne, natomiast jest dość kosztowne, bo mowa tu o kwocie wahającej się od 80 do 175 złotych.

Czytaj także: "Palce umarlaka", czyli grzyb rodem z horrorów. Można go spotkać w polskich lasach


Źródło: wyborcza.pl