Policjanci zaatakowali dziennikarzy na Marszu Niepodległości. Jeden trafił do szpitala

Bartosz Godziński
Na tegorocznym "Marszu Niepodległości" doszło do kilku ostrych starć chuliganów z policją. Ucierpieli w nich niestety również dziennikarze. Do sieci trafiły liczne zdjęcia i nagrania, na których widać, że funkcjonariusze użyli siły wobec reporterów. Na komentarz policji wciąż czekamy.
Postrzelony w twarz został fotoreporter "Tysola" Tomasz Gutry Fot. Jedrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Policjanci użyli broni gładkolufowej do rozgromienia zamieszek przy Empiku na samym początku przemarszu. Jedna z gumowych kulek trafiła w twarz fotoreportera "Tygodnika Solidarność" i "Tysola" Tomasza Gutrego.

"Rozmawiałem z Tomkiem o 17:25 przez telefon. Czekał na zabieg w szpitalu. Został trafiony z 5-7 metrów. Trudno z tej odległości nie rozpoznać fotografa obwieszczonego sprzętem" – napisał fotograf Jarosław Maciej Goliszewski. Kolejne starcia policji z uczestnikami marszu miały miejsce przy Stadionie Narodowym (przekształconym w szpital dla chorych na COVID-19).
Tam również chuligani zaatakowali funkcjonariuszy, a ci odpowiedzieli siłą. "Policjanci musieli działać zdecydowanie, aby udrażniać blokowane przez chuliganów drogi przejazdu dla karetek pogotowia i aut zaopatrzenia wiozących respiratory" – tłumaczyła na Twitterze stołeczna policja.


Czytaj też: Zamieszki przy Stadionie Narodowym. W ruch poszły kamienie, butelki i race
Policjanci byli tak zdeterminowani, że ucierpieli też dziennikarze. Dawid Krawczyk z "Gazety Wyborczej" napisał, że funkcjonariusze "uderzali pałkami również fotoreporterów w kamizelkach z napisem PRESS". Miało to miejsce na stacji Warszawa Stadion. Na innym filmiku umieszczonym przez dziennikarza "Wprost" widzimy, jak policjant rzuca rzecz przypominającą granat (hukowy albo dymny - trudno ustalić z krótkiego wideo) w stronę dziennikarzy jadących ruchomymi schodami. Na kolejnym nagraniu z tej samej stacji widzimy, jak policjanci przepędzają pałkami dziennikarzy stojących na peronie. Aktualizacja: po publikacji artykułu otrzymałem komentarz od nadkom. Sylwestra Marczaka -
rzecznik Komendanta Stołecznego Policji:

"Mieliśmy do czynienia z bardzo dynamicznymi działaniami ze strony policjantów. Byli oni atakowani, obrzucani kamieniami i racami. Co ważne, w tym miejscu kierowane były komunikaty o naszych działaniach i użyciu środków przymusu bezpośredniego, Ponadto komunikaty dotyczyły opuszczenia miejsca działań Policji przez dziennikarzy. Nie zmienia to jednak faktu, że postaramy się wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące naszych interwencji i w przypadku skarg będą one szczegółowo wyjaśniane".

Czytaj też: "Jest nam po ludzku przykro". Policja tłumaczy się w sprawie postrzelenia fotoreportera

Szef MSWiA: zapowiedziana formuła "marszu" nie została dotrzymana


Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński wydał oświadczenie w sprawie przebiegu tegorocznej manifestacji z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

"Niestety zapowiedziana formuła 'marszu' nie została dotrzymana. Obok zorganizowanego przejazdu mieliśmy do czynienia z równoległym nielegalnym zgromadzeniem, podczas którego dochodziło do szeregu incydentów polegających na agresywnych działaniach niektórych uczestników przemarszu, niszczeniu mienia i bezpośrednich atakach na policjantów zabezpieczających zgromadzenie" – czytamy.

"W stronę policjantów rzucano kamieniami i racami, podpalone zostało mieszkanie, a na błoniach Stadionu Narodowego, gdzie funkcjonuje szpital tymczasowy, blokowano dojazd dla karetek i pojazdów transportu medycznego" – wylicza Kamiński.
Mariusz Kamiński
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji

Biorąc pod uwagę agresywne zachowanie niektórych uczestników manifestacji, konieczne było użycie środków przymusu bezpośredniego przez policjantów. Za każdym razem były one adekwatne do sytuacji. Celem Policji zawsze jest zapewnienie porządku publicznego i bezpieczeństwa.

Odpowiedzią na agresję i przemoc musi być zdecydowana i stanowcza reakcja Policji. Nie mają w tym względzie znaczenia poglądy polityczne organizatorów i uczestników demonstracji, wznoszone podczas nich hasła, czy niesione sztandary.

Przypomina też, że w świetle aktualnie obowiązujących ograniczeń będących konsekwencją epidemii koronawirusa, wszelkie zgromadzenia publiczne mają charakter nielegalny.

"Zapewniam, że wobec kolejnych zgromadzeń, podczas których miałoby dochodzić do podobnych aktów przemocy i agresji, bez względu na to kto jest organizatorem takich zgromadzeń, będą podejmowane analogiczne i bardzo stanowcze działania Policji" – napisał na koniec.

Pełna treść oświadczenia szefa MSWiA.

Czytaj też: "Tchórzliwe i skandaliczne". Trzaskowski o braku reakcji Kaczyńskiego na zamieszki narodowców


"Smutny widok". Tak wyglądał Marsz Niepodległości w Warszawie [ZDJĘCIA]