List w sprawie ofiary molestowania. Dziwisz idzie w zaparte i zaprzecza słowom prawnika z KUL
Oto kolejna odsłona "batalii" o list, który kard. Stanisławowi Dziwiszowi miał przekazać ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Krakowski hierarcha mimo dokumentów potwierdzających jego istnienie nadal idzie w zaparte i mówi o "nadinterpretacji".
Przypomnijmy, że "nadinterpretacją", o której mowa we wpisie jest to, co znalazło się w dokumencie "Raport McCarricka - Komentarz do 'sensacyjnych' zarzutów medialnych wobec Kardynała Dziwisza".
Dokument pod koniec listopada pojawił się na stronie Ordo Iuris. W jego treści znaleziono potwierdzenie istnienia listu dot. sprawy molestowania Janusza Szymika, który dotarł do kard. Stanisława Dziwisza.
Autorem raportu jest adwokat dr Michał Skwarzyński, pracownik Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. W swoim artykule naukowym zaznaczył, że opinię przygotował "w oparciu o informacje przekazane bezpośrednio przez kard. Dziwisza, w tym zawarte w jego prywatnym archiwum, informacje ujawnione przez media oraz materiały publicznie znane z publikatorów Watykanu".
Oznacza to, że prawnik miał wgląd w prywatne archiwum Stanisława Dziwisza. I to w nim właśnie odnalazł list, który ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski wręczył kardynałowi.
– W tej sprawie robiłem nawet kwerendę w kurii i nigdy listu Janusza Szymika nie widziałem – zapewniał w rozmowie z Piotrem Kraśko krakowski hierarcha. Z jego ust wiele razy padały zwroty: "nie pamiętam", "nie kojarzę".
Czytaj także:
Odkrył tajemnice kardynała Dziwisza. Autor "Don Stanislao" o kulisach głośnego reportażu
Reportaż o Dziwiszu jest naprawdę mocny. "Historia zapamięta go jako czarny charakter Kościoła"
"Ksiądz zaatakował drugiego gazem". Cyrk w domu salezjanów w Poznaniu