Wszyscy znają zdjęcie człowieka z torbami zatrzymującego czołg. Oto co działo się później

Julia Łowińska
"Tankman" to jedna z najsławniejszych fotografii XX wieku. Zdjęcie stojącego przed czołgiem mężczyzny, który zablokował całą kolumnę uzbrojonych po zęby żołnierzy stało się symbolem trwających w Chinach protestów. Oblicze strajków było jednak o wiele mniej pokojowe, niż można byłoby wywnioskować z fotografii, a chiński rząd do dziś cenzuruje wydarzenia sprzed 30 lat.
Protesty na placu Tiananmen zostały krwawo rozbite przez chińską armię. Rząd cenzuruje wydarzenia do dziś.

Protest na placu Tiananmen, 4 czerwca 1989 r.

4 czerwca 1989 r. na ulice Pekinu wyszły tysiące ludzi, którzy protestowali przeciwko polityce rządu w przeddzień przemian społeczno-politycznych. Strajki na placu Niebiańskiego Spokoju, na których czele stanęli głównie studenci, miały być walką o poprawę warunków życia, wolność słowa i prasy oraz były sprzeciwem wobec jednopartyjnej polityki rządu. Protesty zostały stłumione przez chińską armię która odpaliła ogień w stronę protestujących. W wyniku tego śmierć poniosły setki obywateli, a tysiące zostało rannych.
Na zachodzie wydarzenia kojarzą się ze słynnym zdjęciem mężczyzny niosącego siatki na zakupy, który w pewnym momencie postanowił zablokować czołgi. Machając prawą ręką ustawił się przed pojazdami zajmując im dalszą drogę. Prawdziwe oblicze protestów jest jednak zgoła inne, a ujawniają je fotografie z tego dnia.

Zdjęcie Tankmana

Pomimo że to fotografia "Tankmana" stała się symbolem protestów to ich obraz jest zgoła inny niż można by wywnioskować na podstawie tej jednej fotografii. W protestach śmierć poniosło setki, jeśli nawet nie tysiące chińskich obywateli. Dokładna liczba nie jest znana, bowiem chiński rząd dołożył wszelkich starań, aby zataić fakty. – Żałuję, że ta fotografia stała się jedynym symbolem, tego, co działo się na placu Tiananmen. Zdjęcie przysłoniło pracę innych dziennikarzy, którzy również wykonywali świetną robotę i ryzykowali swoje życie. Niektórzy z nich zginęli (...) Masa ludzi przyczyniła się do tego, aby sportretować cały obraz tej tragedii. Nie powinniśmy dać się zwabić przez uproszczony, jednorazowy widok tego niezwykle złożonego wydarzenia – komentował autor zdjęcia Charlie Cole.

Cenzura w Chinach

Już w trakcie trwania protestów rząd dokładał wszelkich starań, aby zataić wydarzenia przez resztą świata. Autor zdjęcia "Tankmana" po wykonaniu fotografii ukrył rolkę z filmem w kontenerze w toalecie, aby nie zostało ono odebrane przez służby. Opowiadał także o wizycie w szpitalu, gdzie było podejrzanie mało rannych. Dopiero później okazało się, że większość walczących o życie Chińczyków została odesłana do szpitali dziecięcych, aby ukryć skalę protestów. Do dziś rozpoznawalne na całym świecie zdjęcie nie jest dobrze znane samym Chińczykom. Na próżno możemy go szukać w chińskim internecie czy prasie. Wydarzenia z 1989 r. zostały skutecznie wymazane przez rząd z chińskich kart historii.
Czytaj także: Mężczyzna uchwycił niezwykłe zjawisko. Statek "unosił się" nad linią horyzontu