Terlecki pogroził palcem ziobrystom. "Na siłę nie będziemy nikogo trzymać”

Zuzanna Tomaszewicz
Zjednoczona Prawica wciąż mierzy się z wewnętrznymi sporami. Tym razem głos w sprawie dalszych losów Solidarnej Polski w rządowej koalicji zabrał sam wicemarszałek Sejmu. Jak przyznał Ryszard Terlecki, istnieją pewne granice cierpliwości.
Ryszard Terlecki nie szczędził krytycznych słów na temat koalicjanta. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
– Jestem za tym, żeby Solidarna Polska nie odchodziła, ale są granice cierpliwości. Na siłę nigdy nie będziemy nikogo trzymać – stwierdził Ryszard Terlecki w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

Zdaniem polityka Prawa i Sprawiedliwości wcześniejsze wybory parlamentarne są "mało prawdopodobne". – Myślę, że opozycja ich bardziej nie chce niż my. Na razie mamy większość. Ostatnie posiedzenie Sejmu pokazało, że możliwe są pewne potknięcia, ale do czasu następnego posiedzenia Sejmu poradzimy sobie – skwitował.
Czytaj także: "Wizytówka pisowskiej kultury". Terlecki przekroczył wszelkie granice. Tak bronią go w PiS
Na ostatnim posiedzeniu Sejmu Solidarna Polska zagłosowała tak jak opozycja. W efekcie wicepremier Piotr Gliński, chcąc nie chcąc, musiał posłom przedstawić informację ws. Funduszu Wsparcia Kultury.


Przypomnijmy, że niedawno Janusz Kowalski z Solidarnej Polski pożegnał się z posadą wiceszefa Ministerstwa Aktywów Państwowych. O jego dymisji poinformował wicepremier Jacek Sasin. Powodem nacisków kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości na odwołanie ze stanowiska Kowalskiego miała być jego ostra krytyka strategii rządu wobec Brukseli.

Od paru tygodni mówi się o wewnętrznych tarciach w Zjednoczonej Prawicy, a niektórzy komentatorzy spekulują nawet na temat jej rozpadu. Mówi się, że to wynik podchodów Jarosława Kaczyńskiego, który miał poprzeć Adama Bielana w jego staraniach o przejęcie władzy w Porozumieniu – najmniej pewnego koalicjanta PiS.