"Projekt Klaudiusz" powrócił z podwójną mocą. Tak "przegrywy" wrabiają kobiety na Tinderze

Alicja Cembrowska
Powtórka z rozrywki. Sfrustrowani panowie ponownie postanowili się zabawić i "udowodnić zakłamanie p0lek", które na randkę chcą umówić się z atrakcyjnym mężczyzną, który im się podoba (zaskoczenie). A swoimi "sukcesami" w wystawianiu i obrażaniu kobiet dzielą się w sieci.
Mężczyźni wkręcają kobiety w randki, żeby się "na nich zemścić" Nicolás Flor/Unsplash
Zasada jest prosta. Znajdujesz zdjęcia chada, czyli przystojnego mężczyzny z zarysowaną szczęką, wyrzeźbioną klatą i koniecznie wysokiego (powyżej 180 cm). Wykorzystujesz je do założenia konta na Tinderze, bo wierzysz, że tylko osoba o takim wyglądzie może kogoś poznać. Czekasz aż "sparuje" cię z kobietami (niektórzy chwalą się setkami matchów). Piszesz z nimi, umawiasz się na spotkanie. Nie przychodzisz. Gdy ona dopytuje, dlaczego nie ma cię w umówionym miejscu, wypisujesz jej wiązankę, jaka to jest zła, gruba i brzydka. A poza tym, to lepiej, żeby celowała w mniej atrakcyjnych kandydatów na partnera. Po co? Żeby udowodnić, że kobiety lecą tylko na wygląd, ujawnić ich zakłamanie, żeby "obniżyć ich wymagania" i "zmniejszyć zainteresowanie chadami" (MISJA! Tak sobie tłumaczysz). W rzeczywistości jesteś frustrowaną osobą, która traci czas na działanie tak durne, że trudno dostrzec w nim, chociaż cień logiki.

Takie "zabawy" to nie nowość

Nie pierwszy raz grupa samotnych mężczyzn, którym nie wychodzi randkowanie, postanowiła masowo odreagować swoje skumulowane emocje na innych. Powszechnie nazywani są "przegrywami" lub "incelami" (to grupa mimowolnych abstynentów seksualnych).
Zrzut z ekranu/Wykop
"Każdego może spotkać seksualna samotność, ale ci, o których mowa, to heteroseksualni mężczyźni, którzy na bazie wspólnoty braku relacji romantycznych wytworzyli sobie specyficzną subkulturę, z własną wizją świata, terminologią i specyficznym brandem mizoginii" – pisała Karolina Lewestam w "Dzienniku Gazecie Prawnej".


W 2018 roku media obiegła informacja o "Projekcie Klaudiusz", za którym stał użytkownik janusz_pol. W ciągu kilku dni zebrał na fake konto ponad 600 par, a następnie na Wykopie udostępnił screeny z rozmów z kobietami, które "dostały nauczkę", bo "poleciały na cudownego chada".
Zrzut z ekranu/Wykop
Mężczyzna potem tłumaczył w komentarzach: "[Kobieta] Jest idiotką, bo chce się nadziać na Klaudiusza, a na mnie by nawet nie spojrzała, niech ma za swoje". Ten wątpliwy "eksperyment" spotkał się z ogromnym zainteresowaniem, a kolejni incele włączyli się w inicjatywę, tworząc fałszywe konta chadów i wymieniając się "taktykami na podryw".
Wiosną 2019 roku grupa inceli z Wykopu postanowiła natomiast ukarać kobiety, że mają życie erotyczne. Wyniesione z zamkniętej grupy na Facebooku treści o seksie, ale i zdradach wysłali do partnerów i rodziców kobiet, które podzieliły się swoimi doświadczeniami.

"Wielki" powrót, a raczej upadek


Teraz panowie wrócili do koncepcji "Klaudiusza" z jeszcze większą mściwością i chętnie dzielą się swoimi "podbojami". Kobietom, które czekają w umówionym miejscu, sugerują, że "nie powinny brać się za chadów" i "szukać kogoś w swojej kategorii mordowej".

Niektórzy wpadli nawet na pomysł, żeby nie ujawniać się od razu, wymyślić wymówkę, dlaczego pan ze zdjęcia nie pojawił się na spotkaniu i wkręcać kobietę dłużej.
Zrzut z ekranu/Wykop
Wydaje mi się, że nie trzeba poświęcać kolejnych akapitów na ocenę takiego zachowania. Panowie bowiem z wielką dumą chwalą się "zemstą na kobietach", a wszyscy wiedzą, że szkodzą tylko sobie i takie akcje nijak mają się do "wprowadzenia sprawiedliwości na rynku matrymonialnym". Jeżeli ktoś obraża, upokarza i traci czas (swój i kogoś) na takie toksyczne gierki, potrzebuje terapii i głębokiej refleksji, a nie dostępu do Internetu.

Na szczęście coraz więcej osób, również w komentarzach na Wykopie krytykuje takie zachowania i otwarcie się im sprzeciwia.
Zrzut z ekranu/Wykop
Korzystając z okazji, przypomnę tinderowiczkom: dziewczyny, uważajcie na siebie. Nie decydujcie się na spotkania, jeżeli nie macie pewności, kto jest po drugiej stronie. Poza incelską grupą na Tinderze jest masa fałszywych kont. Wymieńcie się zdjęciami, pogadajcie na kamerce. I nie dawajcie się nabierać na profile "cudownych chadów". Wykorzystajcie mądrość Googla, by sprawdzić, czy foty absztyfikanta nie są czasem kradzionymi z tureckiego Instagrama kadrami zagranicznego modela.

Napisz do autorki: alicja.cembrowska@natemat.pl