Koroniewska wspomina studia w łódzkiej filmówce. "Tego samego dnia moja mama umarła"
Świadectw studentów oraz absolwentów szkół teatralnych przybywa. Tym razem głos zabrała Joanna Koroniewska, która zamieściła w sieci mocny wpis dotyczący traum, jakie przeżyła w czasie studiowania aktorstwa. "Kiedy umierała na raka moja mama, byłam w trakcie prób do przedstawienia dyplomowego, od którego zależało moje być albo nie być na uczelni" – wspomina.
Aktorka opisała pracę z wykładowczynią jako "niekończąca się walkę z upokorzeniem, wstydem i samymi najgorszymi emocjami". "Wybitna Pani Pedagog wymyślała mi ksywy, które raniły mnie do żywego. (...) Bawiła się chyba tym moim strachem, ewidentnie TO lubiła" – zauważyła.
Koroniewska przyznała, że nigdy nie wybaczy Mirowskiej jednej rzeczy. Dwa tygodnie przed spektaklem dyplomowym mama aktorki trafiła do hospicjum. "Byłam w tej sytuacji sama. Tak jak i sama była moja matka, która bardzo mnie potrzebowała" – czytamy we wpisie.
Spektakl był przygotowany, rola zrobiona a ja prosiłam o zaledwie jeden dzień. Usłyszałam w słuchawce wzburzony głos moje Profesorki, że absolutnie nie ma takiej możliwości, że muszę wracać mimo, że usilnie tłumaczyłam, że nie mam z kim zostawić mojej mamy. Zostałam wtedy wyzwana od egoistek, że myślę tylko o sobie, a nie o Kolegach, którzy potrzebują próby ze mną, po czym rzucona została słuchawka.
Przypomnijmy, że po tym jak absolwentka Łódzkiej Szkoły Filmowej Anna Paliga opublikowała post, w którym oskarżyła wykładowców o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad studentami, ruszyła lawina relacji innych aktorów, którzy również doświadczyli mobbingu na wydziałach aktorskich. Swoją historią podzieliła się m.in.: Tamara Arciuch, Zuzanna Lit czy Weronika Rosati.
Czytaj także: Student aktorstwa zwrócił się we wpisie do Dawida Ogrodnika. "Byłeś wtedy bardzo agresywny"