Brat zabije brata. W Audi w końcu zrobili coś, co sprawi, że Q5 będzie kusić młodszych kierowców

Michał Mańkowski
Żaden model Audi nie sprzedaje się lepiej niż Q5. Popularny SUV, w których lubują się Polacy i Europejczycy, jest tak samo praktyczny i poprawny, jak i nudnawy. Trendy się jednak zmieniają i do SUV-ów zaczynają dołączać... CUV-y. Jednym z nich jest Q5 Sportback, które sprawia, że zwykłe Q5 przestaje mieć przy nim sens. Przynajmniej dla mnie.
Nowe Audi Q5 Sportback to tzw. auto typu CUV. Fot. Materiały prasowe
Nie tak dawno do salonów wjechała odświeżona wersja modelu Q5. Wtedy pisałem, że choć Audi oferuje modele kuszące wyglądem, finalnie (u producenta i klientów) wygrywa chłodna kalkulacja. Decydują się na coś praktycznego i poprawnego, a w efekcie ta kalkulacja sprawia, że to właśnie Q5 jest najpopularniejszym modelem w gamie Audi.
I teraz wydarzyła się rzecz arcyciekawa. Kojarzycie jak czasami w filmach po latach okazuje się, że główny bohater odkrywa, że ma nieznanego brata? Albo jeszcze lepiej, brata bliźniaka? Często to ten "zły" brat.


Trochę jest tak w przypadku Q5, do którego po 13 latach od premiery modelu dołącza Q5 Sportback. To przedstawiciel nowej, ale silnie rozpychającej się kategorii samochodów typu CUV. Podobnie jak SUV, ale jednak coś innego. Jeszcze o nich nie słyszeliście? Spokojnie, już wyjaśniam. To tzw. crossover utility vehicle, czyli crossover codziennego użytku.
W praktyce to seksowniejsza i wizualnie atrakcyjniejsza odmiana "zwykłej" wersji danego modelu. Audi ma już w swojej gamie dwa modele tego typu. To elektryczny e-tron Sportback i Q3 Sportback, które mieliśmy okazję niedawno opisywać w naTemat. Swoją drogą, na pierwszy rzut oka wszystkie trzy są niemal identyczne.

To wszystko to miód na moje motoryzacyjne serce, bo jakoś nigdy nie mogłem przekonać się wizualnie do zwykłych SUV-ów. Pewnie, praktyczne, wygodne i rozsądne, ale brakowało mi w nich tego, o co w motoryzacji przecież chodzi. Tego – nawet malutkiego – emocjonalnego motyla w brzuchu, gdy zerkasz na to, jak wygląda twój samochód.
A w jaki sposób można te emocje wzbudzić? Wystarczy przerobić model na coupe i voila, mamy to! Tylko tyle i aż tyle. Wiem, wiem, łatwo mówić sprzeda komputera, ale w praktyce to spora część skrupulatnej roboty i projektowania, by całość miała ręce i nogi.

Q5 Sportback to de facto wersja coupe zwykłej Q5-tki. Dzięki płynnie i atrakcyjnie opadającej linii dachu dostajemy paradoksalnie ten, sam ale jednak zupełnie inny samochód. Gorące pozdrowienia dla projektantów, którzy wykonali kawał dobrej roboty.
Dzieje się to za sprawą linii okien, która rozciąga się nisko nad karoserią i wcześnie zaczyna opadać w dół, tak że trzecia szyba boczna zwęża się ostro do tyłu. Ostro nachylona tylna szyba i pozornie wysoko zamontowany tylny zderzak nadają Q5 Sportback bardzo dynamicznego i mocnego wyglądu.

Dla mnie osobiście efekt jest doskonały i w końcu sprawia, że Q5 można mieć nie tylko ze względów zdroworozsądkowych, ale i tych... mniej merytorycznych.
Tak naprawdę przed premierą Q5 Sportbacka miałem tylko jedno pytanie. Wiedziałem dokładnie jak będzie jeździć, jakie będzie miało systemy i udogodnienia. To przecież technologiczna kopia zwykłego Q5, które niedawno było liftingowane i którego test oraz listę zmian możecie przeczytać tutaj.

To pytanie kluczowe dla powodzenia wersji Sportback, bo nawet najpiękniejsza sylwetka i linia auta w przypadku praktycznego Q5 niewiele da, gdy znacząco ograniczy praktyczność tego modelu. Od początku zastanawiałem się więc nad tym, nad czym pewnie i wy już się głowicie.
Mianowicie: czy Q5 Sportback nadal jest praktyczny i ile miejsca jest z tyłu? Pierwsza rzecz, którą zrobiłem po odebraniu kluczyków było wskoczenie na tylną kanapę. I słuchajcie, jest dobrze, jest bardzo dobrze. Producenci samochodów w końcu zaczęli robić rozsądnie SUV-y w wersji coupe.

Jeszcze niedawno, gdy wsiadało się do SUV-ów coupe np. BMW X4 czy X6 ilość miejsca z tyłu była odwrotnie proporcjonalna do wielkości samochodu. Nad głową było ciasnawo i pasażerowie dość łatwo walili w sufit klaustrofobicznej puszki.

Minęło kilka lat i poszli po rozum do głowy, we wspomnianym X4 czy X6 naprawiono błędy młodości (popełniono co prawda kolejne wizualne przy projektowaniu tyłu auta, ale to już inny temat).
I tak jest też w Audi Q5 Sportback, gdzie nie ma zgniłego kompromisu pomiędzy wyglądem a komfortem podróży na tylnej kanapie. A co jeśli chodzi o bagażnik? Ten ma pojemność mniejszą od zwykłego Q5, ale o symboliczne 10 litrów. Sytuację ratuje też specjalna kanapa z tyłu, którą można przesuwać w pewnym zakresie i regulować ilość miejsca w bagażniku.

Model będzie dostępny w całkiem sporej gamie silnikowej dieslowo-benzynowej-hybrydowej.


Jestem szczerze ciekawy, jak będzie wyglądała sprzedaż tego modelu, który już wjechał do salonów. W teorii ma wszystko, by być "złym bliźniakiem", który podbierze cześć klientów "starej i dobrej" Q5-tce.