Awantura o Fundusz Odbudowy. To, czego dowiedzieliśmy się o opozycji, jest dla mnie przerażające

Eliza Michalik
publicystka
Spór między KO a Lewicą w sprawie głosowania dotyczącego Funduszu Odbudowy pokazał coś znacznie ważniejszego, niż stanowiska partii politycznych w sprawie ratyfikacji europejskiego planu. Bo o to bitwa się jeszcze nawet nie zaczęła - trwa dopiero ustawianie wojsk przed walką i stroszenie piórek.
Eliza Michalik komentuje awanturę opozycji ws. Funduszu Odbudowy Fot. Sławomir Kamiński / AG
Spór ten pokazał natomiast u polityków obu partii brak pewnych niezbędnych cech charakteru i osobowości i brak wiarygodności, który wróży fatalnie wyborcom obu ugrupowań.

Choć, gdybym miała być do końca szczera, to i sami wyborcy się nie popisali. Wielu z nich okazało się być dokładnie takimi samymi jak reprezentujący ich politycy: emocjonalnymi, histerycznymi, przekonanymi do czarno-białej wizji świata, zalanymi emocjami, nad którymi kompletnie nie panują, oburzonymi moralnie oraz wzmożonymi językowo figurkami.

W pewnym momencie tej "dyskusji” zaczęłam się zastanawiać: czy w Polsce ktoś jeszcze myśli, czy wszyscy już tylko się „przejmują”?


Budka z wczoraj: "Opozycja mogła obalić rząd. Lewica nie wytrzymała napięcia".

Czytam tę wypowiedź i myślę: ależ kto wam bronił działać?! Przekonywać, negocjować, naciskać i zrobić wszystko, co możliwe, żeby Lewica to napięcie jednak wytrzymała? I nawet przewidzieć, że mimo to może jednak skrewić i zrobić ruch wyprzedzający, który sprawiłby, że jej liderzy poczują się bezpiecznie. Lub chociaż spróbować! A jeśli się nie umie w politykę (no bo to polityka właśnie!), to po co się żalić po fakcie, ogłaszając światu szczegóły własnej niekompetencji?

Czytaj także: Lewica to nie zdrajcy. Stracenie 250 mld zł z Funduszu Odbudowy byłoby nie do wybaczenia

Lewica odpowiada na zaczepki w sposób nieco bardziej stonowany, ale i tam zdarzają się kwiatki w stylu „jest pani systemowo głupia” i inne kwiatki ad personam.

Niestety przyzwyczailiśmy się chamstwa, prostactwa i wyzwisk i zapomnieliśmy, że to nie jest teatr i gra. Że język jest też formą przemocy, podnosi adrenalinę, wpływa na życie, budzi fałszywe nadzieje lub wściekłość, rani, manipuluje, obraża, narusza godność i robi z nas idiotów.

Nie to jednak jest dla mnie najgorsze, bo należę do gatunku miłośników wolności słowa niemal nieograniczonej i nie uważam, żeby czyjeś poczucie smaku czy moralności lub przyzwoitości mogło stanowić barierę dla wolności wyrażania opinii przez innego człowieka. Sądzę raczej, że dyskomfort, czasem duży, to jest cena, którą trzeba zapłacić, żeby cieszyć się nieskrępowaną możliwością wyrażania opinii.

Najgorsze jest to, że język zdradza prawdę o człowieku i ujawnia wiele jego cech pozornie nie związanych ze sposobem mówienia - jest dokładnie tak jak twierdził Kartezjusz: nie opisujesz świata, jaki widzisz, widzisz świat, jaki opisujesz.

A to, czego się dowiedzieliśmy o politykach opozycji dzięki temu sporowi, dla mnie jest przerażające. Do tej pory wielu ludzi sądzących, że w polskiej polityce tylko PiS jest czarnym charakterem, mogło się prawdziwie zdumieć. Bo nagle się okazało, że po obu stronach politycznej barykady zdarza się knajacki sposób bycia i stan umysłu. Oraz ledwo maskowana, a czasem nie maskowana pogarda i aroganckie przekonanie o własnej wyższości. Specjaliści od języka twierdzą, że język osób chcących rozwiązać problem i budujący relację, która zawsze jest niczym innym jak umiejętnością współpracy i komunikowania się jest szczery i zaangażowany, a nie agresywny i pełen banałów, o ocenianiu innych i ich najskrytszych motywacji nie wspominając.

Obrzucanie innych obelgami zawsze świadczy o człowieku jak najgorzej: w najlepszym razie jest dowodem braku panowania nad sobą, a w najgorszym podłości, narcyzmu i prywaty.

Spór Lewicy z KO pokazał mi, że głównym celem polskich polityków jest to, żeby dobrze wypaść, a nie, żeby stać się wiarygodnym i godnym zaufania partnerem. Dla pozorów zrobią wszystko. Naprawdę, strach pomyśleć, co są w stanie zrobić dla kilku punktów w sondażach…
Czytaj także: Wywołał awanturę w Polsce, ale nie tylko u nas. Co musisz wiedzieć o Funduszu Odbudowy? [10 FAKTÓW]
Co z kolei prowadzi do kolejnej strasznej z punktu widzenia demokracji cechy: nieprzewidywalności. Wolą obrzucać się obelgami niż rozwiązać problem, bo rozwiązywanie nikogo nie interesuje, a wyzwiska i ekscytowanie się nimi daje sporego kopa. No i tworzy wrażenie, że zrobiło się bardzo dużo, podczas, gdy nie zrobiło się nic. A o to przecież teraz głównie chodzi, prawda?