Durczok nie stawił się na rozprawie w swojej sprawie. Na jaw wyszedł powód
Pod koniec marca zapadł wyrok ws. Kamila Durczoka, który pod wpływem alkoholu spowodował kolizję na drodze. Jednak dziennikarz nie pojawił się na rozprawie. Teraz okazało się, czemu były prezenter "Faktów" nie był obecny na sali sądowej.
Sąd skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz zakazał prowadzenia pojazdów przez 5 lat (licząc od daty spowodowania kolizji). Ponadto, Durczok ma wpłacić 30 tys. złotych grzywny na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz częściowo pokryć koszty procesu.
Do rzeczonego zdarzenia doszło w lipcu 2019 roku. Kolizja miała miejsce na autostradzie A1 w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego. Durczok w pewnym momencie najechał na pachołki oddzielające pasy ruchu. Badanie alkomatem wykazało, że miał on 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Polska Agencja Prasowa poinformowała, że dziennikarz nie był obecny na rozprawie w swojej sprawie, która odbyła się 30 marca. Po ogłoszeniu wyroku mężczyzna nie odniósł się do tej sytuacji, jednak publikował różnie wpisy na Instagramie, z których wynika, że od kilkunastu dni poddawany jest domowej kwarantannie."Poranne pieszczoty. Prosto z kwarantannowego łóżka. Jeszcze tylko dziś i jutro. W nocy z czwartku na piątek, o 00.01 idziemy oficjalnie i legalnie na spacer" – napisał, dodając zdjęciem ze swoim psem.
Czytaj także: "A wy, matoły, nas łapcie". Durczok chce zlekceważyć "durne" zakazy. Ujawnił, co zrobi