"Jadę do Polski na pewną śmierć". Zbigniew Stonoga musi opuścić Holandię

Weronika Tomaszewska-Michalak
Zbigniew Stonoga musi opuścić Holandię. Sąd w Amsterdamie wydał taki nakaz. Kontrowersyjny biznesmen zostanie przekazany polskim władzom. – Jadę do Polski na pewną śmierć – mówił.
Holandia wyda Zbigniewa Stonogę Polsce. Fot. Screen/YouTube Zbigniew Stonoga
We wtorek 25 maja Sąd w Amsterdamie ogłosił wyrok w sprawie wydalenia Zbigniewa Stonogi z Holandii i wydania go Polsce. – Jadę do Polski na pewną śmierć, zapewne na Okęciu pojawię się za cztery dni – stwierdził Stonoga.
Biznesmen, który w 2015 r. ujawnił prokuratorskie akta w sprawie "afery taśmowej", do Holandii trafił po tym, jak odmówiono mu udzielenia azylu w Norwegii. – Nie udzielono mi prawa do ochrony prawnej w tym kraju, ani prawa do legalnego pobytu – tłumaczył.

Kiedy 46-latek przebywał w Holandii, właściwe oddziały polskiej prokuratury skierowały do sądu w Amsterdamie sześć Europejskich Nakazów Aresztowania. – Wnioski ENA mają w Holandii pierwszeństwo do rozpatrywania – podkreśla Stonoga, dlatego postępowanie azylowe zostało umorzone. Pisemne uzasadnienie w tej sprawie sąd ma wydać w środę.
Jak podają media, Zbigniew Stonoga czuje się w Polsce prześladowany, a jego rodzina kryminalizowana.


Z kolei Prokuratura Krajowa informuje, że w ciągu ostatnich 20 lat był on skazany 28 razy m.in. za oszustwa, zniesławienia i znieważenia. Teraz przeciwko niemu toczy się kilka postępowań.

Stonoga ma być podejrzany o oszustwa na kwotę ponad 900 tys. zł, podczas prowadzenia działalności charytatywnej. Co więcej, w 2019 roku biznesmen miał przywłaszczyć 253 tys. zł. na szkodę fundacji swojego imienia.

Z ustaleń prokuratury miało wynika, że większość przywłaszczonych pieniędzy (217 tys. zł), miał on przeznaczyć na zakup żetonów do gry w jednym z warszawskich kasyn. – Nie przyznaję się do żadnych z tych zarzutów, dzięki swojej fundacji pomogłem 2 tys. osób – zaznaczył Stonoga.
Czytaj także: Stonoga i obywatelska postawa. "Przejeżdżał przez nasz region i zadzwonił na policję we Włocławku"