Wszyscy zachwycają się Izraelem. Oto 6 powodów, dla których szczepią najszybciej na świecie

Katarzyna Zuchowicz
Praktycznie każdego dnia ktoś gdzieś na świecie wpada w zachwyt nad tym, z jaką prędkością i konsekwencją Izrael szczepi na Covid-19. Non stop w sieci krążą porównania do innych krajów, a ludzie główkują, jak to możliwe, by już zaszczepić kilkanaście procent społeczeństwa. No właśnie, dlaczego im się to udaje?
Wszyscy zachwycają się Izraelem, że tak szybko szczepi na Covid-19. Dlaczego? Fot. Screen/https://youtu.be/9MgOGOX5QN8/Global News


Praktycznie wszędzie patrzą na nich z zazdrością. We Francji do tej pory zaszczepiono ledwie ponad 500 osób. W USA – ok. 1 proc. społeczeństwa. "W poniedziałek w Izraelu zaszczepiono 146 tys,. osób. To więcej niż w sumie niektóre państwa zachodnie, w tym Włochy, Hiszpania i Kanada" – porównuje brytyjski "Daily Mai".

Izrael nie ma sobie równych. Według danych Our World in Data, na które wszyscy się powołują, w szczepieniach na Covid-19 o kilka razy odstaje od wszystkich. Do 5 stycznia pierwszą dawkę szczepionki otrzymało ponad 1,2 mln ludzi, czyli ponad 12 proc. społeczeństwa. Tylko w ciągu niecałych dwóch tygodni pierwszą dawkę szczepionki dostało niemal 800 tys. osób.


Tempo jest tak ogromne, że może zabraknąć szczepionek. Tym żyją właśnie izraelskie media, informując, że w przyszłym tygodniu szczepienia mają być czasowo wstrzymane, bo mogą skończyć się pierwsze dawki szczepionki. W każdym razie, jak do tej pory udało im się zaszczepić tak dużą część społeczeństwa? Oto możliwe powody.

Czytaj także: Zaszczepili już ponad milion ludzi. Oto lider w szczepieniach na covid. Świat patrzy i komentuje

1. Zaczęli szczepić wcześniej niż UE i USA

To trochę naciągana przyczyna, bo od razu widać, że wcale nie najważniejsza. Ale faktem jest, że proces szczepień zaczął się w Izraelu 19 grudnia, czyli 8 dni wcześniej niż w Polsce i wielu innych krajach UE. A zatem można założyć, że szczepią dłużej. Tylko i tak udaje im się zaszczepić 150 tys. osób dziennie. Marzenie dla Polski, gdzie w ciągu kilku dni zaszczepiono niewiele ponad 50 tys. osób?

2. Są małym krajem, co ułatwia logistykę

"Forbes" zauważa, że Izrael liczy tylko 9 mln mieszkańców, a USA – ponad 328 mln, i to również ma znaczenie. Jednak czy na pewno, skoro żaden kraj, duży czy mały, nie przetestował jeszcze miliona obywateli?

Tu jednak chodzi o logistykę. Kraj ma niewielką powierzchnię, niedużo mieszkańców i dużą gęstość zaludnienia. Szczepionki są dystrybuowane szybko, nie muszą pokonywać długiej drogi i to w bardzo rygorystycznych warunkach.

3. Chwaleni za system zdrowia

Jest zdygitalizowany i zintegrowany, uważany za jeden z najnowocześniejszych, technologicznie zaawansowanych, na świecie. To jednocześnie ogromna baza pacjentów. Wszyscy wymieniają izraelską opiekę zdrowotną, jako jeden z ważnych czynników, który miał ogromny wpływ na dystrybucję szczepionek i szybkość akcji.

Podkreślają też, że szpitale są bardzo dobrze wyposażone, a szczepienia odbywają się praktycznie non-stop – przez 7 dni w tygodniu. "Pielęgniarki szczepią z turbo prędkością" – podsumował publicysta "Times of Israel".

Słychać też, że w Izraelu wykorzystywana jest również szósta dawka szczepionki, którą można uzyskać z jednej fiolki. A nie tylko pięć. "Niektóre pielęgniarki zwiększyły efektywność szczepionki poprzez wykorzystywanie szóstej dawki z każdej fiolki, zamiast pięciu" – przyznał minister zdrowia Yuli Edelstein.

Sam system opieki medycznej jest w ogromnej części publiczny. "W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, gdzie cały naród objęty jest opieką Narodowej Służby Zdrowia, w Izraelu są cztery kasy chorych, które walczą o znaczenie i pacjentów, co powoduje, że muszą się starać" – analizował portal izraelskiej gazety. "Dystrybucja jest całkiem sprawna, można się zarejestrować przez aplikację medyczną, czy u swojego lekarza rodzinnego. Są takie centra polowe szczepień" – opisywała w Faktach TVN24 Polka mieszkająca w Izraelu.

4. Wcześniej przygotowali się do szczepień

Izraelczycy przygotowali wiele punktów szczepień, łącznie ze stadionami i placami publicznymi. Jako pierwsi na świecie zapowiedzieli wprowadzenie tzw. "zielonego paszportu" dla osób zaszczepionych, który gwarantuje im profity, m.in. możliwość zjedzenia obiadu w restauracji, udziału w wydarzeniach kulturalnych, sportowych czy wizyty w galerii handlowej.

Wreszcie Izrael bardzo wcześnie podpisał umowy z producentami szczepionek – na duże ilości i za wysoką cenę. Jeden z urzędników Ministerstwa Zdrowia zdradził w wywiadzie, że jedna dawka szczepionki Pfizer/BioNTech kosztowała 62 dolary. "UE zgodziła się zapłacić za dawkę 15,50 euro" – porównał Reuters.

Do końca 2020 roku do Izraela miało przybyć 4 mln dawek szczepionki Pfizer/BioNTech. Umowa została zawarta na 8 mln.

Oprócz tego Izrael zawarł też porozumienie z Moderną na dostawę 6 mln szczepionek, i pierwsze 100 tys. dawek ma dotrzeć jeszcze w tym tygodniu.

5. Nastroje społeczne i przykład z góry

W Izraelu na dużą skalę prowadzono kampanię informacyjną. Gdy w Polsce i innych krajach szczepionki jeszcze nie było, dziennik "Jediot Achronot" zamieścił sondaż, z którego wynikało, że aż 63 proc. Izraelczyków planowało się zaszczepić. Najwięcej chętnych było wśród seniorów. Dziś w mediach można zobaczyć zdjęcia kolejek do szczepień. Choć oczywiście przeciwników też nie brakuje. Jako pierwszy w kraju zaszczepił się premier Benjamin Netanjahu i inni politycy. – Poprosiłem, by razem z ministrem zdrowia, zaszczepiono nas pierwszych. By dać przykład i zachęcić was do szczepienia – powiedział Netanjahu do widzów przed telewizorami. Czy to mogło mieć wpływ? Być może niektórych zachęciło.

A po kilkunastu dniach obaj pojawili się w miejscu, gdzie szczepiony był milionowy obywatel.

6. Czysta polityka i biznes

Tu już można spekulować. "Izraelscy urzędnicy twierdzą, że firmy farmaceutyczne dostrzegły w Izraelu doskonały rynek marketingowy dla szczepionki" – pisał "Times of Israel". W ogóle okazuje się, że producenci szczepionek mają mieć związek z centrum badawczym, które w 2021 roku ma powstać z Izraelu. Jednak powszechne przekonanie jest również takie, że szczepionkowy sukces potrzebny był przede wszystkim premierowi Izraela, którego notowania – po lockdownie, załamaniu gospodarki, zamieszania z otwarciem szkól, co skończyło się katastrofą – mocno poszybowały w dół. Tymczasem 23 marca Izrael czekają wybory. A proszczepionkowa kampania tak naprawdę stała się kampanią wyborczą Netanjahu. Dziś cały świat przecież słyszy, że Izrael jest pierwszy i najszybszy.