"Nie chcę być neutralna". Kamińska w szczerej rozmowie o feminizmie, LGBT i molestowaniu

Alicja Cembrowska
Julia Kamińska w wywiadzie dla magazynu "Vogue" mówiła o przemocy w szkołach aktorskich, sytuacji kobiet w branży, ciałopozytywności i "byciu grzeczną".
Julia Kamińska mówi o feminizmie, LGBT i prawach kobiet Instagram/Zrzut z ekranu
Aktorka znana jest głównie z roli Uli w serialu "Brzydula". Zagrała też m.in. w "Narzeczonej na niby", "Ja wam pokażę", czy "Singielce". W najnowszym wywiadzie mówi jednak głównie o tym, co w ostatnich miesiącach szczególnie porusza Polaków. Przyznała, że docenia, że w czasie pandemii nie straciła pracy i może pracować, chociaż pandemia to utrudnia. Julia Kamińska odniosła się również do ostatnich wyznań aktorek i aktorów. Przypomnijmy, że po wpisie Anny Paligi artyści zaczęli przyznawać, że byli ofiarami przemocy.

Kamińska: "Doświadczyłam molestowania"


Systemowa przemoc w ogóle mnie nie zdziwiła. Relacje władzy bywają niebezpieczne, a aktorzy są przygotowywani do realizowania czyjejś wizji, czyli wykonywania poleceń. (...) Opisy zachowań, które czytałam w internecie, są przerażające. (...) Trzeba nie lada odwagi, żeby zwrócić się przeciwko przemocy i zmowie milczenia, która trwała od pokoleń – mówi Julia.


Odnosząc się do sytuacji kobiet w branży oceniła, że obecnie są one bardziej świadome i wiedzą, że "nie muszą godzić się na brak szacunku". – Gdy byłam młodsza, doświadczyłam molestowania. Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, choć oczywiście czułam się źle. Bywało też, że moje zdanie nie było traktowane poważnie. Jak większość z nas, rosłam w przekonaniu, że mam być przede wszystkim grzeczna, miła i nie sprawiać kłopotów. Teraz, jeśli zdarza się jakaś nieprzyjemna sytuacja, reaguję natychmiast – wyznała.

Julia Kamińska o strajkach kobiet i LGBT


W rozmowie z "Vogue" Kamińska otwarcie mówiła również o swoich poglądach. Przyznała, że ma wielu znajomych LGBTQ+ i uważa, iż to "zwyczajnie niesprawiedliwe", że mają ograniczone prawa i spotkają się z hejtem. Aktorka jest również feministką, chociaż "gdy była nastolatką, słowo feministka było dla niej pejoratywne".

– Teoretycznie żyję w świeckim państwie, a ktoś usiłuje utrudniać mi życie w imię zasad religii, która nie jest moja. Jako osoba niezależna finansowo wiem, że sobie poradzę. Zakaz aborcji uderza w te osoby, które nie mają środków i wsparcia najbliższych – mówiła w kontekście strajków kobiet. Julia dodała, że niektóre osoby z branży sugerowały, żeby nie mówiła wprost o swoich poglądach, bo może to zaszkodzić karierze, jednak ona "nie chce być neutralna, czyli nijaka i nieszczera". Zamierza wyrażać swoje zdanie, nawet jeżeli się ono komuś nie podoba.

– Zdarzało się, że dalsi znajomi i internetowi hejterzy sugerowali, że lepiej zrobiłabym, stając się kukiełką, która na planie wypowiada przygotowane kwestie, a później milczy. Wciąż sporo osób uważa, że aktorki powinny po prostu grać, zamiast wypowiadać się publicznie – podsumowała.

Źródło: vogue.pl