GR Yaris to idealna zabawka na tor. Mam 5 dowodów, że potrafi być też zwykłym "mieszczuchem"

Łukasz Grzegorczyk
To była jedna z najgorętszych premier 2020 roku. GR Yarisem jeździłem już na torze, gdzie absolutnie mnie zaskoczył, ale nie miałem pojęcia, jak może spisywać się w normalnym użytkowaniu. Oto 5 argumentów, że mała Toyota z rodowodem WRC jest nie tylko drogowym chuliganem.
Toyota GR Yaris najlepiej spisuje się na torze, ale to również auto do codziennej jazdy. Fot. naTemat
Kto robi dziś takie samochody? To pytanie przewijało się przez tydzień, kiedy jeździłem po Polsce GR Yarisem. Jedni powiedzą, że to zwykły hot-hatch, jakich na rynku można znaleźć wiele. Tutaj mamy jednak coś więcej, niż tylko gen łobuza pod maską. To wyczynowe auto, w którym nie zastosowano półśrodków.

Czytaj także: Tak wygląda Yaris w "rajdowej" wersji. Wyjechałem nim na tor i szczęka mi opadła

Na torze GR Yaris czuje się jak ryba w wodzie. Sprawdziłem to i mogę zamknąć usta wszystkim niedowiarkom. Ale wyjechać nim po zakupy albo do rodziny na święta? Tu już zaczynają się schody. Nie oszukujmy się – to nie jest auto dla każdego. Jeśli jednak zaakceptujecie pewne ograniczenia, GR Yaris może być na co dzień mieszczuchem, który daje mnóstwo radości z jazdy. Oto 5 dowodów.

1. Nawet nie przypomina Yarisa, ale ma miejskie rysy

Za GR Yarisem ludzie odwracają głowy. I pewnie dlatego, że widzą w nim jakieś zupełnie inne auto. Może będziecie zdziwieni, ale z tym "normalnym" Yarisem łączą go cztery elementy: przednie i tylne lampy, lusterka zewnętrzne oraz lotka anteny. I jeszcze rozstaw osi, ale tego nikt nie wyłapie gołym okiem.
Fot. naTemat

GR Yaris jest bardziej muskularny, dłuższy i szerszy. To jednak minimalne różnice, dalej mamy do czynienia z typowo miejskim autem. Łatwo wciśniecie się nim w lukę na zatłoczonym parkingu. A całość dopełniają detale, które sprawiają, że design jest bardzo zadziorny.
Fot. naTemat
Zobaczcie tylko, jak wyglądają koła. Tarcze hamulcowe są większe niż w Toyocie Suprze, a czerwone zaciski to już wisienka na torcie w tym designie. Do tego dwa wydechy z tyłu, wyprofilowany spoiler, opadająca linia dachu. No i te świetnie wyglądające drzwi bez obramowania szyb.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Niektórzy mówią, że GR Yaris to coś między Yarisem a Corollą. Dla mnie to zupełnie nowe auto, które podobało się prawie każdemu. Jedna osoba kręciła nosem, że to po prostu przerośnięty Yaris. Po krótkiej przejażdżce zmieniła zdanie.

2. W środku jest ciasno, ale nikt nie mówił, że to rodzinne auto

Masz żonę / męża i dzieci? Zapomnij o GR Yarisie, jeśli to ma być auto pierwszego wyboru. Jesteś singlem / singielką? Możesz sobie sprawić zabawkę, której znajomi będą ci zazdrościć.


GR Yarisem de facto mogą podróżować tylko dwie osoby. Z tyłu wygodnie poczuje się ktoś o wzroście 1,60 m. Przy moim 1,85 m czułem się jak zamknięty w puszcze. Patrząc realnie, jazda tym samochodem w cztery osoby na dłuższym dystansie nie wchodzi w grę. Tym bardziej, że występuje tylko w 3-drzwiowej wersji, więc wsiadanie i wysiadanie są dodatkowo utrudnione.
Fot. naTemat
Za to dwie osoby z przodu mają całkiem sporo przestrzeni. Może nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest w miarę komfortowo. Przejechałem GR Yarisem prawie 600 km na dłuższych dystansach, i nie odczułem tego w żaden negatywny sposób. Wysiadałem jak po podróży wygodnym kombi.

3. Wyposażenie jest zaskakująco bogate

To jedno z moich większych zaskoczeń związanych z tym autem. Chociaż środek jest dość plastikowy, to wiele elementów skojarzycie z tradycyjnego Yarisa. No i macie do dyspozycji gadżety, które przydadzą się zarówno w mieście, jak i w trasie.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Fot. naTemat
W moim testowym aucie były podgrzewane fotele i kierownica, klimatyzacja, kamera cofania czy systemy bezpieczeństwa takie jak asystent utrzymywania toru jazdy. Bez problemu włączałem też nawigację w telefonie poprzez Apple CarPlay. To wszystko znamy z nowych samochodów przystosowanych do jazdy na co dzień. Jak się okazuje, nawet auto z rajdowym DNA może być podobnie wyposażone.

4. Zawieszenie jest twarde, ale nie połamiecie kręgosłupa

Cały układ napędowy GR Yarisa to wyczynowa konstrukcja z napędem 4x4, która najlepiej czuje się w torowych warunkach. W normalnej jeździe samochód jest "twardy", ale… nie aż tak, by stało się to irytujące.
Fot. naTemat
Nie ma co ukrywać – większość nierówności, które pokonacie po drodze, po prostu odczujecie. Na progach zwalniających lepiej solidnie dohamować. Mimo to według mnie wszystko mieści się w granicach normy. Jest sztywno, ale znośnie, co potwierdzili też moi pasażerowie.
Fot. naTemat
W GR Yarisie nie ma żadnego dodatkowego trybu podnoszącego komfort jazdy. Możecie korzystać tylko z trzech opcji zmieniając pokrętłem rozkład napędu. To jednak przydaje się na torze, a nie na wycieczce za miasto.

5. Spalanie nie zwala z nóg, jednak wszystko zależy od was

GR Yaris uwielbia, kiedy wkręca się go na wysokie obroty. Trzycylindrowy silnik z turbodoładowaniem o pojemności 1,6 l zaczyna żyć w momencie, kiedy wskazówka znajdzie się w okolicach 4 tys. obr./min.

Im wyżej, tym lepiej, a świetnie zestrojona, manualna skrzynia biegów z krótkimi przełożeniami jeszcze zachęca do agresywnej jazdy. Wtedy macie największą frajdę, a samochód pokazuje pełnię możliwości. Tylko że taka jazda ma swoją cenę, bo spalanie może podskoczyć nawet do 14-15 litrów.
Fot. naTemat
Spokojnie, te wartości zobaczycie tylko przy naprawdę ostrej jeździe. Kiedy przemieszczałem się całkiem normalnie, GR Yaris w mieście palił mi 9 litrów. W trasie udało mi się zejść do 8, ale to już było tylko muskanie pedału gazu.

A minusy? Są, ale do przeżycia.

W GR Yarisie za największą wadę uznałem pozycję za kierownicą. Siedzi się zdecydowanie za wysoko, co przeszkadza zarówno na torze, jak i w przemieszczaniu się po drogach. Nie chodziło o to, że uderzałem głową w sufit, ale ogólne wrażenie i pole widzenia. Gdyby obniżyć fotele o 10 cm, byłoby zdecydowanie lepiej.
Fot. naTemat
Jest jeszcze jeden minus, na który zwróciłem uwagę ja i kilka innych osób. Lusterko wsteczne zamontowano za nisko, przez co przednia szyba po środku została znacznie przysłonięta. Przeszkadzało mi to w miejskim ruchu, bo musiałem się wychylać, żeby dokładnie sprawdzić otoczenie przed maską. Na czerwonym świetle też nie podjeżdżałem zbyt blisko, bo nie zobaczyłbym, kiedy mam "zielone".
Fot. naTemat
No i na koniec, cena. Tu zostawiam was z pytaniem, czy wyłożylibyście ponad 160 tys. zł za GR Yarisa? Mówimy tu o najbogatszej konfiguracji, która jednak jest najbardziej wydajna, jeśli ktoś chce bawić się w torowe szaleństwo. A przecież po to kupuje się ten samochód.

Fakty są takie, że GR Yaris w Polsce rozchodzi się jak ciepłe bułki. I gdyby miał to być mój drugi samochód w garażu, chętnie dopisałbym się do listy klientów.

Czytaj także: To najchętniej kupowane Audi. Sprawdzamy, dlaczego Q5 tak bardzo kusi polskich kierowców
Fot. naTemat