Dramatyczna walka w deszczu. Kraksy, przekleństwa i wielki pościg mistrza świata F1
Max Verstappen (Red Bull) wygrał w niedzielę wyścig o Grand Prix Emilii-Romanii na słynnym torze Imola. Holender wyprzedził Lewisa Hamiltona (Mercedes) i Lando Norrisa (McLaren). Dramatyczne zawody, pełne kraks, wpadek i emocji - George Russell zwyzywał na torze Valtteriego Bottasa, który rozbił mu bolid - pokazały klasę mistrza świata. Hamilton awansował w połowie zmagań z miejsca 11. na drugie.
Wyścig rozpoczął się od kapitalnego ataku Maksa Verstappena, który wcisnął gaz do dechy, objechał i wyprzedził Lewisa Hamiltona. Mistrz świata zaraz zameldował przez radio, że został zepchnięty przez Holendra, na pewno doszło na pierwszym zakręcie do kontaktu obu bolidów. Trzeci mknął Sergio Perez, a na torze zaraz pojawiły się żółte flagi, bo Nikita Mazepin (Haas) zepchnął na pobocze Nicolasa Latifiego z Williamsa.
Tymczasem Charles Leclerc z Ferrari, który miał problemy na okrążeniu formującym przed startem, wyprzedził Sergio Pereza i wskoczył na trzecie miejsce. Na siódmym orążeniu zjechał do garażu samochód bezpieczeństwa i znów zaczęła się walka na torze Imola. Verstappen uciekał na czele, Hamilton zaś musiał się bronić przed wściekłymi atakami Leclerca i nawet przez chwilę wydawało się, że może wypaść z toru.
Tor wydawał się wysychać, ale pojawiły się informacje, że jeszcze w trakcie wyścigu ma znów padać. Odczuł to Carlos Sainz, który na chwilę wypadł na pobocze, ale zdołał wrócić do rywalizacji. Przed nim uciekały dwa McLareny, dalej Perez, Leclerc, Hamilton i lider Verstappen. Dzielnie o awans w stawce walczył Valtteri Bottas, który jechał dziewiąty.
Przy pierwszym zjeździe do pit lane Max Verstappen spadł na trzecie miejsce, a liderem został Lewis Hamilton, który miał chwilę wcześniej ponad pięć sekund straty do Holendra. Brytyjczyk pędził jak szalony, próbował powiększyć przewagę i gdy sam zjechał na wymianę opon, mógł wrócić na tor jako lider. Nie wrócił, Red Bull Verstappena minął go tuż przy wyjeździe z alei serwisowej.
Na półmetku rywalizacji działo się wiele, a znów dała znać o sobie pogoda. Drugi Hamilton wypadł z toru i uszkodził bolid. Z trudem wyjechał ze żwirowej pułapki, ale musiał się toczyć do alei serwisowej. Kłopoty mistrza świata zaraz zeszły na drugi plan, bo George Russell i Valtteri Bottas zderzyli się z impetem na jednym z zakrętów i zaraz na torze pojawiły się czerwone flagi.
Na zakręcie, gdzie doszło do kraksy, pojawiło się mnóstwo porozrzucanych elementów bolidów. Russell wysiał z samochodu i ruszył do Fina, którego zwyzywał, bo był po prostu wściekły. Mógł zdobyć w niedzielę pierwsze punkty w karierze, ale Bottas pozbawił go szansy dokończenia zmagań na Imoli. Tymczasem cała stawka zjechała do alei serwisowej, zawody zostały na chwilę przerwane.
Na czele był Max Verstappen (Red Bull), za nim Charles Leclerc (Ferrari) oraz Lando Norris (McLaren) i Sergio Perez (Red Bull). Meksykanin po drodze dostał jeszcze karę dziesięciu sekund za złamanie przepisów i musiał walczyć o podium. Lewis Hamilton spadł na miejsce dziesiąte, a tuż za nim jechał Yuki Tsunoda, który ruszał ostatni i zdołał wskoczyć o dziesiątki.
Rywalizacja po niemal 30 minutach przerwy została wznowiona, Lando Norris szybko wyprzedził Charlesa Leclerca, a na czwarte miejsce przedarł się Carlos Sainz, bo Sergio Perez odcierpiał swoją karę. Tymczasem Lewis Hamilton już wskoczył na miejsce szóste i ścigał piątego Daniela Riccardo. W dziesiątce jechały oba bolidy Alfa Romeo, które skorzystały z błędów rywali.
Brytyjczyk, który mocno się koncentrował podczas przerwy w zawodach, mknął jak szalony i wyprzedzał kolejnych rywali. Daniela Ricciardo, Carlosa Sainza, Charlesa Leclerca i przed nim została już tylko czołowa trójka. Hamilton gnał przed siebie, osiem okrążeń przed końcem wyprzedził rodaka Lando Norrisa i był już tylko za Maksem Verstappenem.
Holender przez cały wyścig jechał w swojej klasie, wyprzedził mistrza świata o ponad 22 sekundy i wygrał zmagania o Grand Prix Emilii-Romanii. Verstappen od niedzieli jest liderem klasyfikacji generalnej, drugi jest Lewis Hamilton, który z jedenastej pozycji wspiął się na drugą na Imoli. A trzecie miejsce zajął Lando Norris, ku wielkiej radości w ekipie McLarena.
Znakomite zawody ma za sobą Lance Stroll, siódmy w niedzielę. Tempo Aston Martina rośnie, choć w niedzielę dwa kółka przed końcem Sebastian Vettel musiał zjechać do garażu, bo rozpadła mu się skrzynia biegów. Udanie spisał się Kimi Raikkonen, który dotarł na metę ósmy. To był pasjonujący wyścig, który zapowiada niezwykle ciekawy sezon 2021.