Policja wkroczyła do domu Mariana Banasia. Rozesłano fałszywy mail o próbie samobójczej jego syna

Anna Świerczek
Mail o tytule "Chcę popełnić samobójstwo. Wysadzę dom. Jakub Banaś" został wysłany do wszystkich delegatur NIK w środę wieczorem. Policjanci w czwartek po godz. 6 rano zapukali do drzwi domu Mariana Banasia, aby sprawdzić te informacje. Doniesienia były wysłane z anonimowego konta i szybko okazały się nieprawdziwe.
Policja sprawdzała nieprawdziwe informacje o próbie samobójczej syna Mariana Banasia. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Piszę tę wiadomość, aby nie było wątpliwości – bezpośrednio nikt nie przyczynił się do mojej śmierci. To wyłącznie moja decyzja. Chcę popełnić samobójstwo. Planowałem to od jakiegoś czasu" – napisała w mailu osoba, podszywająca się pod syna Mariana Banasia.


Tego typu informację otrzymali wieczorem 12 maja policjanci oraz urzędnicy w delegaturach NIK w całym kraju. Z treści maila wynikało m.in., że Jakub Banaś miał się czuć szantażowany i planuje wysadzić cały dom. "Wysadzę dom, zniszczę wszelkie dowody, już nigdy go nie przeszukacie. Już nigdy nie będziecie szantażować mnie, ani mojego ojca. Zostaję zapamiętany jako męczennik" – czytamy w wiadomości, do której dotarł Onet.

Autor maila postanowił odnieść się w ten sposób prawdopodobnie do kwietniowej akcji funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Przypomnijmy, że CBA przeszukało wtedy dom Jakuba Banasia w związku z "niewykazywaniem przychodów z tytułu wynajmu nieruchomości".

Interwencja bardzo zdenerwowała Mariana Banasia, który w ostrych słowach zarzucił służbom działania odwetowe i represyjne.
Czytaj także: Wybory jednak nie “sasinowe”? Przypominamy, jak wyglądała organizacja wyborów kopertowych

Jak wynika z informacji Onetu, policjanci w Krakowie postanowili sprawdzić, czy mail jest prawdziwy i następnego dnia rano udali się do domu szefa NIK, gdzie rozmawiali z jego żoną. Funkcjonariusze z okolic Warszawy po godz. 8 zapukali też do domu samego Jakuba Banasia i również z nim rozmawiali.

– Nie wchodziliśmy do domu. Sprawdzaliśmy informacje, które okazały się nieprawdziwe. Nic się nikomu nie stało – przekazał Onetowi rzecznik małopolskiej policji, Sebastian Gleń.

Dodajmy, że całe zdarzenie miało miejsce tuż przed konferencją Mariana Banasia w sprawie przygotowanego przez instytucję raportu o wyborach kopertowych. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, do tej pory mówiło się, że wybory kopertowe kosztowały podatników 70 mln zł. Z nieoficjalnych informacji z NIK wynika, że suma ta była o wiele wyższa... Wicepremier Jacek Sasin odpowiedzialny za organizację "słynnych" wyborów zapewnił już, że nie ma sobie nic do zarzucenia.


źródło: onet.pl