Udar – trzecia najczęstsza przyczyna zgonów w Polsce. Dzięki temu akronimowi rozpoznasz jego objawy

redakcja naTemat
Udar mózgu każdego roku dotyka około 75 tys. Polaków i powoduje ok. 30 tys. zgonów. To trzecia, po chorobach serca i nowotworach, najczęstsza przyczyna śmierci i główny powód trwałej niepełnosprawności wśród dorosłych. W leczeniu udaru mózgu kluczowy jest czas reakcji. Im szybciej od jego wystąpienia zostanie wdrożone leczenie, tym większa szansa na uniknięcie powikłań i niepełnosprawności.
– Spośród pacjentów, którzy dostaną udar mózgu, co drugi będzie osobą trwale niesprawną, natomiast co czwarty, niestety, nie przeżyje pierwszych trzech miesięcy. Udar mózgu jest chorobą bardzo dyskryminującą głównie mężczyzn, ponieważ to oni zapadają na niego częściej. Udar mózgu dyskryminuje również osoby starsze, dlatego że jest głównie chorobą osób w wieku podeszłym. Aczkolwiek na udar mózgu zapada też coraz więcej młodych osób – powiedział Michał Karliński, neurolog z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii.

W maju zeszłego roku udaru mózgu doznał Jacek Rozenek. Po rekonwalescencji wrócił do pracy i zaczął dzielić się swoimi przeżyciami z innymi, by pokazać, jakie są objawy udaru mózgu i jak reagować, kiedy się je zauważy, a także zwrócić uwagę, jak można zapobiegać tej chorobie.

– Uczestniczę w akcji „Alert udarowy”, ponieważ dotknęła mnie ta jednostka chorobowa i powinniśmy o tym mówić. Choroba tak bardzo inwazyjna jak udar powoduje niestety trwałe zmiany w mózgu, ale da się z tego wyjść – powiedział aktor.

– Udar mózgu jest chorobą, której nie można przewidzieć. On z definicji przychodzi nagle, objawy u pacjenta pojawiają się znienacka, ale są one dość łatwe do identyfikacji. To przede wszystkim obniżenie kącika ust po jednej stronie, połowiczne osłabienie siły mięśniowej, czyli np. opadające jedno ramię lub słabsza noga, i zaburzenia mowy dotyczące zarówno artykulacji, jak i samego rozumienia. Te kluczowe objawy, które mogą występować pojedynczo albo na raz, pozwalają rozpoznać od 60 do 80 proc. wszystkich udarów mózgu. Widząc takie obawy u siebie czy członka rodziny, trzeba od razu dzwonić po pomoc medyczną i nie czekać aż ustąpią same – podkreśla Michał Karliński.

Początkowe objawy łatwo zbagatelizować, zwłaszcza że udar mózgu nie boli.
– Alert udarowy to pierwszy tego typu projekt w Polsce. Ma on pokazać, jak potężnym zagrożeniem jest udar mózgu – bardzo poważna choroba, na którą zapadalność jest coraz większa. Akronim słowa „udar” symbolizuje jego cztery podstawowe objawy — to U jak usta wykrzywione, D jak dłoń opadnięta, A jak artykulacja utrudniona i R jak rozmazane widzenie — powiedział Sebastian Szyper, prezes Stowarzyszenia „Udarowcy – Liczy się Wsparcie”.

Do udaru niedokrwiennego mózgu, czyli jego częściowego obumarcia w wyniku zatrzymania dopływu krwi, dochodzi w Polsce statystycznie co 6,5 minuty, czyli u 220 osób dziennie. Błędnie uważa się, że problem dotyczy głównie osób starszych, lecz udar może wystąpić u każdego, bez względu na wiek. Ryzyko znacznie zwiększają schorzenia układu sercowo-naczyniowego, takie jak nadciśnienie, choroba niedokrwienna serca, miażdżyca, wysoki cholesterol czy migotanie przedsionków, ale też niezdrowy tryb życia, w tym cukrzyca, otyłość, brak aktywności fizycznej, nadużywanie alkoholu i palenie papierosów.

Według szacunków Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego migotanie przedsionków, którego objawami są m.in. szybka i nieregularna praca serca, ma 700 tys. Polaków. Schorzenie to – nierozpoznane albo nieleczone – aż pięciokrotnie zwiększa ryzyko udaru niedokrwiennego mózgu. Co więcej, udary wywołane migotaniem przedsionków mają cięższy przebieg i prowadzą do ciężkiej niepełnosprawności, a połowa pacjentów z takim rozpoznaniem umiera w ciągu roku.

– U części chorych objawy migotania przedsionków są całkowicie niezauważalne, ale spora grupa, szczególnie przy pierwszym napadzie, skarży się na szybkie, nierówne bicie serca. Jednym z objawów migotania przedsionków, opisywanych w podręcznikach medycyny, jest też niemiarowość zupełna, czyli brak uporządkowania rytmu. To oznacza, że przerwy pomiędzy kolejnymi skurczami serca są całkowicie nieregularne, a rytm bardzo szybki – powiedział prof. dr hab. n. med. Przemysław Mitkowski, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego i kierownik Pracowni Elektroterapii Serca i Kliniki Kardiologii Katedry Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Szybkie zdiagnozowanie migotania przedsionków jest ważne zwłaszcza w przypadku pacjentów wysokiego ryzyka – osób, które ukończyły 65 lat bądź mają inne schorzenia układu sercowo-naczyniowego, jak np. nadciśnienie tętnicze, niewydolność serca, cukrzyca albo przebyty wcześniej udar mózgu. Na wysokie ryzyko narażeni są też chorzy na miażdżycę naczyń mózgowych, naczyń wieńcowych w sercu albo tętnic kończyn dolnych.

Podstawą do rozpoznania migotania przedsionków jest badanie elektrokardiograficzne. Arytmia, szczególnie w początkowej fazie choroby, może jednak trwać krótko, nawet kilkadziesiąt sekund do kilkunastu minut. Chory może w tym czasie nie zdążyć zgłosić się z objawami do lekarza.

– W takiej sytuacji możemy wykonać badanie holterowskie. To jest 24-godzinne badanie EKG, ale u części chorych również i ono nie jest w stanie wykryć arytmii. Stąd mamy różne metody monitorowania długookresowego, zwykle są to różnego rodzaju rejestratory zdarzeń. Część z tych narzędzi jest powszechnie dostępna, np. bransoletki czy zegarki, które potrafią monitorować rytm serca – wskazuje prof. Przemysław Mitkowski.

Jak podkreśla, najgorszym powikłaniem migotania przedsionków jest udar mózgu, ale wielu chorych nawet nie wie o bezpośredniej zależności między nimi. Tymczasem szybka i nieregularna praca przedsionków zmniejsza wydajność pompowania krwi do komór w sercu. Ze względu na zastój krwi mogą tworzyć się skrzepliny. Kiedy wydostaną się z przedsionka serca i zaczną przemieszczać wraz z prądem krwi, mogą zatkać naczynia krwionośne w mózgu, prowadząc do udaru niedokrwiennego (właśnie w ten sposób dochodzi do 15–20 proc. wszystkich przypadków).

– Nieleczone migotanie przedsionków, czyli brak profilaktyki w postaci ciągłego stosowania leków przeciwkrzepliwych, u co 12. pacjenta może w ciągu roku doprowadzić do udaru – powiedział prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.

Od tego, jak szybko pacjent z udarem mózgu trafi do szpitala, zależy to, czy uniknie niepełnosprawności, groźnych powikłań albo śmierci, którą kończy się 1/5 takich przypadków. Jak podkreśla prof. Adam Kobayashi, z każdą minutą niedokrwienia w mózgu dochodzi do uszkodzenia kilku milionów komórek nerwowych.

– Metody skutecznego leczenia ostrej fazy udaru mózgu są dwie. Jest to tromboliza dożylna i w jej przypadku okno czasowe, w którym można podać pacjentowi lek, to cztery–pięć godzin od momentu wystąpienia objawów. Drugą metodą jest trombektomia mechaniczna, gdzie okno czasowe jest trochę dłuższe i wynosi około sześciu godzin – tłumaczy prof. dr hab. n. med.
Adam Kobayashi, kierownik Klinicznego Oddziału Neurologii i Centrum Interwencyjnego Leczenia Udaru Mózgu, Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny im. Kazimierza Pułaskiego w Radomiu.

– To jednak nie oznacza, że jeśli pacjent trafił do nas pół godziny po wystąpieniu pierwszych objawów, to mamy jeszcze trzy czy pięć godzin na podanie mu leku. Im szybciej podamy mu lek albo wykonamy trombektomię, tym lepiej dla niego. Pacjenci, którzy będą leczeni w pierwszej godzinie od wystąpienia objawów, rokują lepiej niż ci, u których leczenie jest podejmowane później.
Przed przyjęciem na oddział pacjenci z udarem powinni być badani w kierunku COVID-19. W tej chwili są już testy, które w ciągu kilkunastu minut pozwalają przeprowadzić wstępny screening pacjenta i sprawdzić, czy jest zainfekowany. Trzeba pamiętać, że udar mózgu wciąż stanowi większe zagrożenie niż COVID-19. Śmiertelność w ostrej fazie udaru wynosi kilkanaście do 20 proc., a w przypadku koronawirusa oscyluje wokół 1–2 proc. w skali kraju – powiedział prof. Adam Kobayashi.

Źródło: Newseria