Nagły zwrot ws. respiratorów zamówionych przez resort Szumowskiego. Ustalono, gdzie się znajdują

Karol Górski
Prawie sto respiratorów zamówionych przez rząd w firmie byłego handlarza bronią Andrzeja Izdebskiego od kilku tygodni leży w jednym z magazynów na Okęciu – ustaliła "Wyborcza". Za zakup sprzętu miały odpowiadać służby specjalne.
Według "Wyborczej", zakupione przez resort Szumowskiego respiratory mają zalegać na Okęciu i w Azji. Fot. Maciej Jaźwiecki / Agencja Gazeta
O transakcji "Wyborcza" po raz pierwszy poinformowała w maju. Wyszło wtedy na jaw, że spółka E&K z Lublina, na czele której stoi Andrzej Izdebski, podpisała z rządem opiewającą na 200 mln zł umowę. Jej przedmiotem był zakup respiratorów dla chorych na COVID-19. Gazeta podkreślała wtedy, że firma byłego handlarza bronią nigdy nie zajmowała się sprzedażą sprzętu medycznego.

Czytaj także: Kuriozalna decyzja resortu Szumowskiego. Ujawniono, jak zlekceważyli przetarg UE na respiratory

Ministerstwo Zdrowia wpłaciło zaliczkę w wysokości 160 mln zł za jako zaliczkę za 1241 respiratorów. Podkreślono, że jedno urządzenie kosztowało ok. 200 tys. zł, co jest ceną znacznie wyższą od rynkowej. Mało tego, choć respiratory miały trafić w ręce rządu w czerwcu, do tej pory sprowadzono ich tylko 200.


– Umowa z firmą E&K została rozwiązana. Nie oczekujemy na żaden sprzęt od tej firmy – przekazali "Wyborczej" przedstawiciele resortu. Problem w tym, że spółka Izdebskiego zwróciła rządowi tylko część pieniędzy. Nadal zalega z oddaniem ok. 70 mln zł.

Teraz gazeta informuje, że sprawy przybrały inny obrót. Respiratory zaczęły docierać do Polski. 97 z nich ma zalegać w magazynie na warszawskim Okęciu. Urządzenia mają znajdować się też w Singapurze i Hongkongu. Te doniesienia potwierdził sam Izdebski, który zaznacza, że respiratory zostaną przekazane MZ. Resort twierdzi jednak, że "nie prowadzi obecnie żadnych rozmów" z E&K.

Jak informuje "Wyborcza", powołując się na informatorów", za akcją sprowadzenia respiratorów do Polski stała Agencja Wywiadu. Miała ona odpowiadać także za ściągnięcie, jak się okazało, bezwartościowych maseczek z Chin. Obie akcje wiązały się z korzyściami finansowymi dla agencji.

Dziennikarze próbowali skontaktować się w tej sprawie z przedstawicielami wywiadu, ale nie otrzymali od nich odpowiedzi.

Czytaj także: W czasie pandemii respiratory są na wagę złota. Wkrótce może ich zabraknąć. Jak działa ten sprzęt?

źródło: "Wyborcza"