Straciłeś rachubę w tym, co się dzieje z wyborami w USA? Wyjaśniamy najważniejsze kwestie [FAQ]
Chociaż od wyborów w USA minęło już kilkadziesiąt godzin, to nadal nie wiadomo, kto w nich wygrał. Dodatkowo zamęt sieje obecny prezydent Donald Trump, który zamieszcza prowokacyjne wpisy, w których rzuca oskarżeniami o fałszowanie wyborów. Czy zarzuty te mogą być prawdziwe? Z czego wynika opóźnienie w wynikach? Wyjaśniamy.
Dlaczego kandydat z większą liczbą głosów nie wygrywa automatycznie?
Odpowiedź na to pytanie wynika z systemu wyborczego w USA. Pretendenci do objęcia urzędu w Białym Domu walczą ze sobą w każdym z poszczególnych stanów, a każdy ze stanów ma określoną liczbę głosów elektorskich, które wynikają z tego, ilu mieszka w nim obywateli USA.Czytaj także: Ameryka wybiera prezydenta. Kto wygra wybory 2020: Biden czy Trump? [SONDAŻE]
Dlatego na przykład Karolina Południowa, która powierzchniowo jest kilka razy mniejsza od Montany, ma trzy razy więcej głosów elektorskich (9), bo mieszka w niej o wiele więcej Amerykanów. Ponadto każdy stan liczy swoje głosy oddzielnie i na terenie każdego z nich obowiązują inne zasady liczenia oraz głosowania.
W wyniku różnic w liczbie głosów elektorskich może dojść do takiej sytuacji, która miała miejsce w 2016 roku, kiedy to na Hillary Clinton zagłosowało ogółem więcej Amerykanów, ale to Donald Trump uzyskał więcej głosów elektorskich, bo wygrał w większej liczbie stanów.
Dlaczego nie ma jeszcze wyniku?
To w sumie wynika z poprzedniego pytania. Tak jak wspomnieliśmy, w każdym z poszczególnych stanów obowiązują odrębne zasady głosowania i odrębne zasady liczenia. Na przykład w Teksasie władze stanowe zarządziły, że obywatele, którzy chcieliby zagłosować korespondencyjnie, mają do wyboru albo wysłanie karty pocztą, albo wrzucenie jej do specjalnej skrzynki.Sęk w tym, że ograniczyły liczbę takich skrzynek do jednej na hrabstwo, co ogromnie ograniczyło ten sposób głosowania. Wiele osób w USA nie ufa poczcie, co potęgował w swoich wystąpieniach Donald Trump, a żeby dotrzeć do takiej skrzynki, wielu Teksańczyków musiało pokonać setki kilometrów.
Z tego typu przepisów wynikają także opóźnienia w liczeniu głosów. Bo o ile w Teksasie poradzono sobie z tymi problemami, to sytuacja zagmatwała się w Pensylwanii. Tam bowiem lokalne władze musiały dojść do kompromisu.
Czytaj także: Zwycięzcę wyborów w USA poznamy dopiero w piątek? Wszystko przez jeden kluczowy stan
Administracja gubernatora Demokratów Toma Wolfa chciała liczyć głosy korespondencyjne wcześniej, żeby nie opóźniać podania wyników. Z kolei Republikanie, którzy kontrolują stanową legislaturę, wcale nie chcieli liczyć głosów wysłanych pocztą, ale ostatecznie zgodzili się, żeby liczenie ich zacząć w dniu wyborów.
Stąd więc wspomniane opóźnienie, o którym wiadomo było jeszcze przed rozpoczęciem tradycyjnego głosowania. Teraz do policzenia w Pensylwanii zostały właśnie tylko karty wysłane pocztą, a te nawet jeszcze nie dotarły do punktów wyborczych. Dlatego ostateczny wynik wyborów w USA poznamy zapewne w piątek.
Demokraci są jednak pewni wygranej. – Joe Biden wygra przewagą pewnie 100 tys. głosów. Trump tutaj nie wygra. Amerykanie są mądrzy i wierzą w konstytucję. Mechanizmy wyborcze zawarte w konstytucji "przejadą się" po nim – stwierdził na antenie NBC News senator Demokratów Bob Casey.
Czy wybory mogą być "sfałszowane"?
Takie teorie w mediach społecznościowych podsyca już od kilku tygodni Donald Trump. Nie są one prawdziwe. Prezydent USA nie prezentuje żadnych dowodów, a jego wpisy wynikają z topniejącego mu poparcia w poszczególnych kluczowych stanach.Dlaczego Trump nawołuje do przerwania liczenia głosów?
Prezydent USA wie, że głosowanie korespondencyjne znacząco wpłynie na wynik wyborów, a zwłaszcza na jego rezultat w batalii o Biały Dom. Zwolennicy Trumpa, podobnie jak sam prezydent, nie traktują koronawirusa jako poważne zagrożenie i są zmobilizowani, żeby pójść do urn wyborczych.To świetna układanka jeśli zestawi się drugą stronę, która z obawy przed wirusem woli głosować korespondencyjnie, żeby się nie narażać. To dlatego Donald Trump nawołuje, żeby nie liczyć głosów w Pensylwanii, bo na razie to on wygrywa w tym stanie walkę prezydencką, ale do policzenia zostało jeszcze ponad milion kart wysłanych pocztą.
W taki sposób Trump stracił stan Michigan, w którym wygrał cztery lata temu. Jeszcze w środę po południu był tam zwycięzcą, ale od wtorku liczone są tam także głosy "kopertowe" i wraz z upływem czasu poparcie dla Trumpa spadało. Ostatecznie prezydent przegrał w Michigan o ponad 100 tys. głosów.
Czytaj także: Trump traci przewagę w kluczowych stanach. Postanowił to odreagować na Twitterze